Rozdział 36

797 45 7
                                    

Zayn warknął na upierdliwy dźwięk dzwonka. Przewrócił się na drugi bok.

- Kto normalny dobija się w sobotę o 9 rano? - jęczał Niall. Zayn nie dał mu za dużo pospać w nocy.

- Zostań. - Zayn złapał blondyna za ramię. Sam zamierzał sprawdzić, kto ich nachodzi o tak nieludzkiej porze. Mulat ziewnął przeciągle i wyszedł na korytarz. Dobijanie do drzwi nie ustawało.

- Co jest Tomo? - mruknął Zayn, patrząc nieprzytomnie na przyjaciela.

- Potrzebna mi omega na kilka godzin.

- Burdel jest gdzie indziej. Poza tym, gdzie jest Harry? To chyba jego rola, co?

- Harry jest w szpitalu z Anne. Dla tego potrzebny mi jest Niall.

- Harry jest w szpitalu!? - Niall wyszedł z sypialni opatulony szlafrokiem. To stwierdzenie zaniepokoiło blondyna.

- Tak. Są w szpitalu. Teraz jest mi potrzebna omega, która ogarnie zakupy. Nie znam się na tym, a nie będę angażować mamy czy sióstr. - przyznał szatyn.

- Jakie zakupy? Jaki szpital? - Zayn dalej nie ogarniał, co się do niego mówi. Nadal stali w progu z otwartymi drzwiami.

- Potrzebuję zorganizować wszystko, zanim będę musiał odebrać Harry'ego ze szczeniakiem ze szpitala. Potrzebuję dosłownie wszystko. Od ubranek dla niemowlaka po łóżeczko i wózek włącznie.

Nastała chwila ciszy. Zayn dalej nie ogarniał. Za to Niall syknął złowrogo i trzasnął drzwiami. 

Louis zamrugał zdezorientowany. Horan zamknął mu drzwi przed nosem. Aż huknęło.

- Niall, co w ciebie wstąpiło!? - Zayn zbeształ omegę, ponownie otwierając drzwi. - Sorry Tomo.

- Co mnie opętało!? Co to za przyjaciele!? Mają dziecko! Nic nie powiedzieli. - bulwersował się blondyn.

- No, Niall ma trochę racji. Przyznał Zayn. - Chyba nie robisz sobie z nas jaj?

Malik musiał się upewnić. Nie był pewny, czy przypadkiem mu się to nie śni. Louis wyciągnął telefon i pokazał parze zdjęcie śpiącego Harry'ego ze szczeniakiem.

- To Noah. Urodził się w czwartek. - przyznał Louis.

Niall wyrwał Louisowi telefon z rąk. Zaczął przybliżać fotografię. Fuknął na szatyna.

- Nienawidzę was! - mruczał pod nosem. - Pomogę ci, ale będę ci zrzędził przez cały czas! - ostrzegł blondyn, wracając do sypialni, by się ubrać.

- Na serio zostałeś ojcem? - zapytał mulat.

- Na to wygląda.

- Świetnie. Niall teraz nie da wam i mi żyć. - prychnął i trzepnął przyjaciela w głowę. - To za to, że dowiadujemy się tak późno.

- I tak jesteście pierwsi. Jeszcze nie poinformowałem nawet rodziców. - przyznał. Naprawdę nie wiedział, jak ma tym poinformować mamę. Kobieta zje go żywcem.

XXX

Liam kilka tygodni temu zaczął praktyki w domu głównym. To miał być jego pierwszy dzień samodzielnej pracy w lobby bez nadzoru innego pracownika.

Sarnooki stanął na baczność przed znaną mu alfą. Chyba już zawsze będzie czuł respekt przed nim.

- Dzień dobry Panie Styles. W czym mógłbym pomóc?

- Jesteś Payne, jak dobrze pamiętam?

- Tak. Liam. Liam Payne.

- Doskonale. Przyszedłem zarejestrować szczeniaka. Mam pełnomocnictwo ojca dziecka.

Secrets of the Styles family.  ~A/B/O~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz