Tylko sześć tygodni zostało do egzaminów. Wciąż rozważałam wszystko to, co wydarzyło się w święta, nie mogłam tego zaakceptować, coś mi nie pasowało. Coś było w tym wszystkim dziwnego albo tylko ja pragnęłam, by tak było jednak najbardziej słowa Vi dawały mi do myślenia. „Czasami rzeczy, nie są tylko czarne czy białe, jest wiele odcieni szarości", nie do końca rozumiałam, o co jej chodziło. Pogoda zmieniła się powoli. Kiedy minęły ferie, zrobiło się wietrzniej, jaśniej i cieplej, ale ja wraz z resztą piąto- i siódmoklasistów uwięziona byłam wewnątrz, powtarzając materiał i włócząc się w tę i z powrotem do biblioteki. Udawałam, że mój kiepski nastrój wynika z powodu zbliżających się egzaminów, a moja wymówka była na tyle wiarygodna w związku z tym, że wszyscy mieli dość nauki, że nikt tego nie kwestionował. Otrzymałam przesyłkę od Sophie, zapas białej szałwii i zdziwiłam się bardzo, gdy pozwolono mi ją zatrzymać. Zrozumiałam, że i Tira, wszystko już wie.
Był późny niedzielny wieczór. Pansy i Blaise siedzieli w naszej sypialni, a ja leżałam u Henry'ego. On w końcu poznał prawdę, moje myśli były zbyt głośne, jednak ja nawet cieszyłam się z tego; miałam w nim duże wsparcie. O prawdziwym powodzie rozstania nie powiedziałam finalnie tylko Blaise'owi.
— Słyszysz mnie Ce?
— Omm wybacz Henry, zamyśliłam się.
— Zauważyłem, ale co Cię tak zastanawia?
— Mam jakieś dziwne przeczucie, że wiele mogłoby się wyjaśnić, gdybym poznała wizję Leah, jednej z zapomnianych. Samuel mówił mi, że zwiastuje ona powrót Voldemorta. Draco, ma odegrać ważną rolę, ma przeważyć szalę, na naszą korzyść, ale nie mają pewności, jak to się potoczy. Myślę, że gdybym ją spotkała, mogłaby powiedzieć mi coś więcej, w końcu dotyczy to i mnie no ale pewnie nie mam co liczyć na spotkanie z zapomnianą.
— Z tego, co wiem, nawet jako adeptka, czyli niepełnoprawna członkini sabatu możesz, ale za zgodą rady pewnie.
— To mogłoby pomóc, wiesz, gdyby mi powiedziała, co on ma zrobić, przed czym ja mam go powstrzymać, mogłabym wiedzieć, czy dam radę to zrobić, może wtedy byłabym spokojniejsza i...
— I Samuel uznałby, że jesteś świetna w pozyskiwaniu informacji i wróciłby do Ciebie, odkochał się?
— Nie, na to nie liczę, ale może mogłabym już zrobić coś, by do tego nie dopuścić. Sam to już temat inny, nie wierzę, że to nie ma drugiego dna, powiedział mi to za jednym razem, niemal na jednym oddechu, szybko, prosto, nie patrząc na mnie, tak jakby miał to wyuczone. Bez emocji, co jeśli zranił mnie celowo, nawet jeśli to prawda może zrobił to, żebym jednak zajęła się ratowaniem Draco? Po co inaczej by się oświadczał. No i jeszcze te dziwne zamotane słowa Vi.
— Cholera to chore, nie wiem, głupi jestem z tego, co by nie było, wiem, że to dziwne prosić o rękę dziewczynę, by kilka miesięcy później zakochać się w innej.
— To właśnie mi nie pasuje, on był taki szczęśliwy, taki szczery a teraz nawet na moment nie spojrzał mi w oczy. Zawsze mówiłam mu i innym ogólnie też, że nie muszę czytać myśli, by zrozumieć, co kto czuje, czasem wystarcza mi spojrzeć komuś w oczy, one dużo mi mówią, więc może celowo to robił?
Milczeliśmy oboje, zastanawiając się aż do późnego wieczora, kiedy to wróciłam do siebie i padłam do łóżka wykończona wątpliwościami, a głowa bolała mnie tak jak zawsze, gdy miałam mieć wizję.
***
Jakby podkreślając wagę zbliżających się egzaminów, wkrótce przed końcem ferii na stołach w pokoju wspólnym Ślizgonów pojawiły się pliki broszur, ulotek i ogłoszeń, dotyczących różnych czarodziejskich zawodów. Wraz z nimi na tablicy pojawiło się kolejne ogłoszenie o treści:
PORADY ZAWODOWE
Wszyscy piątoklasiści mają się stawić na krótkie spotkanie z przełożonym swojego domu
w pierwszym tygodniu letniego semestru, aby omówić swoją przyszłą karierę.
Rozkład indywidualnych spotkań podany jest poniżej.
Spojrzałam na listę i dowiedziałam się, że mam być w gabinecie profesora Snape'a w poniedziałek o czternastej trzydzieści, co oznaczałoby, że ominie mnie większość Mugoloznastwa. Wraz z pozostałymi piątoklasistami spędziłam znaczną część ostatniego weekendu, przerwy wielkanocnej czytając wszelkie informacje o karierach, które zostały pozostawione do wglądu.
— Podoba mi się leczenie — oznajmiłam w ostatni wieczór ferii. Byłam pogrążona w przeglądaniu ulotki noszącej na przedzie kość skrzyżowaną z różdżką — symbol szpitala Św. Munga. — Tyle że tu jest napisane, że trzeba mieć przynajmniej „P" na Owutemach z eliksirów, Zielarstwa, Transmutacji, Zaklęć i Obrony Przed Czarną Magią.
— Co to dla Ciebie — powiedziała Pansy i machnęła dłonią — luźno dasz radę.
— No nie wiem, może, ale to bardzo odpowiedzialna praca, co nie? — odparłam nieobecnym głosem.
Blaise oglądał broszurę na temat czarodziejskiej bankowości.
— Posłuchajcie tego: „Szukasz rzucającej wyzwania kariery, pełnej podróży, przygód i konkretnych, związanym z niebezpieczeństwem, bonusów od skarbów? Pomyśl w takim razie o stanowisku w Banku Czarodziejów Gringotta, który w chwili obecnej poszukuje Łamaczy Klątw na ekscytujące sposobności za granicą...". Ale wymagają Numerologii. Nie wiem, czy zdobędę „P"
— Przecież teraz masz co chwilę „A" jeszcze trochę pracy i czemu by nie, ale musisz się postarać.— wtrąciłam.
— No, może i racja. Pracować dla Gringotta, fajna sprawa.
— A Ty Pansy, o czym myślisz? — spytał ją Henry, który przeglądał z nami ulotki.
— Nie wiem, myślałam o byciu podróżnikiem, ale też myślę, że po czasie mogłabym otworzyć swój pub, albo gospodę, ale takie na poziomie, nie to, co Świński Ryj. Wiecie elegancka knajpka albo i restauracja nie wiem jeszcze.
— No, niezły pomysł, dobra szamka, kremowe piwo i inne specjały.— powiedziałam przeglądając „ZRÓB KARIERĘ W DEPARTAMENCIE MAGICZNYCH WYPADKÓW I KATASTROF!"
— Taa... — odparł Blaise, próbując brzmieć zwyczajnie — poznasz przy podróżach nowe smaki i kuchnie, to później możesz szaleć.
— To chyba nie jest zły pomysł — stwierdziła po chwili Pansy.
Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie, czując niemal taki niepokój, jak tamtego ranka, kiedy miałam dyscyplinarne przesłuchanie w Ministerstwie Magii. Nie tylko myśl o prośbie do rady w sprawie zgody na rozmowę z Leah sprawiała, że byłam podenerwowana, chociaż samo to by oczywiście wystarczyło. Tak się złożyło, że dziś był także pierwszy raz, kiedy miałam pomóc bliźniakom w dywersji.
Poleżałam chwilę w łóżku, myśląc o zbliżającym się dniu, po czym wstałam bardzo cicho i poszłam do łazienki, chwilę później ubrałam się i wyszłam na spotkanie z bliźniakami jeszcze przed śniadaniem, tak jak było ustalone, by poznać dokładne szczegóły.
Gdy tak się stało z wypiekami na twarzy, wróciłam do sypialni i opowiedziałam o tym Pansy.
Po raz pierwszy byłam, co najmniej tak samo nieuważna na lekcji Historii Magii profesora Binnsa, jak pozostali analizując, wkoło jakie mam zadanie.
— ... i jeśli cię tam złapie, to oprócz tego, że dostaniesz szlaban do końca roku, to po jego zakończeniu pewnie zostaniesz wylana. — upominała mnie cicho Pansy.
— Pansy, nie panikuj, plan jest dobry, a jeśli nawet to i tak warto. — powiedziałam ściszonym głosem z nutką rozbawienia — przestań mnie upominać i zacznij słuchać Binnsa, bo będę musiała robić własne notatki a dziś mi pójdzie to z trudem.
— Wrrr... jesteś niemożliwa.
— A od kiedy Ty taka rozsądna co?
— Nie wiem, chyba, od kiedy się zadaję z Gryfonami, a zwłaszcza z Hermioną — zamyśliła się z cieniem przerażenia na twarzy.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Po lunchu poszłam do gabinetu profesora Snape'a.
— Dzień dobry panie profesorze — powiedziałam, zamknąwszy drzwi.
— Dzień dobry Black — powiedział rześko, ale kiedy mówił, ktoś inny pociągnął nosem w kącie. Obejrzałam się.
W kącie siedziała profesor Umbridge z notatnikiem na kolanach, niewielką falbanką wokół szyi i przeraźliwie miłym uśmieszkiem na twarzy.
— Usiądź, Black — oznajmił zwięźle profesor Snape. Jego ręce zacisnęły się mocno ze złości, kiedy ściskał w dłoniach jedną z broszur zaścielających jego biurko.
Nie daj się sprowokować, zachowaj spokój.
Słysząc myśl profesora, uśmiechnęłam się nieznacznie i usiadłam plecami do Umbridge i ze wszystkich sił udawałam, że nie słyszę skrobania jej pióra po notatniku.
— No dobrze, Black, to spotkanie jest po to, by omówić wiele pomysłów na przyszłą karierę, które mogły ci przyjść do głowy i pomóc ci zdecydować, które przedmioty powinnaś ciągnąć w szóstej i siódmej klasie — powiedział Snape. — Czy myślałaś już, co chciałabyś robić po ukończeniu Hogwartu?
![](https://img.wattpad.com/cover/350527662-288-k680384.jpg)
CZYTASZ
Ślizgonka z wyboru 5
FanficPiąty rok Cassandry w Hogwarcie to okres pełen wyzwań. Jej związek jest testowany, a ryzyko wydalenia zwiększa presję. Ślizgonka odkrywa tajemnice rodzinne, stawia opór nowej nauczycielce Obrony Przed Czarną Magią i walczy, ze zwolennikami Sami Wiec...