Święty Mung

72 5 0
                                    

Obudziłam się jak wiadomo w pokoju życzeń. Tom nadal spał na fotelu. Zeszłam z łóżka i podeszłam do niego łapiąc delikatnie za ramie i lekko potrząsając.

-Tom, wstawaj... musimy iść do pokoju wspólnego zanim się wszyscy obudzą. Tom...- Chłopak leniwie otworzył oczy i przez jakiś dłuższy czas wpatrywał się we mnie, nic nie mówiąc.

-Tom? Idziesz czy nie?- Pomachałam mu ręką przed oczyma.

-Idziemy.- Chłopak gwałtownie uniósł się z fotela. Przez chwile patrzył na koc, a potem skradając się przebyliśmy jakoś drogę z siódmego piętra, aż do lochów.

Gdy wkroczyliśmy do pokoju wspólnego, na kanapie i fotelach spoczywali w dziwnych pozycjach Lilith, Lestrange i Rosier. Spojrzałam na Toma, który jedynie wzruszył ramionami i ruszył do dormitorium chłopców. Zrobiłam to samo, tyle że do dormitorium dziewcząt, gdzie w pokoju spała jedynie Astoria. Zabrałam co mi było potrzebne i ruszyłam do łazienki.

Po przywróceniu się do stanu godnego człowieka, a nie kogoś kto przeszedł tortury ostatniej nocy, położyłam się do łóżka z nadzieją krótkiej drzemki przed lekcjami. Sen nadszedł szybko, jednak było coś nie tak. Stałam w jakiejś ogromnej grocie, dookoła mnie leżało mnóstwo zakrwawionych ciał. Z ciemności zaczął wydobywać się głos, mój głos. Smutnie podśpiewując pod nosem, w moją stronę zmierzała druga ja. Zakrwawiona, z strasznie uśmiechniętą buzią.

- Tak... tak, to ja....- Zniknęła, a po sekundzie pokazała się z kompletnie przeciwnej strony, co sprawiło, że gwałtownie się obróciłam.

-Znam każdą odpowiedź...- Lamentowała.

-Już mam cię dość! Tych oczu pustych!- Wykrzyczałam przerażona, gdy stałam twarzą w twarz, ze samą sobą.

-Powtarzasz to... to wszystko co robię!- Wykrzyczała druga ja, rozkładając ramiona wskazując na ogrom ciał na ziemi. Spojrzałam na nią jedynie niezrozumiale.

-To nie ja...- Przełknęłam głośno ślinę. Dziewczyna przede mną roześmiała się i ruszyła w moją stronę przyciskając mnie do ziemi, rękami za szyję. Czułam się bezradna. Próbowałam użyć swojej mocy, ale nie było jej. Różdżki także. Druga ja śmiała się w niebogłosy przyciskając mnie coraz mocniej do ziemi. Przed moimi oczyma robiło się coraz bardziej ciemno, a w moich płucach było coraz mniej powietrza.

-OPHELIA!! OPHELIA OBUDŹ SIĘ!!- Moje oczy otworzyły się na moment, jednak niczego nie zarejestrowały, ponieważ po chwili nastąpiła ponownie ciemność.

Ponownie znalazłam się w tej wielkiej grocie. Ciała nadal były w tym samym miejscu. Postanowiłam nie zwlekać i czekać na kogoś tylko wyjść stąd . Ruszyłam ku mniejszej jaskini, która mogła prowadzić do wyjścia. Gdy byłam już blisko odbiłam się od czegoś upadając na ziemię. Szybko podniosłam się i wystawiając rękę przed siebie ponownie spróbowałam przejść do mniej jaskini. Moja ręka zatrzymała się stykając z czym niewidzialnym. Jakaś bariera.

Zdesperowana zaczęłam uderzać w nią rękami, po czym obróciłam się i bezradnie zsunęłam się po nie patrząc na ogrom pomieszczenia.

- Już niedługo...- Poczułam zimny oddech koło ucha. Odskoczyłam jak poparzona w przeciwną stronę od jaskini, w której stała druga ja.

- O co z tobą chodzi? Dlaczego cię widzę?- Spytałam oddychając głośno.

-Jestem tobą, tobą którą byłaś, jesteś i będziesz...- Zaśmiała się.

-Nie... jesteś tylko moją wyobraźnią, moimi wyrzutami sumienia po sytuacji w lesie.- Wstałam pewniej na nogi.

-Nie mylisz się... tylko, że twoja magia mnie stworzyła, jestem czymś więcej niż wyobraźnią. Jeśli mi się poddasz, to staniesz się mną... Może powinnam nadać sobie jakieś imię, co? Byłoby łatwiej niż ciągle mówić o mnie: swoje drugie ja...- Przewróciła oczami znudzona.

Old Days Of Hogwarts /Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz