Sierociniec

122 5 0
                                    

Przed moimi oczami ponownie stanął obraz zakurzonej i zagraconej wierzy. Po ostatnich schodkach schodziła Marianne. Nagle jasne promyczki starożytnej magi, pojawiły się jakby znikąd. Szybko pomknęły ku ścianie, a potem w dół do zakurzonej posadzki. Gdy dziewczyna podeszła do punktu docelowego, ukazała się plamka niebieskiego światła. Gdy stanęła dokładnie na niej, zaczęła wirować. Marianne machnęła pewnie różdżką w górę a wirujące światełko pomknęło, ku ścianie, gdzie ukazało się przejście. W miejscu, gdzie powinny być drzwi, widniała niebieskawa tafla, poruszała się niczym woda, jednak dosłownie nią nie była.

Gdy dziewczyna przekroczyła magiczną tafle, przejście znikło.

-Lumos.-Szepnęła.- Po czym idąc ostrożnie przed siebie, przyglądała się otoczeniu. Był to kamienny, podniszczony korytarz. Widać było skutki działania na niego czasu i faktu, że nikogo tam nie było od dobrych paru lat.

Szła pewnym krokiem przed siebie, przyglądając się nagromadzonym kociołkom, starych ramach obrazów, różnych starych skrzyń i sprzętów. Na końcu korytarza stało biurko, całe zawalone książkami. Po obu stronach biurka, rozciągały się schody w dół. Marianne od razu ruszyła w dół, zwracając jedynie uwagę na wielki, kryształowy żyrandol zwisający z sufitu i ogromne drzwi, a nad nimi zapisaną słownie jedynkę, co oznaczało pierwszą próbę. Próbę Parsifal'a Rackham'a.

Ponownie bez żadnego oporu złapała za gałkę i przeszła przez drzwi. Jej oczy rozszerzyły się, pochłaniając ogrom pomieszczenia. Ściany nie były tak jak komnata mapy, równe i błyszczące, były one częścią jaskini, bądź jakiegoś kanionu. Mimo to podłoga była z tego samego błyszczącego marmuru. Wysoko wisiał zawieszony żyrandol w kształcie symbolu starożytnej magii. Świecił się żółtawym znikąd światłem. Marianne zeszła, złotymi, bogato zdobionymi schodami w dół.

-Widziałam to już... u Gringotta i w dziale Ksiąg Zakazanych...-Mruknęła sama do siebie dziewczyna. Była to wielka statua, przypominająca starożytną magię, pływającą jak woda w powietrzu.

Szła mimo to przed siebie, korytarzami, wielkimi salami. Nagle obrazy szybko zaczęły się zmieniać, widziałam ułamki Marianne, walczącej z wielkimi posągami w pancernych zbrojach. Cali żarzyli się magicznie niebieską poświatą. Z każdą zmianą, dziewczyna była coraz bardziej zmęczona i poturbowana. Ostatecznie obraz zatrzymał się na dłuższą chwilę. Marianne stała w wielkim okręgu, z którego wystawało parę kolumn pnących się w górę. Za jego granicami była wielka przepaść w dół. Nie było drogi do ucieczki. Dziewczyna stała rozglądając się, czekając na to co miało nastać. Nagle środek wielkiej platformy zapłonął krwisto czerwonym ogniem, a z niego wyłaniał się taki sam rycerz w lśniącej niebiesko i magicznie zbroi. Różnił się on jednak od poprzednich przeciwników swoim ogromnym wzrostem. Był wielkości dorosłego trolla. Jego moc prawdopodobnie też była o wiele większa.

Marianne zaczęła rzucać w niego, chyba wszystkie zaklęcia jakie znała. Od oszołamiaczy po zaklęcia rozbrajające i ogniste. Nagle wielki rycerz uniósł jedną swoją nogę, a później z wielką siłą uderzył nią w posadzkę. Ku dziewczyna poleciała fioletowa stróżka, który po zetknięciu się z jej stopą, odrzuciła ją, przez co dziewczyna prawie spadła z platformy. Szybko pozbierała się i wróciła do napierania na przeciwnika. Magiczna postać, rozłożyła dłonie a miedzy nimi powstała wielka żółta kula. Marianne nie chcąc dowiedzieć się jak może na nią zadziałać cios zadany taką właśnie kulą, w ostatniej chwili, gdy to cos leciało ku niej, zrobiła unik, a żółtawa kula rozwaliła w miazgę jedną z kolumn.

Dziewczyna zszokowana spojrzała na szczątki wielkiego kamiennego monumentu, po czym naparła na przeciwnika jeszcze bardziej. Rycerz ciągle powtarzał te same ataki, dzięki czemu Marianne sprawnie je odbijała, bądź unikała ich. Nagle dziewczyna skierowała różdżkę na swą dłoń i starożytna magia skumulowała się w jej otwartej dłoni. Skierowała ją ku przeciwnikowi, który ugodzony jej magią ukląkł, jakby osłabł, jednak nie rozpadł się. Dziewczyna nie przestawała godzenia rycerza, wyczekując jego upadku.

Old Days Of Hogwarts /Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz