Sanguini

35 2 0
                                    

Gdy Ophelia znikła z komnaty mapy, przemówiła Marianne.

-Czy można wam zaufać? Zwłaszcza Panu... dyrektorze Dippet? To sprawy najwyższej wagi... Rozgłoszenie wiadomości o nadal istniejącej starożytnej magii, doprowadziłoby do prawdziwego końca świata...

-Myślę, że oboje znakomicie rozumiemy powagę tej sytuacji, lecz na razie wypadałoby skupić się na pomocy Ophelie. Puki nad sobą nie panuje i ma problemy natury psychologicznej, może tylko działać na swoją niekorzyść.- Wyjaśnił Dippet.

-Dlaczego wyszczególniła Pani profesora Dippet'a. Mnie nie znasz, więc dlaczego miałabyś mi ufać bardziej niż Armandowi?- Spytał Dumbledore.

-Ach... Gdy Ophelia wybrała się po raz pierwszy do Feldcroft, aby poznać Sebastiana, wspomniała Smykowi, aby w razie potrzeby pomocy, poinformować Pana, Profesorze Dumbledore. Wygląda na to, że Panu ufa...- Wytłumaczyła kobieta z portretu.- Po za tym jej osąd, jeśli chodzi o ludzi jest o wiele lepszy niż kogokolwiek. Starożytna magia, pomaga jej wyczuć dobro i zło w istotach żyjących...

-Dobrze na dzisiaj starczy. Musimy się z tym przespać, a rano wymyślimy, co począć dalej.- Mruknął Dippet.- Sebastianie... Czy nie zechciałbyś napić się z nami po filiżance herbaty?- Dodał dyrektor. Sebastian rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby niedowierzając, że to jego imię rozeszło się po pomieszczeniu.

-Ja?.. A, tak... Oczywiście...- Przemówił Sallow.

Wyruszyli ku wyjściu, podążając do gabinetu dyrektora. Gdy dotarli na miejsce dyrektor zasiadł wygodnie na fotelu za biurkiem. Na przeciw siedzieli profesor Dumbledore i Sebastian.

-Uważam, że powinniśmy pomóc zapanować nad sobą Ophelie, a jeśli chodzi o starożytną magię to działać tylko w ostateczności. Najlepiej bez udziału Ophelie...- Wypalił w ciszy Sebastian.

-Słusznie... Jednakże jak możemy jej pomóc?- Zapytał Dumbledore, skłaniając się ku Sallow'owi, ponieważ jest wampirem.

-Ja byłem z tym sam... Ukrywałem się przez wiele lat zanim w ogóle zacząłem wychodzić z domu.- Mruknął.

-My nie mamy lat, a zaledwie parę tygodni, nie więcej....- Żachnął się Dumbledore. Profesor Dippet nagle podniósł się z fotela.

-Albusie... Czy pamiętasz może naszą rozmowę z Horacym w tamtym roku... Mówił o wampirze...- Zamyślił się. Dumbledore'owi oczy zabłyszczały.

-Sanguini!- Powiedział Dumbledore.

-Kto to?- Spytał Sebastian zdziwiony ich nagłym zachowaniem.

-Jeden z naszych profesorów uwielbia kolekcjonować wybitnych uczniów, a również takich którzy mają wysokie rangi lub osiągnięcia w społeczeństwie. Bardzo lubi mieć kontakty i korzyści z nich płynące.-Tłumaczył Dippet.- Co rok wyprawia przyjęcie bożonarodzeniowe dla swoich wybranków i zaprasza również owych wybitnych wybrańców, którzy już ukończyli szkołę... Właśnie rok temu poznaliśmy wampira o imieniu Sanguini. Opowiadał, że pomaga czarodziejom, którzy zostali wbrew woli zamienieni w wampiry. Z tego co pamiętam naucza w szkole w Ameryce i prowadzi specjalny oddział właśnie dla świeżych wampirów... Powinniśmy się z nim skontaktować.

-No dobrze, ale czy on zdoła przyśpieszyć cały proces?- Spytał Sebastian.

-Myślę, że tak... Ale nawet jeśli potrwa to nieco dłużej to nie będzie musiała rezygnować ze szkoły. Po prostu ukończy ją tam...-Odpowiedział Dippet.- Uważam też, że będzie nam potrzebna jedna osoba w ministerstwie, która będzie miała świadomość tego co się dzieje. Długo nie dadzą się okłamywać, prędzej czy później zauważą, że coś jest nie tak.

Old Days Of Hogwarts /Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz