Wyruszyliśmy prosto z gabinetu dyrektora na sam dół. Poprzez lochy, aż do piwnic. Gdy dotarliśmy do słynnej sali z beczkami.
-To te.-Wskazałam palcem na jedne z wielu drzwi. Profesor Dippet ruszył ku drzwiom. Złapał za klamkę i nic się nie stało.
-Alohomora.-Mruknął. Drzwi otworzyły się, a za nimi była ściana.
-Ach, ta szkoła nigdy nie przestanie zadziwiać.- Zaśmiał się Dumbledore.
Wcześniej, aby dostać się za drzwi, musiałam użyć różdżki Marianne, która miała w sobie starożytną magię, jednakże teraz to ja mam ją w sobie, więc podeszłam do drzwi zamykając je i otwierając ponownie. Naszym oczom ukazał się korytarz. Podążaliśmy nim i schodami w dół, aż dotarliśmy do wielkich drzwi ze znakiem starożytnej magii.
Profesor Dumbledore wyprzedził mnie i otworzył je, przepuszczając mnie i dyrektora przodem. Szybko ich za sobą nie zamknął, ponieważ oniemiał, podobnie jak Profesor Dippet. Przyglądali się z piedestału wielkiej lśniącej błękitem sali. Teraz i oni mogli doświadczyć jak magicznie wygląda starożytna magia. Jest naprawdę wyjątkowa.
-Jako pierwsze ujrzałyśmy tą mapę Hogwartu i okolic. Mapę z gwiazd.- Wskazałam na ziemię, gdzie iskrzyło się od drobnych białych plamek. Profesorowie nie zauważyli, że owe gwiazdy mogą coś przypominać, więc gdy oświadczyłam, że to Hogwart, od razu na ich twarzach zagościło zrozumienie.
-Ależ, oczywiście...- Dippet zszedł z piedestału i z bliska zachwycał się ową mapą. Mimo woli spojrzałam na obraz, spodziewając się pustki, ponieważ nie dotarł do mnie żaden głos, a tego jak najbardziej się spodziewałam: oburzenia. Jednakże ona tylko wyczekiwała. Wpatrywała się w dwie postacie... Dumbledore stał zamyślony, szepcząc pod nosem.
-Ujrzałyśmy... ujrzałyśmy?
-Ach!- Westchnęłam.- Zapomniałam... Lilith wie...- Wyjaśniłam.
-Co było dalej?- Spytał Dumbledore. Stanęliśmy obok dyrektora Dippet'a. Wyciągnęłam dłonie w ich stronę. Bez zawahania złączyliśmy dłonie i stanęliśmy w dobrze znajomym mi miejscu. Przeszliśmy kawałek i stanęliśmy przed obrazem.
Marianne wraz z profesorem Fig'em umieścili księgę na piedestale. Ukazały im się gwiazdy na ziemi. Profesor zachwycał się nią podobnie jak dyrektor Dippet. W obrazie pojawił się Rackham. Mężczyzna odwołał się do wspomnienia z myślodsiewni znajdującej się w banku Gringotta. Wytłumaczył, że musi przejść przez próby, jednakże profesor Fig napomknął o braku czasu ze względu na gobliny, które pozyskały jakąś niewiarygodnie potężną magię. Owa informacja nie przeszła obok ucha profesorowi, bez większych komplikacji ukazał na mapie z gwiazd miejsce pierwszej próby. Później zobaczyliśmy jak dziewczyna wychodzi z Komnaty Mapy i podążając za nią, wyłoniła się w piwnicach Hogwartu.
-Później skorzystałam z lekcji historii magii. Wypytałam trochę profesora Binns'a. Powiedział mi, że prekursorem był Ranrok, chciwy i żądny magicznej mocy goblin. Nienawidził wszystkich czarodziei. Zawiązał sojusz z Viktorem Rookwood'em. Cały bunt był bardzo zatajany przez ministerstwo, więc po za jawnym zniszczeniem sianym przez czarnoksiężników Rookwood 'a i gobliny, nic nie było wiadome. Głównie większość historii to plotki. Najbliższe potwierdzone informacje donosiły o śmierci Rookwood' a, potem kolejny był Harlow- prekursor kłusowników. No i ostatni zmarł sam Ranrok. Żadna z tych śmierci, nigdy nie została uzasadniona, nijak opisana. Ludzie byli szczęśliwi, że nastał pokój. Nikt nie chciał wracać do złych wspomnień. Życia w strachu...
-Och, święta racja... Ciężkie to były czasy, nawet ja pamiętam to z czasów młodzieńczych....- Zachrypiał Dippet, który starszy od profesora Dumbledore'a rozpamiętywał prawdopodobnie, co nie co.
CZYTASZ
Old Days Of Hogwarts /Tom Riddle
FanfictionOphelia Fawlay, stworzona do tego, aby dokonać potężnych rzeczy. On.. Tom Riddle, rozpocznie swoją edukację w Hogwarcie na tym samym roku, co ona. NOWE ROZDZIAŁY W PIĄTKI!!!