"Rekonwalescencja"
Kiedy Ramin i Nash weszli do komnat Arramira, Karayan już tam był, wraz z kilkoma pomocnikami, opatrując jego różne rany.
Test zakończył się tuż przed świtem. Król, królowa i Arramir wrócili do pałacu tą samą drogą, którą przybyli — powietrznie — podczas gdy Ramin i Nash utknęli w znacznie wolniejszych środkach transportu. W związku z tym, gdy dotarli do zamku, od kilku godzin już świtało, choć lekki chłód nocy wciąż się utrzymywał.
— Panie!
Ramin uśmiechnął się, gdy hanyou rzucił się na jego przyjaciela, chwytając się jednej muskularnej nogi.
Arramir siedział na łóżku, eksponując swój imponujący nagi tors, podczas gdy Karayan czyścił ranę na jego piersi. Jeden z pomocników stał obok niego, czyszcząc jego plecy wilgotną szmatką, podczas gdy inny klęczał przy jego stopach, odkładając zakrwawione szmatki i przynosząc świeże.
Siniaki i rany po mieczu na jego ciele już zniknęły. Jedynymi ranami, które wciąż krwawiły, były te, które zostały zatrute. Nawet ogromna rana w brzuchu już się zasklepiła, krwawiąc tylko nieznacznie. Trzy z jego żeber pękły od ciosów króla i wciąż były obolałe, choć i te się goiły w ekspresowym czasie.
Nash przylgnął mocniej do nogi Pana, gdy duża dłoń spoczęła na jego głowie, gładząc delikatnie poruszające się z przejęciem lekko oklapnięte uszka.
— Wszystko w porządku, Panie?
— Oczywiście, że tak — wtrącił Karayan, uśmiechając się życzliwie do przerażonego szczeniaczka. — Te rany powinny się zagoić w ciągu kilku dni.
Nash spojrzał niepewnie na młodego mężczyznę ubranego w szaty uzdrowiciela, który opiekował się nim, gdy po raz pierwszy przybył do zamku. Nie wydawało się możliwe, by rany, które odniósł Pan, tak szybko się zagoiły, ale już teraz wyglądał o wiele lepiej.
— Jesteś pewien? — zapytał półdemonek cichym głosem.
— Nie martw się — powiedział Ramin, wchodząc do komnaty i zamykając za sobą drzwi. — On wyglądał już o wiele gorzej.
Arramir skinął głową w geście zgody, a Ramin podszedł i usiadł obok niego na skraju łóżka. Nash patrzył szeroko otwartymi oczami na twarz księcia, gdy pomocnicy uzdrowiciela przykładali szmatki do wciąż krwawiących ran. Książę demonów nawet nie drgnął.
— Zachowywałeś się, jak należy, Nash? — mruknął Arramir, chwytając go za smycz i przyciągając blisko między swoje kolana.
Nash energicznie skinął głową. Ramin przewrócił oczami.
— Tak, był posłusznym małym szczeniaczkiem, śpiącym słodko zwinięty w kulkę w swoim koszyczku.
Arramir spojrzał na przyjaciela. Spodziewał się tego. Niewolnicy zazwyczaj wiedzieli, że lepiej nie dotykać niczego należącego do ich Pana bez pozwolenia. Miejsce Nasha było w tym koszyku, który dla niego sprawił. To, że pozwolił szczeniaczkowi spać z nim na łóżku, było jego kaprysem, a nie prawem Nasha.
Książę demonów bawił się smyczą w dłoni.
— Dobrze. Grzeczny szczeniaczek.
Ten pomysł w jakiś sposób mu się podobał. Pozwolił Nashowi na przywileje nieznane innym niewolnikom — takie jak przebywanie w jego komnatach. Każdy inny niewolnik otrzymałby rozkaz opuszczenia go, gdy tylko użyłby go już do swej przyjemności. Spędzenie nocy z nim w jego łóżku było czymś, na co nawet nie śmieliby mieć nadziei. Ale chociaż pozwalał szczeniaczkowi robić to, kiedy mu się podobało, nie oznaczało to, że Nash mógł być na tyle zuchwały, by spać w nim bez pozwolenia. Gdyby to zrobił, hanyou zostałby ukarany za zapomnienie o swoim miejscu, ale wyglądało na to, że nie było takiej potrzeby.
CZYTASZ
Master's Puppy. Yaoi. BOYxBOY
FantasyNash jest półdemonem pogardzanym przez wszystkich. Jako niewolnik nie ma łatwego życia. Czy zdoła je odmienić potężny książę demonów, który przypadkiem natknie się na niego na licytacji?