Ale od tego czasu zaprzyjaźniły się...

28 3 0
                                    


-Jestem wampirem...- Wyszeptałam wiedząc, że nic już nie wskóram kłamaniem...

Oczy Roweny były tak wytrzeszczone, że wyglądały jak dwa okrągłe galeony. 

-Ale... Przecież... ale jak...- Dziewczyna zaczęła się jąkać, zwracając na nas uwagę Tom'a. Veronica uderzyła ją łokciem pod żebra przez co dziewczyna zgięła się nad księgą z bólu.

-On nie wie?- Spytała Veronica tak cicho jak tylko się dało.

-Nie wie...- Wyszeptałam.- Nikt nie wie, porucz was, Lilith i paru Profesorów.

-Lilith?- Spytała Veronica.

-Jej przyjaciółka w Hogwarcie...- Mruknęła dziwnie zmieszana Rowena.

-A tobie co?- Spytała ją przyjaciółka, gdy zauważyła jej dziwną minę.

-Jeśli jesteś wampirem, to jesteś martwa. Dlaczego umarłaś i jak stałaś się wampirem i ...- Nie dałam jej dokończyć.

-Nie tutaj...- Wycedziłam przez zęby, gdy Tom odwrócił się w naszą stronę, przeglądając jakaś księgę.

-Popatrzcie tutaj...- Mruknęła Veronica, zwracając naszą uwagę ponownie na stronę księgi, gdzie widniała moja rodzina. Odille Perrot miała ten sam krzyż, który widniał obok mojego imienia.- Myślicie to, co ja?- Dodała. Chyba tak, jeśli uważa, że kobieta musi żyć ale jako wampir. Spojrzałyśmy się na siebie i odłożyłyśmy album na swoje miejsce.

-To co, na nas chyba pora?- Powiedziała już normalnym głosem Rowena.

-Tak... Powinnyśmy cię zabrać do skrzydła szpitalnego z tym ramieniem. Jak najszybciej...- Skomentowała Veronica. 

-Czy moglibyśmy zostać na chwilę sami?- Wypalił Tom w moją stronę, poniekąd ignorując słowa dziewczyn. Spojrzałam na dziewczyny, które jedynie kiwnęły głowami.

-Gilbert...- Skrzat pojawił się w pomieszczeniu. Nieco zdziwiony nieznanym otoczeniem, porozglądał się po pomieszczeniu jednakże szybko spojrzał na mnie, wyczekując co mam do powiedzenia.

-Zabierz dziewczyny do mojego pokoju i wróć za dziesięć minut tutaj.- Skrzat kiwnął ochoczo małą główką i złapał dwie dziewczyny za dłonie, znikając. Tom spojrzał na mnie znad jakieś księgi. Czy znowu mnie pocałuję? Takie myśli rozchodziły się po mojej głowie, a serce biło coraz szybciej. Musiałam sama przed sobą przyznać, że... że tak, podoba mi się Tom Riddle.... Chłopak odłożył książkę i podszedł do mnie bliżej. Widziałam, że chce coś powiedzieć... Może chce mnie spytać czy zostanę jego dziewczyną? Motylki zaczęły robić mi raban w żołądku.

-Mówiłaś, że masz jakiś pomysł na zgromadzenie pieniędzy...

-Ach... tak... oczywiście.- Mruknęłam, a motylki wyparowały. Ich miejsce zajął lekki zawód.- A, więc... Myślałam...Nie inaczej...- Zaczęłam się jąkać z nieznanego mi powodu.

-Uczniowie podchodzący do sumów i owutemów zawsze bardzo się stresują i padają ze zmęczenia. Widziałam jak niektórzy uczniowie sprzedają im jakieś eliksiry, które mają im pomóc. Wiesz na lepsze przyswajanie wiedzy i tym podobne.- Zaczęłam tłumaczyć.- Można by było takie sprzedawać. Trochę wody z imbirem albo liśćmi Asfodelusa, ani im to nie zaszkodzi, ani nie pomoże.- Zakończyłam, uśmiechając się ciepło i wzruszając lekko ramionami jakby to było nic nadzwyczajnego.

-Liści Asfodelusa używa się do eliksiru wiggenowego, więc może nawet trochę pomóc. Bardzo dobry pomysł... Jak zawsze, w wypadku twojej osoby.- Mówił zamyślony. Pomimo, iż były to komplementy, z jakiegoś powodu nie poczułam się wcale wyjątkowo. Spojrzałam na mały, srebrny zegarek na moim nadgarstku i przemówiłam.

Old Days Of Hogwarts /Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz