nie żałuj umarłych...

49 2 0
                                    

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Była to kuchnia w moim domu. Wstałam z zimnych kafelków, po czym uderzył we mnie obezwładniający głód.

-Sebastianie, potrzebuje się posilić...- Jęknęłam, gdy powstrzymał mnie przed opuszczeniem kuchni.

-Usiądź, uspokój się i mnie wysłuchaj...- Powiedział ze smutkiem. Zaczął grzebać w swojej torbie, poszukując czegoś. Nagle wyjął jakąś torebeczkę, wypełnioną czerwoną cieczą, krwią.

Podał mi ją, a ja oderwałam plastikowy korek i wciągnęłam zawartość w sekundę czując wielką ulgę. Podał mi kolejną saszetkę, którą już nie co wolniej się delektowałam. W pełni odzyskałam jasność umysłu. Wspomnienia z przed nocy wracały do mnie falami. Czułam się o wiele gorzej niż wcześniej... Znikąd morze łez zaczęło wypływać z moich oczu z donośnym szlochem winy.

-Co ja zrobiłam... Co ja zrobiłam Sebastianie. Oni wszyscy nie żyją i ta dziewczynka.... tak mało brakowało... Na brodę Merlina...- Szlochałam.

- Spokojnie, no już usiądź i mnie wysłuchaj.- Złapał mnie za ramiona i zmusił do spoczynku.

-Nie jestem najlepszym nauczycielem bo sam nie pogodziłem się w pełni z tym czym się stałem... Zawsze starałem się nie używać żadnych umiejętności czy zdolności jakie daje bycie wampirem. Nauczyłem się jedynie jak idealnie udawać, że nim nie jestem.- Żachnął się.

-Nie ma żadnego wyjścia? Możliwości, aby cofnąć....-Zaczęłam, jednak nie dane było mi skończyć.

-Nie ma... Też myślałem, że może istnieją jakieś artefakty dawno zaginione, które mi pomogą, lecz nie ma takiej opcji. Miałem dużo wolnego czasu, a i tak do niczego nie udało mi się dotrzeć. W każdym bądź razie to nie jest teraz najważniejsze... Wysłuchaj mnie i mi nie przerywaj.-Sebastian wyglądał na bardziej zdenerwowanego niż wcześniej.- Zacznijmy od najważniejszej kwestii, czyli jedzenia. Podobnie jak ty, moimi pierwszymi posiłkami byli niczemu winni czarodzieje i mugole. Nie chciałem nikomu zrobić krzywdy więc karmiłem się krwią zwierząt, jednakże takowa nie zaspokaja głodu i sprawia, że jesteśmy słabsi... Studiowałem wiele ksiąg o ludzkim ciele, aby dowiedzieć się ile krwi mogę spożyć tak, żeby ofiara przeżyła... Wtedy natrafiłem na mugolskie księgi medyczne. Dowiedziałem się, że mugole składują swoją krew w szpitalach. to odpowiedniki Świętego Munga, leczą się tam.- Skrzywił się lekko na to co miało wyjść z jego ust.- Składują tą krew i gdy jacyś inni mugole jej potrzebują, mogą im ją podać. W każdym bądź razie, to bezpieczny sposób pożywiania się ludzką krwią.- Uśmiechnął się lekko, po czym wskazał na lodówkę.

-Zrobiłem ci mały zapasa na razie. Myślę, że starczy ci do czasu, aż będziesz nad sobą panować i wtedy zabiorę cię do tego szpitala i pokaże jak zrobić sobie takie zapasy.

Podeszłam do lodówki i otworzyłam ją. Wypchana była w całości woreczkami z czerwoną cieczą. Złapałam z jeden i zamknęłam lodówkę. Wróciłam na krzesło i wpatrywałam się na Sebastiana, wyczekując kolejnej porcji informacji leniwie i powoli pijąc z saszetki.

-Najważniejsze za nami. Jak się domyślasz nikt nie może dowiedzieć się czym się stałaś. Najważniejszym punktem ukrycia się jest kontrola. Nie możesz zwracać na siebie uwagi. Czasami nieopanowany głód jest bardzo zauważalny.

-Te czerwone żyły...-Mruknęłam.

-Tak, czerwone żyły- Zaśmiał się na mój opis.- Oczy też wtedy zachodzą krwią. Ja osobiście nazywam to typowym wyglądem drapieżnika, bo tym właśnie jesteśmy... drapieżnikami.- Stwierdził od niechcenia.

-Wszystko będzie teraz wyostrzone. Twoje zmysły. Wzrok, słuch, zapach, siła. Szybkość i niebywały refleks.- Powiedział.

-To chyba dobrze? Dlaczego miałabym tym zwrócić na siebie uwagę.- Zdziwiłam się.

Old Days Of Hogwarts /Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz