Nieoczekiwana zmiana planów

33 3 0
                                    


-No dobrze... Używają tego zaklęcia, ale po co?- Spytałam na głos.- Po co używają Muffliato, gdzie się wymykają?- Drążyłam dalej, patrząc na Sanguini'ego.

-Cóż, chyba nie powinienem już tego dłużej ignorować...- Mruknął zamyślony.

-W każdym razie... wracając....- Zaczął Dumbledore.

-...Wracając... co z kolejnymi częściami starożytnej magii? Na co czekamy?- Wtrąciłam się.

-Ophelio, powinnaś skupić się całkowicie nad opanowaniem swojego nowego wcielenia.- Tutaj minister magii wypowiedział się, gestykulując w moją stronę z widocznym zmieszaniem, a może obrzydzeniem?- Postanowiliśmy z Panią Marianne, że powie nam gdzie się wszystkie znajdują i aktualnie czuwają przy nich najlepsi aurorzy.- Dodał. W sekundę po wypowiedzeniu tych słów, poczułam jakby coś się we mnie zagotowało.

-Powiedziałaś im?- Spojrzałam z wyrzutem na kobietę w obrazie.

- Cóż... myślę, że tak powinnam była postąpić... Dzięki temu wiemy, że Aramis jest w tym momencie nieaktywny. Aurorzy nie widzą nigdzie w pobliżu żadnych podejrzanych osób.- Mruknęła niepewnie.

-A więc, jaki problem powiedzieć i mi ?- Patrzyłam wściekle zwężonymi oczami.

-Uważamy, że jesteś młoda i powinnaś skupić się na nauce. Powinnaś korzystać z normalnego życia. - Powiedział z wyniosłością dyrektor Dippet.

Spojrzałam z politowaniem na Sanguini'ego, który jedynie wzruszył ramionami.

-Coś jeszcze? Czy może chcecie porozmawiać na osobności bo jestem ZA MŁODA?- Podkreśliłam złośliwie.

- Ophelio rozumiemy twoją złość ale chcemy dla ciebie jak najlepiej...- Powiedział Dumbledore.

-Super, no jasne... A ty?- Spojrzałam na Sebastiana, który jako jedyny prawie wcale nie odzywał się.

-Obiecałem ci pomóc i nadal to robię. Co do podjętej przez nich decyzji to zostałem przegłosowany.- Żachnął się i także z niechęcią spojrzał na troje wysoko postawionych mężczyzn.

-Moja droga. Skup się na....- Chamsko wtrąciłam się w słowa ministra magii.

-Na tym, żeby nie było po mnie widać, że jestem wampirem, tak wiem. Jedyny plus z tego taki, że nie będą na mnie reagować tak jak Pan na tą przypadłość.- Mężczyzna jedynie poruszył się sztywno.

-Tak więc, dziękuję za to, że próbujecie uchronić  świat przede mną.- Uśmiechnęłam się teatralnie i skłoniłam.- Ach, no i dziękuję osobiście za nic, ponieważ właśnie tyle z tego spotkania wobec mojej osoby wynikło, no chyba że zaliczamy szanownego ministra magii, którego obrzydzam bardziej niż śliwki w occie.- Złapałam Sanguini'ego za skrawek szaty i w ostatnim momencie zauważyłam jak wszyscy otwierają buzię, aby coś powiedzieć, jednak ja zrobiłam obrót i poczułam skurcz w żołądku. Wraz z mężczyzną stanęłam na chłodnym dziedzińcu zaraz przed drzwiami wejściowymi do szkoły w Ilvermorny.

-No cóż...- Zaczął zmieszany Sanguini.

- Dobre podsumowanie. Idę do siebie.- Mruknęłam i odeszłam. W drodze dotarł do mnie głos Sanguini'ego z pomiędzy pochrapywań uczniów i cichych szeptów.

-Wybierasz się dzisiaj ponownie do Hogwartu, tak jak planowałaś?- Spytał, mając na myśli moje spotkanie z przyjaciółmi, o którym mu powiedziałam.

-Tak.- Odpowiedziałam, krótko i weszłam do swojego pokoju. Nastała cisza. Odizolowałam się od otoczenia i nareszcie zapanowała grobowa cisza. Siedziałam na łóżku patrząc na ścianę i czekając, aż wybije pierwsza. Muszę mieć pewność, że gdy pojawię się w pokoju wspólnym ślizgonów, nikogo już tam nie będzie. W pomieszczeniu znajduję się jeden bardzo zaciemniony kąt, gdzie nocą mimo płonącego kominka nie widać nic, a więc to tam mam zamiar się co do minimetra teleportować, a co najważniejsze po prostu się modlić, aby był pusty.

Old Days Of Hogwarts /Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz