Żal, poczucie winy i smutek rozdzierały mnie od środka. Wszystko stracone, zniszczone... Ponownie oparłam głowę o stół i bez żadnych prób powstrzymania tego co miało nastać, rozpłakałam się na dobre.
-Ophelio... nie żałuj umarłych, żałuj żywych...- Usłyszałam wyraźnie głos Sebastiana. Później trzask i ciszę.
Nie żałuj umarłych, żałuj żywych? Chodzi mu o to żebym nie żałowała tych co przeze mnie zginęli, a tych którzy mogą? Poniekąd ma rację... nie mogę ich wskrzesić. Przywrócić im życia i przeprosić za to co zrobiłam ale mogę dopilnować, aby nikomu nie stała się żadna krzywda z mojej ręki.
Dzięki tej ludzkiej krwi czuję się normalnie. Całkowicie normalnie. Jednakże nie mogę przewidzieć jak zareaguję na krew losowego pierwszaka w Hogwarcie, gdy lekko przetnie sobie palec pergaminem. Jeśli Sebastianowi uda się nabrać ministerstwo i szkołę to będę miała czas do września, aby pracować nad sobą i wymyślić coś dzięki czemu będę mogła wychodzić na słońce. Przez wakacje poradzę sobie ze słońcem, jednakże nie przejdzie to w Hogwarcie.
Muszę wziąć się w garść, żyć tak samo jak wcześniej, postarać się... Stworzyć iluzję.
-Poradzę sobie!- Krzyknęłam dumnie, wstając z świeżą energią.
-Taaak...- Śmiech rozszedł się po pomieszczeniu. Wróżebnik....
-Nie zniszczysz tego...- Mruknęłam i z uśmiechem ruszyłam do biblioteki.
-Widzę, że o wiele mocniejsze odczuwanie emocji, puki co ci służy... puki co...- Mruknęła. Miała rację, jeszcze przed paroma minutami wylewałam morze łez, a teraz biję ode mnie ciepła, nieokiełznana radość i pozytywizm.
Stwierdziłam, że odzywanie się do niej da jej jedynie możliwość sprowokowania mnie. Muszę poćwiczyć też ignorowanie jej.
-A może wyjdziemy na spacer. Chyba wyczuwam tą uroczą dziewczynkę i pyszniutką świeżą krew.- Zaklaskała w dłonie, podążając za mną w głąb domu. Przeszłyśmy przez długi korytarz do drzwi na samym końcu. Biblioteka.
-Na prawdę... jesteś nieśmiertelna i idziesz się zamknąć w bibliotece.... żałosne.- Mruknęła niezadowolona, machając gwałtownie ręką w stos książek na półce. Jej dłoń rozpływała się w momencie, gdy powinna dotknąć ich.
-Cholera.- Gadała sama do siebie. Rozejrzałam się po ogromnym pomieszczeniu zastanawiając się od czego zacząć. Zawsze był tutaj skrzat domowy, który znał całą bibliotekę na pamięć. Wiedział gdzie jest miejsce każdej książki z osobna, ja natomiast nie mam bladego pojęcia gdzie czego szukać.
-To może zaszczycisz mnie odpowiedzią na jedno pytanie? Czego właściwie szukamy?- Spytała zrezygnowana przyglądając się z obrzydzeniem półką pnącym się w górę bez końca. Stwierdziłam, że mogę jej odpowiedzieć.
-Wampiry. Wszystko, bądź cokolwiek o wampirach.- Mruknęłam. Wróżebnik zaczął rozglądać się po książkach.
-Nie macie tu jakiegoś spisu książek? Byłoby o niebo łatwiej...- Krzyknęła, ponieważ podleciała kilka stóp wyżej, przyglądając się okładką. Pomyślałam o Gilbercie, dzięki czemu skrzat pojawił się w sekundę. Poprosiłam go, aby przyprowadził skrzata odpowiedzialnego za bibliotekę. Mortimer pojawił się chwilę po zniknięciu Gilberta.
-Tak, Pani.- Ukłonił się.
-Wrócisz do normalnej pracy tutaj, jak wcześniej. Jednakże, gdy tylko zauważysz jakieś dziwne, bądź zagrażające twojemu życiu zachowanie z mojej strony masz uciekać.- Mruknęłam.
-Tak, Pani. Mortimer służy pomocą.- Wydawał się być szczęśliwszy, gdy usłyszał o powrocie do pracy.
-Potrzebuję każdej możliwej informacji na temat wampirów.- Powiedziałam, a skrzat znikł między półkami. Gdy wrócił w swoich dłoniach niósł zaledwie trzy księgi... To nie wróżyło dobrze.
CZYTASZ
Old Days Of Hogwarts /Tom Riddle
Fiksi PenggemarOphelia Fawlay, stworzona do tego, aby dokonać potężnych rzeczy. On.. Tom Riddle, rozpocznie swoją edukację w Hogwarcie na tym samym roku, co ona. NOWE ROZDZIAŁY W PIĄTKI!!!