Louis zdziwił się, gdy zobaczył Anne i Desmonda w sobotę już w domu. Omega była zirytowana zachowaniem męża. Alfa za nic w świecie nie chciał dłużej zostać w szpitalu. W końcu w weekend nawet nie będą robić mu żadnych badań, więc nie widział żadnego sensu w tym, by tam siedzieć.
Ba! Uparł się nawet, by pojechać do firmy. Dla Louisa była to głupota. Ale wolał jechać tam z nim, niż puścić go samego.
Tak więc Harry został sam w domu z mamą. Przynajmniej taki był plan, ale po godzinie przyjechali goście. A dokładnie Jay z Lottie i Fizzy. Najwidoczniej obie omegi znalazły wspólny język. Harry nie narzekał. Sam polubił siostry Tomlinsona. Zwłaszcza Lottie, która była w jego wieku.
XXX
Harry od godziny męczył się z jednym zadanie. Nie znosił matematyki. Podskoczył z radości, gdy wyczuł, że Louis już przyjechał. Zbiegł na dół w nadziei, że nakłoni starszego do pomocy albo jak to dobrze rozegrać to alfa może zrobi te zadania za niego.
Louis jak zawsze był zaskoczony tym, że omega wtuliła się w niego na przywitanie. Ten mały psotnik robił się coraz bardziej zuchwały. Już się bał, co będzie po ich wspólnej gorączce. A zielonooki wiedział jak zagrać, by dostać od niego, to co chce.
Harry pognał do kuchni, by podgrzać alfie obiad i zrobić herbatę.
Louis i Desmond wpatrywali się w Harry'ego, jakby był kosmitą. W końcu starszy nie wytrzymał i zapytał się:
- Co zmalowałeś?
- Co? - zapytał zdziwiony brunet.
- Pytam, co zepsułeś. - musiał to wiedzieć.
- Nie wiem, o czym mówisz. - Harry zrobił oburzoną minę, gdy siadał na kolanach Louisa.
- Twój ojciec ma rację. Zachowujesz się dziwnie. - stwierdził Louis. Nie żeby mu to przeszkadzało.
- Mam wrażenie, że coś ode mnie chcesz.
- Alfy są głupie. Jestem po prostu miły. - zrobił z ust dzióbek.
Obie alfy posłały sobie porozumiewawcze spojrzenie. Nie z nimi te numery. Desmond za dobrze znał Harry'ego. Louis też miał doświadczenie z różnymi zagrywkami swoich sióstr.
- Skoro tak mówisz. - Tomlinson skapitulował. W końcu o tak się dowie, o co chodzi.
Desmond skończył swój posiłek i przeniósł się do salonu. Musiał jeszcze udobruchać swoją omegę, która nadal była na niego zła.
Harry nadal siedział na kolanach Louisa i gapił się na niego jak sroka na złoto.
- Chcesz mi coś powiedzieć? - zapytał starszy, poprawiając sobie omegę na swoich udach.
- Mam taką małą, maciupeńką prośbę. - Harry zrobił palcami znak, pokazujący jak malutka jest to prośba. No tak... Louis wiedział to od samego początku. Wiedział też, że cokolwiek to było, omega to dostanie. Zwłaszcza że robiła te wielkie kocie oczy.
- Jaką? - zapytał.
- Pomógłbyś mi z zadaniem domowym?
Alfa zamrugał. Spodziewał się... No właśnie nie wiedział, czego ma się spodziewać. Na pewno nie tego.
- Jasne. - odpowiedział jedynie.
Nie wierzył, że ten psotnik aż tak go owinął wokół palca.
- To chodź. Proszę... - cholera i jeszcze jego zapach przed gorączką robił się bardziej intensywny. Jeszcze tylko tydzień.
CZYTASZ
Secrets of the Styles family. ~A/B/O~
FanficStyles'owie - najbardziej znana i wpływowa rodzina w Londynie. Louis ma fascynację na ich punkcie. Albo raczej na punkcie pewnej kręconowłosej omegi o dużych zielonych oczach. Jaki sekret skrywają i czy Tomlinson'owi uda się przetrwać w ich świecie?