Słowa Syron'a

68 4 0
                                    

Święta minęły w spokoju. Aż miło było zaznać trochę normalnego życia bez wampirów chcących cię zabić. Ciągłych włóczęg po lochach i szeptania do ścian, jakbyśmy byli mentalnie chorzy. Po prostu miło spędzony czas wśród ludzi, których jedynymi zmartwieniami są przygotowania do przyjścia na świat nowego członka rodziny, co ugotować na obiad i codzienne narzekanie na niskie płace. O dziwo, nawet moja druga twarz nie odbijała się w żadnym lustrze, czy w wypolerowanych częściach świątecznej zastawy stołowej.

Jednakże nadszedł czas powrotu. Powrotu do Hogwartu.

W pierwszej kolejności zwołane zostało spotkanie śmierciożerców, na którym próbowaliśmy wydedukować gdzie może znajdować się wejście do skryptorium, ponieważ nie sprawdziliśmy jeszcze nawet połowy lochów.

-Myślę, że jesteśmy w jednej...hmm... trzynastej...yyyy...połowy?- Zaśmiałam się patrząc na Tom'a.

-Tak... trochę nam to zajmie.- Odpowiedział ponuro Tom.

-A wy jak?- Dodał.

-Ciężko.-Skomentował Rosier.

-Jakby nie patrząc, jeśli wejście do Komnaty Tajemnic jest prawdopodobnie oznaczone symbolem węża, czy czegokolwiek związanego ze Slytherin'em, to też powinniśmy przetrzepać całe lochy i pokój wspólny.- Zaśmiał się Lestrange.

-Na razie szukamy wszędzie tylko nie w lochach i pokoju wspólnym, bo łatwiej będzie coś zauważyć. Ale puki co, nic nam się nie rzuciło w oczy.-Mruknął Avery.

-Szukajcie dalej, a my z Ophelią nadal będziemy przeszukiwać ściany lochów. Będziemy też się rozglądać za czymś, co mogłoby wskazywać na Komnatę Tajemnic. Do roboty! Koniec spotkania.- Zakończył Tom i wszyscy się rozeszli.

Potem na spotkaniu w Komnacie Mapy, dowiedzieliśmy się od Sebastiana, że puki co, próbuje wkraść się w ich łaski, bo nic mu nie chcą powiedzieć.

-Jedynie z plotek od Rezeda dowiedziałem się, że muszą za wszelką cenę dorwać się do jakiejś uczennicy Hogwartu.-W tym momencie Sebastian spojrzał sugestywnie w moją stronę.

-Mówił, że nic nie mogą zrobić, gdy jest w Hogwarcie. Puki co zbierają informacje na twój temat. Wspomniał też o skrytce w banku Gringott'a. Jednak wtedy ugryzł się w język bo powiedział za dużo. - Powiedział Sebastian.

-Planują coś.-Mruknęłam.

-Ale co może być w twojej skrytce, że ich to interesuje?-Spytała Marianne.

-Nic związanego z starożytną magią. To skarbiec rodzinny, przechowywane jest tam dużo rzeczy, pieniędzy. Gromadzone z pokolenia na pokolenie.-Powiedziałam zgodnie z prawdą.

-Musisz coś z tym zrobić, zanim się tam dostaną. Nawet jeśli nie znajdą tego czego oczekują, to na pewno skuszą się na trochę cennych rzeczy.-Powiedział.

-Nie możliwe, aby się tam dostali. Nasza rodzina ma swoje sposoby na otwarcie skrytki, a jedyny istniejący klucz posiada William.-Powiedziałam.

-To upewnij się czy nadal go ma.- Powiedział pewnym głosem Sallow.

Gilbert. Pomyślałam, a skrzat pojawił się sekundę potem.

-Tak, Pani?- Spytał Gilbert.

-Udaj się jak najszybciej i spytaj William'a czy ma klucz do mojej skrytki w banku. Nalegaj, aby ci go pokazał. Gdy to zrobi, sprawdź czy jest prawdziwy i wracaj tu jak najszybciej.-Powiedziałam.

-Tak jest, Pani.-Skrzat znikł.

-Mam pomysł.-Powiedziałam.

-A gdyby tak trochę im pomóc.- Marianne zaskoczyły moje słowa.

Old Days Of Hogwarts /Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz