3. Pożegnanie i decyzja sabatu

27 6 0
                                    

— Cassie, obiecaj mi, że odwiedzisz nas za rok, bardzo chcę, żebyś o mnie nie zapomniała. — Powiedziała Mara, stojąc przy samochodzie Felixa. Mężczyzna podawał adres firmie transportowej, która miała na naczepie swojego samochodu wyjątkowo starannie spakowane meble i sprzęty z mieszkania babci.

— Babciu, co Ty w ogóle mówisz. Nigdy o Tobie nie zapomnę, nawet tak nie żartuj. Za rok widzimy się u was, ale wcześniej wpadniemy w październiku na ślub, tak jak się umawialiśmy. Mam Ci pomóc wybrać sukienkę, pamiętam.

— Garsonkę, sukienka w moim wieku do ślubu byłaby niestosowna.

— Jeszcze to przedyskutujemy.

Babcia uśmiechnęła się i objęła mnie, a później Samuela. Pożegnaliśmy się z Felixem i machaliśmy im póki nie zniknęli za zakrętem.

— To, co teraz?

— Skoro babcia już zleciła agencji sprzedaż jej mieszkania i oni mają klucze, to odpada nam jeden problem, zostanie tylko poszukać kogoś chętnego na moje mieszkanie, ale tym możemy zająć się później, albo wcale, nie spieszy mi się z tym.

— Czyli po tym roku szkolnym wrócisz tu czy zamieszkasz z tatą?

— Nie mam pojęcia, ale wolałabym zamieszkać z tatą. Na dniach oczyszczę go z zarzutów i nic nam nie stanie na drodze do tego.

— Brzmi jak plan, ale teraz.... — wziął mnie w ramiona i podniósł do góry, objęłam go ramionami i nogami, gdy niósł mnie do windy, śmiałam się głośno — teraz mamy jeszcze czas (pocałował mnie w usta) tylko dla siebie (pocałował w czoło), zanim odwiedzi nas Twoja kuzynka, (pocałował w policzek) więc proponuję go wykorzystać pożytecznie (pocałował w szyję).

— Zgadzam się, mamy jeszcze nieomówioną dokładnie podróż astralną i sprawę samych rozmów na odległość bez konieczności podróży.

Sam przestał zasypywać mnie pocałunkami i spojrzał na mnie zawadiacko.

— Okej to może jeszcze trochę zaczekać — zaśmiałam się ponownie, bo zaczął mnie lekko łaskotać, opierając moje plecy o ścianę windy i całował mój dekolt.

Kolejne dni minęły szybko i intensywnie, między przygotowywaniem mowy, jaką wygłoszę do Starszyzny Sabatu, przedstawiając swoją prośbę, a między spędzaniem wspólnego czasu w mieszkaniu, spacerami, wieczornymi wycieczkami rowerowymi po Londynie i aktywnym spędzaniu czasu z Samem. Te wakacje, na razie były najlepszymi w moim życiu.

Gdy nadszedł trzydziesty lipca, ojciec zjawił się w postaci psa w naszym mieszkaniu które, Samuel starannie posprzątał magią i stworzyliśmy wszelkie pozory tego, że mimo iż mieszkamy wspólnie, to sypiamy osobno, co było oczywiście zwykłym kłamstwem. Wiedziałam, że ojciec lubi Samuela, cieszył się, że to on jest tym, którego pokochałam prawdziwą, czystą i szczerą miłością, jednakże wolałam jeszcze nie mówić ojcu o tym, że swój pierwszy i nie tylko raz, mam już za sobą. Jak by nie patrzeć, w końcu nie tak dawno zapewniałam go, że nie czuje się na to jeszcze gotowa, później mało brakowało, aby tak się stało, ale wyszło inaczej i on to wiedział. Miałam nadzieję, że może obejdzie się bez rozmowy na ten temat, teraz czułam się zupełnie inaczej i zrozumiałam, że to byłoby bardziej krępujące niż dotychczas.

— Tato, pamiętaj, by nie odwracać się plecami do rady, ani przy wychodzeniu, ani w żadnym innym momencie, nawet jeśli ktoś wejdzie do sali.

— Wiem, pamiętam kochanie.

— Gotowi?— spytał Sam ubrany w swoje gotyckie ubrania.

— Minuta, szukam butów — krzyknęłam ze swojego starego pokoju, przekopując szafę, podczas gdy Sam i ojciec czekali na mnie w kuchni.

— Kobiety — powiedział, próbując brzmieć na luzie Sam.

— Tak, zawsze to samo, sto par butów, ale tych, co trzeba, nie ma.

Zaśmiali się, chociaż w śmiechu ojca było wyczuwalne lekkie napięcie.

— Gotowa.

Wyszłam w pięknej sukience z czerwonym gorsetem, odkrytymi ramionami, rękawami z koronki. Sukienka miała skąpy, krótki przód i długi sięgający ziemi koronkowy tył. Do tego założyłam czarne szpilki ze srebrnymi łańcuszkami z tyłu oraz srebrną kolię.
Sam dość głośno przełknął ślinę z wrażenia, to była nowa sukienka, którą ostatnio kupiłam specjalnie na tę okazję, ale nie widział jej jeszcze na mnie. Wiedziałam, że wyglądam w niej cudownie, poznałam jego myśli, od razu miał ochotę na coś innego niż podróż na spotkanie ze starszyzną. Stłumiłam całą siłą woli śmiech, bo tata spojrzał na Sama kontem oka i nieco się spiął, poczułam, że ojciec ma mieszane uczucia, co do reakcji mojego chłopaka.

— Chodźmy, nie możemy się spóźnić, powiedziałam, wsypując w specjalnie wyczarowany przez Sama na tę podróż kominek, porcję proszku Fiuu, gdy zadzwonił telefon.

— Teraz?! Serio! — warknęłam.

— Halo? — odebrał Samuel z roześmianym wciąż głosem po mojej nerwowej reakcji. — Halo? — powtórzył, ale nikt się nie odezwał. Odłożył słuchawkę. — Cisza, pewnie pomyłka, chodźmy.

Po chwili znaleźliśmy się w budynku, którego nie znałam, był to dom, stylowy i elegancki, duży, przestronny, ale dość ciemny.

— Witajcie. — Sophie przywitała nas, gdy tylko otworzyliśmy oczy.

— Witaj Keiro — powiedzieliśmy z Samuelem.

— Dzień dobry — powiedział ojciec nieco nerwowo.

— Rada już was oczekuje, zapraszam w moje skromne progi.

Starałam się nic nie myśleć, skupiłam się na oddechu. Gdy stanęliśmy przed drzwiami, spojrzałam na ojca i uśmiechnęłam się wesoło, lecz nerwowo. Keira otworzyła drzwi. Samuel wszedł pierwszy, a my za nim.

— Światły umysł i czyste intencje niech prowadzą mnie w życiu poświęconemu dla służby sabatu. — Ukłonił się nisko.

— Niech tak się stanie. — odpowiedziała zgodnie starszyzna, a Sam podniósł głowę.

— Przyprowadzam Penelope Black, młodszą inetkę naszego sabatu. Jako jej przełożony proszę o przyjęcie jej na audiencję i wysłuchanie jej prośby dotyczącej pomocy w oczyszczeniu imienia jej ojca Syriusza Blacka.

— Cassiuszu Claudere, wyrażamy zgodę, by Twoja podopieczna przedstawiła nam sprawę.

Sam odsunął się z ukłonem, a ja zrobiłam trzy kroki w przód.

— Światły umysł i czyste intencje niech prowadzą mnie w życiu poświęconemu dla służby sabatu — Powiedziałam, kłaniając się z gracją, jak na damę przystało, unosząc lekko boki swej sukni, spuszczając wzrok i skłaniając głowę.

— Niech tak się stanie — odpowiedziała zgodnie Starszyzna, podniosłam głowę.

— Szanowna rado Sabatu Inetyjskiego, pragnę prosić o pomoc w oczyszczeniu z niesłusznych zarzutów postawionych mojemu ojcu Syriuszowi Black, który został aresztowany przez Departament Przestrzegania Prawa i zesłany bez rozprawy przez Bartemiusza Croucha do Azkabanu za rzekome zamordowanie Petera Pettigrew i dwunastu mugoli, oraz za podanie informacji o miejscu, w którym znajdują się Lily i James Potterowie, co przyczyniło się do śmierci obojga, jak również za rzekome usługiwanie Lordowi Voldemortowi. Mój ojciec miał spędzić dożywocie w izolatce, skazany na łaskę gwardii Azkabanu – Dementorów. Utrzymał swoje zdrowie psychiczne na granicy szaleństwa, tylko dzięki skupianiu myśli na swojej niewinności i miłości do mnie oraz swojego chrzestnego syna Harry'ego Jamesa Pottera. Uciekł z Azkabanu i do dziś dnia jest poszukiwanym. Dowody na jego niewinność może przedstawić uznany za zmarłego Peter Pettigrew jednakże, jako że jest on sługą niedawno odrodzonego Czarnego Pana, nie zrobi tego. Jego pojmanie jest obecnie niemożliwe. Zwracam się więc z prośbą o wykorzystanie dowodu w postaci wspomnień moich i mojego ojca. Ja niespełna półtora miesiąca temu, podczas nieplanowanej podróży astralnej, byłam świadkiem odrodzenia się Lorda Voldemorta, widziałam jego sługi Śmierciożerców i ich znaki. Mój ojciec nie posiadał i nie posiada tego znaku. Nigdy nie był jego zwolennikiem. Nie przyczynił się do jego zbrodni popełnionych na Potterach, nie zdradził miejsca ich pobytu, gdyż nie on był strażnikiem tajemnicy. Zdrajcą tym był wspomniany już przeze mnie Peter Pettigrew. On także chcąc ratować swoje życie, dokonał zbrodni na dwunastu mugolach i odcinając sobie palec, chciał tym samym zrzucić winę na mojego ojca. Peter Pettigrew jest niezarejestrowanym animagiem. Po dokonaniu zbrodni zmienił się w szczura i zbiegł, po czym przez lata w formie tej ukrywał się w rodzinie czarodziejów Weasley.

Skończyłam przemowę. Byłam dumna z siebie, bo mimo silnych emocji, które mną targały, głos mi nie zadrżał.

— Penelope Black, rada przychyla się do Twojej prośby, podejdź do nas z ojcem.

Podeszliśmy.

— Połóżcie dłonie na dłoniach inetki Tiry. Wniknie ona w wasze umysły.

Młoda śliczna rudowłosa kobieta siedząca na skraju stołu wyciągała przed siebie blade kościste dłonie, a my położyliśmy swoje prawe dłonie na nich.
Patrzyłam, jak kobieta zamyka oczy, a przed nią, lecz po naszej prawej stronie tworzy się wizja, widziałam ją swoim wnętrzem, to było niesamowite przeżycie, widziałam w wizji, wspomnienia ojca, wszystkiego, o czym mówiłam i wspomnienie mojej obecności na cmentarzu.
Kobieta wysunęła swoje dłonie i uśmiechnęła się blado by po chwili nie dłuższej niż trzy uderzenia serca odezwać się do nas.

— Penelope Black, rada przychyla się do Twojej prośby. Wasze słowa są prawdziwe i zgadzamy się na to, by złożyć swoje poręczenie prawdy przed ministerstwem magii. Spotkanie to odbędzie się dziś, za około półgodziny. Rada potrzebuje nieco czasu na zorganizowanie dowodów odpowiednich dla czarodziejów tego szczebla. Możecie odejść.

Ślizgonka z wyboru 5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz