Rozdział 10: Królowa Savina

985 48 14
                                    

Król Landis V założył jak zwykle beznamiętną maskę na swą twarz, ale w środku wręcz tańczył z radości. Jego żona, Pani Zachodu, powróciła dzisiaj i chociaż życie było o wiele spokojniejsze, gdy jej nie było, tęsknił za nią.

W obliczu nachalnych, płaszczących się pochlebców, dzień w dzień wchodzących mu w tyłek, odświeżające było posiadanie cierpkiej, nieustraszonej towarzyszki, która znosiła to razem z nim. Królowa Savina była niezwykłą mieszanką sztywnej, nienagannej przyzwoitości i niepokojącej złośliwości. Landis był szanowany i podziwiany w całym swoim państwie, ale królowa wzbudzała inny rodzaj podziwu — ludzie byli jej posłuszni tylko dlatego, że nie mogli być całkowicie pewni, co zrobi, jeśli posłuszni nie będę — nie żeby kiedykolwiek była okrutna lub niesprawiedliwa, ale jej sprawiedliwość była dokładnie tym, czego obawiali się oszuści i co służyło utrzymaniu ich w ryzach.

— Landisie, to wyłącznie twoja wina!

To był pierwszy wers, który powitał jego uszy po przybyciu jego ukochanej towarzyszki.

— O co chodzi, moja Pani — zapytał łagodnie. — Coś ci się nie podoba?

Królowa spojrzała na niego.

— Dobrze wiesz, co mi się nie podoba! Mój syn... co ty mu zrobiłeś?

Zaczyna się, pomyślał jej mąż.

— Osłabiłeś naszego syna! Zostawiam syna na kilka dni, a ty zmusiłeś go do przygarnięcia jakiegoś tam brudnego zwierzaka! I to hanyou!

— Zmusić go? — Król uniósł brew. — Naprawdę myślisz, że ktokolwiek może zmusić Arramira do czegokolwiek?

Królowa za nic miała ten argument.

— W takim razie pozwoliłeś mu! Jak mogłeś pozwolić mu na to coś? Na niewolnika hanyou!

— On też jesteś żywą istotą, żono. Zasługuje na dach nad głową, na schronienie... Nasz pałac się nie zawali tylko dlatego, że nasz syn...

Savina prychnęła.

— Więc może chciałbyś trzymać tu również kury i świnie, mój Panie? W końcu one też są żywymi istotami, zasługują na dach i schronienie.

Usta króla wykrzywiły się.

— To nie to samo — powiedział jej z irytacją.

— Dlaczego niby nie? — rzuciła mu wyzwanie.

— BO TEN CHOLERNY HANYOU NIE JEST KURCZAKIEM, PRAWDA? — krzyknął król. Potem jęknął, gdy jego żona tylko się uśmiechnęła. Nieznośna kobieta! Dlaczego znowu za nią tęsknił?

Strażnicy na zewnątrz komnaty spojrzeli na siebie, gdy do ich uszu dotarł donośny głos ich Pana. Pan i Pani spotkali się po wielu dniach i rozmawiali o kurczaku?

Savina spojrzała na niego urażonym wzrokiem.

— Spędziłam lata, ucząc naszego syna jak być przyszłym Królem Zachodu, a ty osłabiasz go w kilka dni? Czy tylko tyle warte są moje wysiłki? Czy tak to ma wyglądać?

Landis zawahał się.

— Nie! Oczywiście, że nie! To nie jest... to nie jest to, co ja...

Kobieta zamknęła oczy, wzięła głęboki oddech i podniosła rękę.

— Nie musisz nic więcej mówić, mój Panie — powiedziała zranionym tonem.

Król przesunął zmęczoną dłonią po czole. Jak to się stało, że mógł pracować nad zawiłymi problemami politycznymi i dyplomatycznymi przez wiele dni, a jego żona potrafiła go zmęczyć w kilka minut?

Master's Puppy. Yaoi. BOYxBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz