Wampirologia

46 2 0
                                    


Po obiedzie ruszyliśmy na ostatnią lekcję. Weszłam do klasy eliksirów, czując delikatny dreszcz podekscytowania. Ściany były wyłożone ciemnymi, chłodnymi kamieniami, a półki wypełnione były różnorodnymi ingrediencjami. Profesor Silverthorn, z szerokim uśmiechem na twarzy, czekała już na uczniów.

-Witajcie, witajcie!- Zawołała profesor Silverthorn.- Dzisiaj będziemy warzyć Eliksir Wielosokowy. To jedno z najbardziej zaawansowanych i skomplikowanych wywarów, jakie przyjdzie wam przygotować, więc proszę o pełne skupienie.

Usiadłam obok Roweny, jak zawsze pełna determinacji, aby dobrze wypaść na zajęciach. W końcu powinnam się pokazać z jak najlepszej strony w pierwszych dniach. Mark zajął miejsce po mojej drugiej stronie, a Dorian i Cygnus usiedli naprzeciwko, najprawdopodobniej knując coś, głowa przy głowie. Veronica zajęła miejsce nieco dalej, spoglądając na mnie z mieszaniną zazdrości i irytacji. Czy powinnam się już do tego przyzwyczaić? Z jakiegoś powodu czuję się z tym dobrze. Czuję się dobrze, że jestem lepsza od niej... Gdyby tak nie było, to by nie pokazywała każdym ruchem ciała jak mnie nienawidzi.

-Przede wszystkim.- Kontynuowała Silverthorn...- ...przypomnijmy sobie, czym jest Eliksir Wielosokowy. Jest to mikstura, która pozwala przybrać postać innej osoby na określony czas. Składniki są niezwykle ważne, więc upewnijcie się, że wszystko macie gotowe.- Mówiła. Przysunęłam swoje składniki bliżej siebie, starając się zignorować intensywny wzrok Marka, który siedział obok mnie. Coś mam na twarzy? Instynktownie przetarłam kąciki ust...

-Mark, czy możesz podać mi tę miarkę?-Zapytałam, starając się być uprzejma, a jednocześnie szczęśliwa, ponieważ zmusiło to go to odwrócenia wzroku.

Ach, oczywiście...- Odpowiedział Mark z lekkim uśmiechem, podając mi miarkę. -Jeśli będziesz potrzebować jakiejkolwiek pomocy, daj znać.-Wyszeptał i zaczął brać się do roboty.

-Taak... Nasz Mark jest wybitnym eliksiro-maniakiem. Nigdy nie uwarzył złego eliksiru...- Powiedział Dorian teatralnie wypinając pierś przy swoim kociołku. Mark jedynie spłonął rumieńcem.

-Dobrze, zaczynamy od podstawowych składników...- Powiedziała profesor Silverthorn, przechadzając się po klasie. -Pamiętajcie, precyzja jest kluczem.- Dodała.

Rowena, jak widać wielce sumienna i dokładna, starannie odmierzała każdy składnik. Starałam się robić to samo, choć moje myśli były trochę rozproszone przez to, co czeka na mnie po lekcjach....

-Cygnus, co tam kombinujesz?- Zapytał Dorian z uśmiechem na twarzy.

-Zastanawiam się, czy profesor zauważy, jeśli dodamy odrobinę wybuchowej skórki boomslang'a  do mikstury Veroniki.- Odpowiedział Cygnus, mrugając do Doriana.

-To byłoby ciekawe, ale może lepiej tego nie robić?- Zaśmiał się Dorian. -Już o tak wystarczająco chodzi naburmuszona.- Dokończył Dorian.

-To zły pomysł... Dostaniecie szlaban.- Wysyczała Rowena.-Ophelio, uważaj, żeby nie przesadzić z włosem jednorożca.- Zauważyła Rowena. -To może całkowicie zrujnować eliksir.-Dodała.

-Dzięki, Roweno. Będę ostrożna.- Odpowiedziałam, starając się skupić, jednakże plany Doriana i Cygnusa przyciągały moje spojrzenie. Mark w międzyczasie przygotowywał swoje składniki, co chwila spoglądając na mnie. 

-Jestem pewien, że twój eliksir będzie doskonały.- Powiedział cicho, zerkając do mojego kociołka. Mimowolnie zerknęłam na Veronice, która siedząc kilka miejsc dalej, obserwowała tę scenę z irytacją. Poczułam znikąd złość, chęć odegrania się jej. Odpowiedzeniem jej na te wszystkie głupie docinki jakie mi zaserwowała. 

Old Days Of Hogwarts /Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz