Rozdział 33: Bitwy, które przegrywasz

323 24 0
                                    

"Bitwy, które przegrywasz"

— Co możesz nam dać w zamian? — Głos, zbyt mroczny i zły, by mógł należeć do kogoś śmiertelnego, rozbrzmiewał echem w jaskini, w której umierał stary Zelgius.. Skądś dobiegał odgłos kapiącej wody i śmiech małej Aydy.

— Cokolwiek zechcesz — zaproponował ochoczo Zelgius. — Dam ci, co zechcesz, bylebym ja zachował życie... i ta dziewczyna...

Demoniczna obecność w jaskini stawała się coraz silniejsza, bardziej namacalna.

— Moc — syknął głos. — Władza jest jedyną rzeczą, której warto pragnąć. Jeśli twoje kruche ludzkie serce może znieść tak wielkie zło i nienawiść, odpędź dobroć, która czyni cię słabym...

Zelgius roześmiał się opętańczo.

— Moje serce od wielu lat nie zaznało dobroci. Wszystko, czego chcę... to przetrwanie... I tej dziewczyny...

— Zawrzyj pakt! — zażądał głos. — Zachowasz wtedy swoje życie i kochankę, a w zamian twoje ciało będzie nasze, aby pracować bez końca, budując naszą potęgę.

— Zgoda — szepnął Zelgius i wszystko poczerniało.

***

Posiadanie przeciwnika, którego kończyny regenerowały się, było bardziej kłopotliwe, niż mogłoby się wydawać, Arramir zdał sobie z tego sprawę, kolejny raz odcinając wielkie płaty ciała Zelgiusa.

Wykuty dlań oręż był tak potężny, jak przewidywał jego wytwórca. Czuł, jak potężna energia miecza przepływa przez jego ciało. Cięcia były czyste i precyzyjne, ale oczywiście żaden miecz, nawet tak potężny, nie mógł pomóc, jeśli ciało przeciwnika miało moc regeneracji.

Arramir zastanawiał się, co Zelgius musiał znieść, by zregenerować własne ciało z pomocą pomniejszych demonów. To tak, jakby rozciąć i poskładać własne ciało tak samo, ale z innych klocków, tysiąc razy inaczej. I chociaż demony, które stanowiły część Zelgiusa, miały teraz ledwo własną wolę, to kontrolowanie ich indywidualnej i połączonej świadomości musiało wymagać znacznej woli. Zelgius był być może nieco potężniejszy i bardziej utalentowany, niż się spodziewał.

Ciało wokół jego stóp zaczęło zachowywać się jak opętane pnącza i Arramir zdecydował, że Nash nie będzie w stanie chodzić ani czołgać się przez co najmniej miesiąc, gdy już zazna z jego ręki kary. Co sprawiło, że ten mały szczeniak wybrał właśnie ten moment na ucieczkę?

Arramir rzucił okiem na wspomnianego hanyou, który dzięki jego kopniakowi znajdował się teraz bezpiecznie na uboczu i gdyby miał choć trochę rozumu, to by tam pozostał. Czarodziejka stała niebezpiecznie blisko jego niewolnika, ale w tej chwili, z martwym-żywym ciałem Zelgiusa oplatającym go irytująco, nie mógł nic na to poradzić.

— Czy coś się stało, Arramirze? — zapytał rozbawiony Zelgius. — Może nieco się zmęczyłeś?

— Nigdy — warknął Arramir, na nowo tnąc wijącą się martwą masę, która próbowała go pochłonąć. Czy to tylko jego wyobraźnia, czy ta ohydna wijąca się masa stawała się coraz grubsza i szybsza?

Zelgius zaśmiał się z jego prób.

— Obawiam się, że tego wroga nie pokonasz, nawet z naszą ogromną siłą, Arramirze. Jego wola jest silniejsza od twojej — zauważyła matka.

Master's Puppy. Yaoi. BOYxBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz