Rozdział 6

822 52 5
                                    

Harry wyjaśnił recepcjonistce powód ich wizyty na sorze. Pielęgniarka zlustrowała młodszego i zaczęła coś stukać na komputerze.

- Przyjechałeś z rodzicem czy mamy powiadomić osobę widniejąca w systemie jako prawny opiekun? - zapytała beta. Omega spojrzała z przestrachem na Tomlinsona. Alfa wyciągną dowód z kieszeni i położył go na ladzie.

- Louis Tomlinson. Jestem alfą Harry'ego. - wypalił bez zająknięcia.

Recepcjonistka zabrała dokument i odwróciła się do kserokopiarki. Harry spojrzał na starszego wielkimi oczami. Rozdziawił też usta w szoku.

- Wolisz to, czy telefon do ojca? - szepnął alfa.

Omega przełknęła ślinę i bez słowa pokiwała głową. Harry ze zdziwieniem stwierdził, że beta kazała przejść im do sali 21 i poczekać na lekarza przed drzwiami. Louis podziękował pielęgniarce za pomoc i odebrał swój dowód. Harry podążył za nim pod wskazaną salę.

Brunet usiadł na krześle i zerkał z fascynacją na starszego. Louis chodził po korytarzu w tę i z powrotem. Jego omega czuła podekscytowanie na wcześniejsze słowa szatyna. Zielonooki zganił się w duchu za taką reakcję. Louis powiedział to tylko, by pomóc Harry'emu. Nic poza tym.

Alfa wyczuł mieszane emocje młodszego i zaprzestał krążenia po korytarzu. Uśmiechnął się do młodszego i usiadł koło niego.

- Jak się czujesz? - zapytał z troską w głosie.

- Nie boli, gdy nie ruszam nadgarstkiem. Okład też pomaga. - powiedział Styles, zerkając na zranioną rękę.

Louis wyciągnął dłoń i pogłaskał młodszego po głowie. W duchu zachwycał się miękkością włosów i tym jak loki układały się pod jego palcami.

- Mówiłem, że to załatwię. Możesz mi zaufać. Nigdy nie zrobiłbym czegoś, co mogłoby ci zaszkodzić.

Nie widząc sprzeciwu omegi na jego gest, Louis postanowił pójść krok dalej i objął młodszego. Styles ufnie przylgnął do boku starszego. Omega Harry'ego łasiła się do alfy Louisa. Tomlinson zaczął pocierać plecy Harry'ego w uspokajającym geście.

Taki widok zastał lekarz, który wezwał ich do gabinetu. Alfa spiął się na widok znajomej twarzy. Robert uśmiechnął się pod nosem i zaprosił parę do środka.

- Co was do mnie sprowadza? - zapytał i zerknął do karty. - Lou, twoja matka nie wspominała, że się z kimś spotykasz. - dodał.

- Jay nie musi wiedzieć, że tu dzisiaj byłem. - mruknął.

- Oczywiście. W końcu jesteś pełnoletni, a mnie obowiązuje tajemnica lekarska.

Po zrobieniu prześwietlenia okazało się, że nadgarstek został tylko zwichnięty i wystarcz, że Harry będzie nosił stabilizator przez najbliższy tydzień. Omega dostała też receptę na środki przeciwbólowe, zwolnienie z wychowania fizycznego i zalecenie, by pojawić się za tydzień na kontroli lekarskiej.

Po wizycie Tomlinson uparł się, by odwieść młodszego do domu. Na zewnątrz było już ciemno i padał deszcz. Harry nie miał już siły na dyskusję z Louisem, więc potulnie wsiadł do samochodu i podał adres.

- Zrezygnuj z tego kursu. Sprawę Shawna załatwimy po mojemu. - powiedział Tomlinson, wyjeżdżając na główną ulicę.

- Ty nie rozumiesz. To nie chodzi tylko o mnie. - zaprotestował młodszy.

- Masz rację. Nie rozumiem tego. Musisz mi to wytłumaczyć.

Louis zmarszczył brwi. Naprawdę nie rozumiał zachowania Harry'ego.

- Czy to nie oczywiste, dlaczego on to robi? No wiesz to takie trofeum... Zaliczyć męską omegę...

- To barbarzyństwo, a nie trofeum. - zaprzeczył starszy. Był jednak skłonny uwierzyć, że Mendes może kierować się takimi pobudkami.

- On nie zrezygnuje z tego. Jak nie uda mu się ze mną, to zacznie prześladować Nialla.

- To ta omega, z którą się przyjaźnisz? - upewnił się błękitnooki.

- Tak. Przyjaciel i zarazem druga męska omega w szkole.

- Ok. Zrezygnujesz z kursu, jeżeli obiecam ci, że Mendes da spokój i tobie i Niall'owi?

- Niby jak tego dokonasz, huh?

- Musisz mi zaufać. Mam swoje sposoby.

Secrets of the Styles family.  ~A/B/O~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz