Powrót do szkoły po feriach zimowych był niebywale ciężki. Zwłaszcza kiedy całe ferie spędziło się na późnym wstawaniu, zabawach w śniegu z Mireu i Mari oraz graniu wieczorami w The Sims 2. Chociaż to ostatnie zwykle polegało na tym, że jedynie patrzyłem, jak Mireu gra. Jeszcze nie potrafiłem czytać na tyle dobrze, by poradzić sobie z prowadzeniem rozgrywki, ale Mireu ewidentnie nie miał z tym problemów. Wtedy myślałem, że opanował tę sztukę tak dobrze, ponieważ był ode mnie o rok starszy i o wiele lepiej znał polski. Potrzebowałem jeszcze kilku lat, żeby zrozumieć, że Mireu po prostu był ponadprzeciętnie inteligentny, a nauka przychodziła mu z naturalną łatwością.
W szkole dzieciaki rozmawiały ze sobą, z podekscytowaniem opowiadając, jak spędziły ferie zimowe. Niektórzy całe wolne siedzieli w domu, tak jak ja, inni wyjechali do dziadków, a jeszcze inni byli na nartach w górach z rodzicami. Jedna dziewczyna, Natalia, pochwaliła się, że ferie spędziła w Tajlandii na słonecznej plaży i nawet pokazywała swoją opaleniznę.
Na zajęciach pani poprosiła nas o narysowanie jakiejś przygody, którą przeżyliśmy w ferie, a następnie podpisanie elementów obrazka słowami, które umieliśmy już samodzielnie zapisać. Z zaangażowaniem zacząłem rysować sobie, Mireu oraz Mari podczas jednej z bitew śnieżnych. Obok nas stał bałwan z szalikiem oraz starym rondelkiem na głowie, który dostaliśmy od pani Sory. Miał nawet nos z marchewki, oczy z węgielków oraz ręce z patyków.
– To ty? – zapytała Weronika, która na moje nieszczęście cały czas siedziała ze mną w ławce.
– Tak – odpowiedziałem, strącając jej palec z mojego obrazka.
– Dlaczego pokolorowałeś swoją twarz różową kredką?
– A dlaczego ty pokolorowałaś swoją twarz różową kredką? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie, zerkając na jej obrazek, jak zjeżdża z górki na sankach.
– Inne dzieci mówią, że jesteś żółty, powinieneś pokolorować siebie żółtą kredką.
– Ale chciałem pokolorować różową.
– To głupie.
– Sama jesteś głupia.
– Czy już ci mówiłam, że cię nie lubię?
– Ja ciebie też nie lubię.
– Chłopacy są tacy głupi.
– A dziewczyny są głupsiejsze.
– Głupsze, nie głupsiejsze.
– Sama przyznałaś, że dziewczyny są głupsze.
Najwidoczniej moje słowa wyprowadziły Weronikę z równowagi. Złapała za swoją żółtą kredkę i zaczęła mazać po mojej twarzy na rysunku. Od razu zacząłem na nią krzyczeć i wyrwałem jej mój obrazek, przez co przez połowę strony przebiegała żółta kreska.
– Co tu się dzieje? – podeszła do nas wychowawczyni, przyglądając się naszym pracom. – Bardzo ładne rysunki. Kontynuujcie.
– Proszę pani! – zawołałem, podnosząc wyżej mój obrazek. – Weronika zaczęła mazać mi po kartce!
– Chciałam mu tylko pomóc z kolorowaniem, bo pomylił różową i żółtą kredkę.
– Nie przesadzaj, Młody. Jak ci się nie podoba, mogę dać ci nową kartkę. Chcesz?
– Nie.
– Popodpisuj obrazek. Sprawdzę go na ocenę.
Odłożyłem kartkę na ławkę, uderzając z impetem dłońmi o jej blat. Pani Malinowska w ogóle się nie przejęła moim zachowaniem. Z uśmiechem przeszła do innych uczniów, którzy rozmawiali za głośno, żeby ich uciszyć. Sięgnąłem po czarną kredkę i zacząłem wszystko podpisywać, tak jak kazała mi nauczycielka. Podpisałem bałwana, jego kapelusz z garnka, szalik, śnieg, mnie, Mireu oraz Mari.
– Proszę pani! – Weronika krzyknęła przez całą klasę. – A Młody, zamiast podpisywać obrazek, maluje na nim jakieś dziwne znaczki.
Zignorowałem ją, czekając, aż wychowawczyni do nas wróci. Nie podniosłem głowy, kiedy zatrzymała się tuż przede mną.
– Co robisz, Młody? – zapytała, zabierając mi kartkę siłą.
– Podpisałem obrazek, tak jak pani kazała.
Kobieta zmarszczyła brwi, przyglądając się moim podpisom.
– Co to za znaczki?
– To są podpisy.
– Po koreańsku?
– Tak.
– Podpisz obrazek po polsku.
– Nie.
– Inaczej dostaniesz jedynkę. Podpisz obrazek po polsku.
– Nie chcę! – odkrzyknąłem jej po koreańsku. – Nie! Nie! Nie! Nie będę pisał po polsku, nie będę mówił po polsku! Chcę wrócić do Korei!
– Wzywam twojego tatę do szkoły – odwarknęła, uderzając dłonią w biurko, żeby mnie uciszyć. – Nie będę znosić takiego zachowania.
Zacząłem płakać i już nie przestałem, aż do końca lekcji.
Zanim mój tato dojechał z centrum Warszawy do Wesołej, minęło sporo czasu. Nie odezwał się do mnie ani słowem, kiedy w końcu dotarł. Skierował się prosto do gabinetu dyrektora, zostawiając mnie samego na krześle w sekretariacie. Mimo że wytężałem słuch, nie byłem w stanie zrozumieć, o czym rozmawiają, ponieważ mówili po angielsku, jednak kiedy ich rozmowa dobiegła do końca, po minie taty widziałem, że jest mną bardzo rozczarowany. Ja też byłem nim rozczarowany, wcale nie chciałem, żeby zabierał mnie do Polski.
– Wracamy do domu, Youngho – odezwał się do mnie, kiedy pożegnał się z panią z sekretariatu.
– Do Busan?
– Nie, nie do Busan. Posłuchaj mnie uważnie, Youngho – kucnął przede mną, żebym mógł lepiej go widzieć. – Nie wrócimy do Korei. Ja mam tutaj pracę, ty masz szkołę. Mamy tutaj dom i teraz tutaj jest nasze życie. Wiem, że jest ci ciężko, ale spójrz, jak już dobrze znasz język polski. Spróbuj potraktować to miejsce jak swoje miejsce na świecie, dobrze?
– Nie – odpowiedziałem, znowu zalewając się łzami. – Chcę wrócić do mamy. Ty sobie tutaj zostań, a ja wrócę do mamy.
– Nie możesz wrócić do mamy.
– Dlaczego?
– Bo według prawa jesteś pod moją opieką i nie możesz być pod opieką mamy.
– Dlaczego?
– Zrozumiesz, jak będziesz starszy.
– Nie! Chcę zrozumieć teraz!
– Wziąłem wolne w pracy na resztę dnia. Może ugotujemy wspólnie obiad. Dawno razem nie jedliśmy.
– Mam jeszcze lekcje.
– Dzisiaj też masz już wolne. Chcesz zjeść coś konkretnego?
– Racuchy z jabłkami.
– Na obiad?
– Tak.
– Dobrze.
Uśmiechnąłem się, a duża dłoń taty wytarła mój policzek z łez.
– Bardzo cię kocham, Youngho, i serce mi pęka, kiedy widzę, że płaczesz. Dlatego cię proszę, żebyś był dzielny dla mnie. Dla mnie i dla Mireu, dobrze?
– Spróbuję.
– Wiesz co? Zapiszę się na lekcje polskiego. Będziesz mi pomagał?
Zacząłem kiwać głową, a tato pocałował mnie w sam jej czubek.
Od tamtego dnia zacząłem się zastanawiać, czy naprawdę mam gdzieś swoje miejsce na świecie? A jeśli tak, czy jest gdzieś w Korei, czy w Polsce?
***
UWAGA! MAŁA PRZERWA W PUBLIKACJACH!
Ze względu na mój wyjazd do Seulu publikacja rozdziałów jest wstrzymana do 15 października.
![](https://img.wattpad.com/cover/310197151-288-k862994.jpg)
CZYTASZ
LIKE A FLOWER IN THE RAIN
Romance『zaĸończone, вoy х вoy』 Ludzie są jak kwiaty, a miłość jak deszcz. Nie sposób żyć bez deszczu, ale czasami zwykły deszcz zmienia się w ulewę. Jeśli kwiat jest słaby, nie przetrwa ulewy. Youngho przeprowadza się z Korei Południowej do Polski w wieku...