Od wtorku znowu jeździłem do szkoły z tatą, w czwartek nie było inaczej. W torbie miałem tylko strój do siatkówki, czując ucisk w brzuchu, na wspomnienie zakrwawionej koszulki w jaskrawożółtym kolorze. Krew na szczęście udało się odeprać. Nie byłem pewien, czy jest to zasługa pralni, czy specyficznego materiału, z którego był uszyty strój, ale tylko na wewnętrznej stronie kołnierza została jedna jasnobrązowa plamka. Nie było jej widać, kiedy miałem strój na sobie, ale ja wiedziałem, że ona tam jest. Przypominała mi o naszej ostatniej porażce. Obiecałem sobie, że dzisiaj nie pozwolę na to. Bez względu na to, jak zachowa się Mireu.
On również mi coś obiecał. Obiecał, że postara się być na moim meczu, jednak nieprzyjemny głos z tyłu mojej głowy uporczywie szeptał, że na pewno nie przyjdzie. W końcu czemu miałby przyjść na mecz i na mnie patrzeć, kiedy nie robił tego od kilku dni. Unikał mnie jak ognia. Na przerwach albo siedział z nosem w książce i słuchawkami, albo spacerował korytarzami z Hubertem, jakby to on był jego najlepszym przyjacielem, a nie ja. Oczywiście nie mogli się trzymać za ręce, w końcu, gdyby wyszło, że są parą, zapewne nie mieliby już życia w szkole i poza nią. Od poniedziałku nie poprosił mnie ani razu, żebym zaczekał z nim po lekcjach, albo wrócił do domu.
Udawałem, że mnie to nie byli. Udawałem, że nie pęka mi serce za każdy razem, gdy unikał mojego wzroku, gdy mijał mnie bez słowa, gdy patrzył na Huberta, jakby świata poza nim nie widział. Udawałem, że nie płaczę każdej nocy, że nie mam ochoty wyrwać sobie serca z piersi, byleby przestać czuć, że wcale nie przybiegłbym jak pies z wywalonym jęzorem, jeśli tylko by mnie o to poprosił.
Pomagało mi całowanie Weroniki. Tak, nienawidziłem siebie za to, ale to były jedyne chwile, kiedy nie umierałem. Zawsze przed pocałunkiem dawałem jej różaną pomadkę Mireu, albo sam delikatnie smarowałem nią jej różowe wargi. Nie protestowała, ale widziałem po niej, że wiedziała. Wiedziała, że całują ją tylko ze względu na tę pomadkę.
Oczywiście, gdy w końcu zająłem miejsce z samego tyłu szkolnego autobusu, którym mieliśmy pojechać na Wolę, Weronika usiadła obok mnie. Rzuciliśmy kurtki, ponieważ w środku było ciepło, a następnie schowaliśmy się w samym rogu siedzenia. Przyjaciółka usiadła mi w rozkroku na kolanach, smarując wargi różaną pomadką, a już chwilę później byliśmy do siebie przyssani. Gdy zamykałem oczy, na moich kolanach siedział Mireu. Widziałem, jak jego policzki przybierają najpiękniejszy odcień różu, jak jego oczy błyszczą, gdy na mnie patrzy. A patrzył na mnie tak, jak zwykł patrzeć na Huberta – świat nie istniał poza naszą dwójką. Zaczynaliśmy się całować. Jego miękkie wargi smakowały różami i miętową gumą. Zasysałem je i lizałem. Nasze języki napierały na siebie, jakbyśmy chcieli się nimi udławić, ale to było przyjemne. Czasami, gdy dawałem się ponieść, łapałem go za uda. Wtedy dość szybko schodziłem na ziemię. Moja ręka zamiast na kościste uda w obwisłych spodniach trafiała na miękkie krągłe uda w obcisłych dżinsach lub leginsach. Weronika nie miała nic przeciwko temu, żebym jej dotykał, już raz mi to powiedziała.
– Lubię, kiedy mnie dotykasz. – Dokładnie tak brzmiały jej słowa, kiedy obściskiwaliśmy się po lekcjach we wtorek.
Mimo to nigdy tak naprawdę jej nie dotknąłem. Nie chciałem. Miała ładne krągłe piersi, pośladki, wąską talię, która rozszerzała się na biodrach, a między krągłymi udami była niewielka szpara w kształcie trójkąta. Inni chłopcy z klasy mówili, że to „w chuj seksowne". Możliwe. Weronika była naprawdę piękna, więc z pewnością była też seksowna, jednak nie dla mnie. Dla mnie seksowny był sposób, w jaki Mireu stawał na moim biurku, gdy śpiewał piosenki Lady Gagi. Seksowne było to, jak usiadł na ramię mojego roweru, prosząc, żebym go przewiózł w ten sposób. Seksowne było to, kiedy pochylał się nisko nade mną w środku nocy, a nasze ciepłe oddechy mieszały się ze sobą. Na samo wspomnienie o tym czułem rumieńce na policzkach.
CZYTASZ
LIKE A FLOWER IN THE RAIN
Romance『zaĸończone, вoy х вoy』 Ludzie są jak kwiaty, a miłość jak deszcz. Nie sposób żyć bez deszczu, ale czasami zwykły deszcz zmienia się w ulewę. Jeśli kwiat jest słaby, nie przetrwa ulewy. Youngho przeprowadza się z Korei Południowej do Polski w wieku...