34. Widziane i Nieprzewidziane.

19 4 0
                                    

Luna stwierdziła wymijająco, że nie wie, kiedy wywiad Rity z Harrym ukaże się w Zwodniku, że jej ojciec spodziewa się rozkosznego, długiego artykułu na temat ostatnich obserwacji Giętkorogich Chrapczyków.

— ... i oczywiście to będzie bardzo ważna historia, więc Harry być może będzie musiał poczekać do następnego wydania — oznajmiła Luna.

Dla Harry'ego rozmawianie o nocy, kiedy Voldemort powrócił, nie było łatwym doświadczeniem, kilkukrotnie uzupełniałam jego historię, gdy widziałam, że mu ciężko, jednak wyraźnie zaznaczyłam i Hermiona także to dodała, że o mnie ma nie wspominać ani słówkiem.

Rita naciskała nas o każdy najmniejszy szczegół i podaliśmy jej wszystko, co byliśmy sobie w stanie przypomnieć, wiedząc, że to nasza jedyna ogromna szansa, by powiedzieć światu prawdę. Zastanawialiśmy się, jak ludzie zareagują na naszą opowieść. Zgadywaliśmy, że to utwierdzi mnóstwo ludzi w swoich przekonaniach, że Harry jest kompletnie szalony i bynajmniej nie dlatego, że jego opowieść pojawi się w towarzystwie kompletnych bzdur na temat Giętkorogich Chrapczyków.

— Nie mogę się już doczekać, by zobaczyć co Umbridge myśli o waszym wywiadzie — oznajmił przejęty Henry przy kolacji.

— Dobrze zrobiliście — powiedział siedzący obok Blaise.

— Musiało być... ciężko... mówić o tym... prawda? — spytała Pansy.

— Taa — wymamrotałam — ale ludzie muszą wiedzieć, do czego jest zdolny Voldemort, nie?

— Zgadza się — przytaknął Henry — i do czego zdolni są też jego Śmierciożercy... ludzie powinni wiedzieć...

Słuchałam ich i potakiwałam, nikt nie wspomniał o nieobecności Samuela, za co byłam im wdzięczna, jednak ja nie mogłam przestać o tym myśleć. Bałam się, co mogło się stać, że nie przybył, chciałam z nim porozmawiać jak zwykle przed snem, miałam nadzieję, że mi to wyjaśni.
Dzióbałam w swojego pieczonego ziemniaka, nie mając ochoty na jedzenie.
Do Sali weszła Cho Chang ze swoją przyjaciółką, Mariettą, ale nie spojrzała w kierunku stołu Gryffindoru i usiadła tyłem do Harry'ego, poczułam kłopoty.

— A, zapomniałam zapytać — odezwała się Pansy — co robimy dziś pierwsze, wypracowanie na eliksiry czy na transmutację?

— Wszystko mi jedno — odparłam, przyglądając się sernikowi z brzoskwiniami, jaki uwielbiałam, ale nawet on nie skusił mnie na tyle, bym miała chęć go zjeść. Przez kilka sekund wszyscy milczeli, kończąc kolację.

— Idziemy? — spytał Blaise, zerkając na nas.

Pokiwaliśmy głowami i wyszliśmy z Wielkiej Sali, kierując się prosto do lochów. Wróciliśmy do ruchliwej wspólnej sali Slytherinu i swojego tradycyjnego stosu prac domowych.
W sypialni od pół godziny męczyliśmy się z wypracowaniem dla McGonagall, kiedy poczułam znajome uczucie obserwacji.

Cassiuszu to Ty?

Tak, przeszkadzam chyba co?

Tak, odrabiamy lekcję, pogadamy wieczorem.

Dobrze, przepraszam, tylko że...


Pogadamy wieczorem, pa.

— Wszystko okej? Jesteś jakaś nieobecna.— spytała Pansy.

— Taa jest ok, to co eliksiry może jutro? — zaproponowałam.

— No nie. Nie, to nie normalne, mów zaraz co myślisz o tym, że Sama nie było. Próbowaliśmy omijać temat, ale to nie działa. Ty nigdy nie odkładasz nic na później. — stwierdził uczciwie Blaise.

— Za knut taktu — jęknęła Pansy, ale także wlepiła wyczekujący wzrok we mnie, a Henry poszedł ich śladem, przerywając swoje zadanie na Astrologię.

— No, nie wiem co mam sądzić. Pewnie coś mu wypadło, zdarza się no nie?

— Owszem, ale nie mógł dać znać? Nie wiem, astralnie czy jak tam rozmawiacie.

— Pewnie nie, inaczej oczywiście by to zrobił.

— Nie wiem, dla mnie to dziwne, tak się kochacie, a on nie ma dla Ciebie czasu na rozmowę ani nie pojawia się, chociaż sam to zaproponował — skwitowała Pansy.

Uczucie obserwacji zniknęło i zrozumiałam, że Sam dopiero teraz wrócił do siebie, zacisnęłam mocno powieki z zażenowaniem.
Skończyliśmy rozmowę, gdy ewidentnie straciłam humor i ochotę na cokolwiek, wliczając w to odrabianie prac domowych. Chłopcy wyszli, ale Pansy się nie poddała.

Ślizgonka z wyboru 5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz