Rozdział 18: Bachor

794 36 4
                                    

"Bachor"

Podczas gdy Nash został w komnacie z Raminem Arramir wszedł do sali, w której znajdował się jego ojciec i ukłonił się lekko. Ten stał odwrócony do niego plecami w tym cichym, ciemnym, chłodnym pomieszczeniu.

— Arramirze — odezwał się głębokim głosem, pozbawionym humoru i lekkiej irytacji, które zwykle zawierał podczas interakcji z synem. Książę natychmiast rozpoznał ten ton głosu.

Oho, będzie na poważnie...

— Minęło już pół roku, tak? — zapytał Władca Zachodu.

Arramir natychmiast pojął, o czym mówił ojciec, poczuł dreszcz oczekiwania wzdłuż kręgosłupa.

— Tak, ojcze — odpowiedział formalnie. — Pół roku minie w noc pełni księżyca.

Król skinął głową w zamyśleniu, ręce splatając za plecami.

— Bądź przygotowany.

Srebrnowłosy ukłonił się nisko.

— Będę.

***

Nash sapnął, gdy Ramin kontynuował opowieść o młodym księciu trzymającym Gaila za gardło.

— M-mój Pan zupełnie się przemienił? — zapytał z szeroko otwartymi oczami.

Teraz gdy o tym pomyślał, ta ludzka postać nie mogła być prawdziwą demoniczną formą jego Pana. Musiał mieć też formę demona, ale nigdy nie widział, jak się przemienia. Prawdę mówiąc, do tej pory nawet o tym nie myślał.

Ramin potrząsnął głową.

— Nie, w każdym razie nie całkiem — odparł półdemonkowi i wrócił do opowieści:

Nie wtrącaj się, berbeciu! — warknął rozeźlony do granic możliwości książę.

Zabójcza moc młodego księcia nie była jeszcze nie na tyle silna, by wywołać wicher, bądź prawdziwy huragan, jaki mógłby powstać, gdy książę dorośnie, zdołała jednak unieść liście leżące na trawie. Nagle zimny wiatr uderzył we wszystkie dzieci, chlaszcząc ich po twarzach niemiłosiernie, te cofnęły się, skomląc. Ramin zacisnął dłonie w pięści i zrobił krok w stronę rozwścieczonego młodego youkai.

— Puść go, Arramirze! Zabijesz go!

Złotooki obnażył kły.

— Ten śmieć powinien był o tym pomyśleć, zanim odważył się obrazić przy mnie mojego ojca, czyż nie?

Ramin rzucił przerażonej ofierze Arramira zirytowane spojrzenie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Gail terroryzował młodsze dzieci na placu zabaw, zadowalając się panowaniem nad przestraszonymi maluchami, które wolały mu się przypodobać niż narazić na jego gniew. A ponieważ był dość silny i duży jak na swój wiek, zazwyczaj uchodziło mu to na sucho. Ale co on sobie myślał, wybierając walkę z synem króla? Na domiar złego z bardzo potężnym młodym demonem, jakim z całą pewnością młody książę był.

Arramir spojrzał na swoją ofiarę i uśmiechnął się, ostre demoniczne kły wysunęły się na pełną długość, błysnęły w słońcu. Oczy Gaila zaczęły łzawić od ucisku na gardło. Obie jego dłonie spoczywały na nadgarstku silniejszego, próbując rozluźnić jego uścisk, ale bezskutecznie.

Master's Puppy. Yaoi. BOYxBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz