Rozdział 19: Ktoś, o kogo warto walczyć

787 42 1
                                    

"Ktoś, o kogo warto walczyć"

Noc w końcu zapadła całkowicie. Podczas gdy nocne powietrze powoli stawało się chłodniejsze, Nashowi robiło się coraz goręcej. Kołdra i koc owinięte wokół niego były poskręcane i prawie z niego spadały. Białowłosy wiercił się i zmieniał pozycję w uścisku Arramira, ale dziwnym trafem nie mógł włożyć rąk tam, gdzie ich najbardziej potrzebował.

Nash przygryzł wargę, zerkając niepewnie przez ramię. Delikatny dotyk Pana doprowadzał go do szaleństwa przez cały ten czas, ale książę Arramir się nie obudził. Nie mógł go obudzić z takiego powodu, ale może...

Jedna drobna dłoń powoli zbliżyła się do jego własnego peniska. Może mógłby sobie pomóc, tylko ten jeden raz?

Jego chłodne, drżące palce owinęły się wokół organu i wtedy półdemonek sapnął. Zacisnął dłoń wokół penisa i poruszał nią powoli. Wszystkie jego mięśnie napięły się, a plecy wygięły w łuk, gdy po krótkiej chwili doszedł, starając się zagłuszyć jęk rozkoszy. O matko, to było tak niewiarygodne uczucie! Jak to możliwe, że nigdy wcześniej o tym nawet nie pomyślał? Czemu wcześniej nie robił... tego!

W następnej sekundzie leżał na łóżku na plecach, a jego nadgarstki były unieruchomione w silnej dłoni Pana. Z szeroko otwartymi z przerażenia oczami wpatrywał się w unoszącego się nad nim księcia.

— Panie? — pytanie brzmiało bardziej jak błaganie. Jego zaniedbany penisek po orgazmie nadal błagał o uwagę i po tym krótkim wytchnieniem, jakiego doznał, umarłby, gdyby wkrótce nie został zaspokojony raz jeszcze.

— Możesz mi z łaski swojej powiedzieć, co ty tak właściwie robisz? — zażądał cicho Pan.

Nash zawstydzony wpatrywał się w jego twarz. Ton Pana był surowy, ale nie wyglądał na rozgniewanego. Jego aura również była dość spokojna. Właściwie, gdyby Nash miał zgadywać, powiedziałby, że jego Pan był... rozbawiony...

— J-ja się d-dotykałem i... i do-doszedłem...

Uścisk Arramira wokół jego nadgarstków wzmógł się.

— Czy nie mówiłem ci, że twoja przyjemność należy TYLKO do mnie? TYLKO ja mam prawo decydować, czy jej doświadczysz.

Nash jęknął. Arramir puścił jego nadgarstki, ale półdemonek nie odważył się ruszyć ich z miejsca. Wielkie dłonie księcia powędrowały w dół jego ciała, tylko ich opuszki muskały jego skórę. Hanyou zadrżał, nagle czując się jak ofiara, która ma zostać pożarta przez wielkiego demona nad nim.

— Myślisz, że możesz mi się przeciwstawiać bez konsekwencji... Nash?

Zmarszczył brwi. Książę musiał być niezadowolony z jego nieposłuszeństwa, ale sposób, w jaki wypowiedział jego imię...

Duży palec przejechał po jego penisku, lekko dotykając też jego jąder, Nash zerwał się na ten dotyk z łóżka, ściskając palcami kurczowo pościel i zamykając oczy z powodu torturującej przyjemności.

Arramir spojrzał w dół na biednego hanyou i uśmiechnął się sadystycznie. Dzieciak nie zrobił tak naprawdę nic złego. Jego zamiarem było doprowadzenie go właśnie do takiego stanu, aby ten złamał jego zakaz. Odmawianie mu spełnienia było okrutne, ale nie mógł nic na to poradzić. Mały niewolnik był zbyt zabawny, by się z nim trochę... nie pobawić.

— Karą za twoje przewinienie będzie...

Nash odetchnął gwałtownie, gdy został podniesiony z łóżka za kark i ułożony na kolanach księcia demonów, twarzą w dół. Nash odwrócił się i spojrzał na swojego Pana ze zdziwieniem. Książę wyglądał na zadowolonego, a w jego złotych oczach tańczyło rozbawienie. Pokój oświetlało jedynie słabe światło wschodzącego księżyca, wpadające przez okno i z balkonu. W półmroku oczy Pana błyszczały jak oczy drapieżnika, Nash przełknął nerwowo ślinę.

Master's Puppy. Yaoi. BOYxBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz