11. Szlachetny i Wielce Prastary Ród Blacków

17 5 0
                                    

Pani Weasley szła ponuro za nami na górę.

— Chcę, żebyście wszyscy poszli prosto do łóżka, żadnych rozmów — powiedziała, kiedy dotarliśmy na pierwsze piętro. — Czeka nas jutro ciężki dzień. Spodziewam się, że Ginny śpi — dodała zerkając na mnie i Samuela — postarajcie się więc jej nie obudzić.

— Jasne, śpi, akurat — odezwał się ściszonym głosem Fred po tym jak Hermiona pożegnała ich na dobranoc i zaczęli wchodzić na wyższe piętro. — Jeśli Ginny nie leży rozbudzona, czekając aż Hermiona powie jej wszystko, co zostało powiedziane na dole, to ja jestem gumochłonem...

— Sam, muszę jeszcze coś powiedzieć, tacie, zaczekasz na mnie w pokoju?

— Nie ruszę się z niego.

— Okej.

Odwróciłam się i zeszłam w dół dwa stopnie.

— A Ty dokąd Cassie? — spytała pani Weasley

— Muszę coś przekazać tacie, to ważne.

— Mam nadzieję, że to nie jedno z kolejnych pytań o Zakon?

— To prywatna sprawa, przepraszam. — wyminęłam kobietę bez dalszych tłumaczeń, nadal byłam na nią zła za to co powiedziała, więc nie przejmowałam się, że nie zabrzmiało to zbyt uprzejmie.

Gdy wróciłam do kuchni, tata siedział z Lupinem, rozmawiali ściszonymi głosami, ale gdy weszłam do środka, tata podszedł do mnie.

— Tato, możemy chwilę porozmawiać?

— Tak, oczywiście.

— Remusie, pozwolisz?

— Tak, pewnie, położę się już, widzimy się rano. Dobranoc.

— Dobranoc — odpowiedzieliśmy mu.

— Siadaj Kekasmai, mów, o co chodzi.

— Tato nie zdążyłam Ci dać znać, że ja i Sam no, już wszystko jasne, to on, nie pomyliłam się.

— Ach, no tak, zauważyłem, że już wszystko w porządku, nie odstępujecie się na krok, więc i pokój macie wspólny. Molly go przygotowała.

— Tak, wiem, dziękuję. Tato opowiesz mi coś więcej o rodzinie?

— Jutro. Jutro opowiem Tobie i Harry'emu, jeśli nie masz nic przeciwko temu, dziś pora byś poszła spać. Powinniśmy odpocząć.

— Dobrze. Kocham Cię tato, dobrej nocy — objęłam go.

— Śpij dobrze kochanie, kocham Cię.

Wyszłam po cichu, starając się nie wzbudzić najmniejszego hałasu zwłaszcza, przy zasłoniętym portrecie babki, który ominęłam możliwie szerokim łukiem. Weszłam do sypialni, Sam siedział na dolnym łóżku, a na łóżku naprzeciwko, siedziała Ginny.

— Ginny? Nie powinnaś być czasem w pokoju z Hermioną?

— Pewnie tak, wybaczcie, ale mama uparła się, że od dziś mam spać tu, z Wami — Ginny zaczerwieniła się zupełnie tak jak Ron.

— Ou... no dobrze, żaden problem — uśmiechnęłam się, mimo że wcale nie było mi to na rękę — to co, kładziemy się tak? Sam Ty na górnym czy na dolnym?

— A Ty jak wolisz?

— Na górze — uśmiechnęłam się — znaczy na górnym łóżku no, zawsze takie chciałam — teraz ja zaczerwieniłam się, licząc, że Ginny nie zrozumiała drobnej aluzji.

— Okej, to ja na tym tutaj — wskazał Sam, by zapewne nie palnąć innej odpowiedzi, równie dwuznacznej, jak ta moja.

Wgramoliłam się na łóżko. Sam zgasił światło machnięciem dłoni.

— Dobranoc Ginny. — powiedziałam.

— Dobranoc. — dodał Sam.

— Dobranoc. — odpowiedziała sennie dziewczyna.

Myślisz, że zrozumiała? — spytałam Sama w myślach.

Nie sądzę, rozbudziła się ledwo gdy wszedłem, teraz pewnie była zbyt zaspana. — odpowiedział.

To dobrze. Co za noc, nie wiem, czy zasnę, ten dom jest upiorny, ale to dom taty, no przynajmniej jego rodziny. On z mamą mieli swój, jutro ma mi opowiedzieć o tym coś więcej.

Świetnie, dowiesz się czegoś o przodkach.

Ta... ale nie wiem, czy tego chcę, poznałam już po części babkę, a coś czuję, że reszta, cóż, mogła być nie lepsza.

Nie martw się, pamiętaj, co Ci mówiłem o korzeniach, co mówiła mi Sophie.

„Korzenie są ważne, czasami, by pamiętać, kim się jest, a czasami, by pamiętać, kim się nie stać". —
zacytowałam jego słowa.

Właśnie.

Sam wiercił się przez dłuższą chwilę.

Śpisz?
— spytałam, odczekawszy jakieś pół godziny.

Nie, nie mogę zasnąć.

Ja też, odwykłem już od spania bez Ciebie.

Uśmiechnęłam się na te jego słowa.

Tak, mi też jakoś dziwnie.
— opuściłam dłoń poza łóżko, a on ją uchwycił.

Tak lepiej.

Ale ręka Cię zaraz rozboli Penny i mnie pewnie też, to nie wyjście na noc.

Co proponujesz?

Zejdź z łóżka, byle cicho.


Ostrożnie wyszłam z łóżka, które mimo to lekko zaskrzypiało, ale Ginny nawet nie drgnęła.

Ok, chyba się udało, kładź się obok mnie.

Wsunęłam się ostrożnie do niego.

Nieco ciasno, ale jest ok.

Chyba nie uważasz, że jestem za gruba?

Skąd, szczypiorku mój
— cmoknął mnie w płatek ucha.

Ja mam za duże mięśnie.

Z całej siły zdusiłam śmiech, przykładając dłonie do ust.

Są idealne — odpowiedziałam i pocałowałam go w nos, po czym położyłam głowę na jego klatce piersiowej, a on objął mnie ramieniem.

Dobranoc Kochanie.

Dobranoc.


Otworzyłam oczy. Leżałam na podłodze, a Sam był wciśnięty maksymalnie w drugi koniec łóżka, musiałam się bardzo wiercić i spadłam nie wiadomo kiedy. Podniosłam głowę, było już jasno.

— Cześć — szepnęła Ginny.

— Cześć, chyba Cię nie obudziłam, jak spadłam co?

— Nie. Nie wiem, jak to zrobiłaś, przez tę drabinkę, no ale może miałaś jakiś koszmar...

Ślizgonka z wyboru 5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz