#Harry nie przestaje spiskować za plecami Louisa. Ale tym razem to mu się spodoba... Bo gdy kocura nie ma, to myszy grasują#
Louis jeszcze raz wrócił do szpitala z rzeczami, jakie przygotował jego omega dla Desmonda oraz Anne. Oczywiście starsza omega uparła się, że musi zostać ze swoim alfą. W żaden sposób nie można było jej przekonać do powrotu.
Tomlinson dostał od starszego szereg wytycznych, jak ma postępować w domu. Poprosił go też o dostarczenie w piątek kilku ważnych dokumentów do firmy. Louis obiecał zająć się tym jeszcze przed szkołą. Nie było z tym najmniejszego problemu. Już go tam znali. Zwłaszcza ten Hiszpan, który był asystentem Desmonda.
Wrócił do domu. Dołączył wszystkie alarmy. Harry już na niego czekał w kuchni z podgrzana zapiekanką.
- Jesteś kochany. - powiedział starszy, przyjmując posiłek z wdzięcznością. Sam położył na stole przezroczystą siateczkę z lekami. Co od razu wywołało rumieniec na twarzy omegi.
- Co powiesz na seans filmowy? Czy masz coś do nauki? W końcu jutro szkoła. - zapytał. Nie mogli zaniedbywać nauki. Poza tym to był kolejny sposób na spędzanie wspólnie czasu. Mimo wszystko nauka szła sprawniej gdy uczyli się wspólnie.
- Jestem przygotowany do zajęć. Możemy obejrzeć film. Salon czy nasz pokój? - wolał się upewnić.
- Oczywiście, że pokój. Znając życie, zaśniesz w połowie filmu. - przyznał, zajadając się zapiekanką. Harry jedynie zrobił dziubek z ust. Nie zamierzał komentować tej zaczepki. Jeszcze się przekona, że tym razem nie zaśnie. Bo nie zamierza iść spać. Ma zgoła inne plany. Zwłaszcza, że nie było rodziców w domu.
Po zjedzeniu posiłku udali się do ich pokoju. W pomieszczeniu ładnie pachniało brzoskwinią. To był znak, że omega miała już za sobą swój rytuał pielęgnacyjny. Jeszcze nie widział, by ktoś miał tyle różnych kremów i lakierów do paznokci.
Położyli się na łóżku, a Louis włączył jeden z seriali na Netflixie. Omega od razu położyła głowę na jego klatce piersiowej i przerzuciła nogę przez jego biodra. Za to Louis wplątał palce w jego loki. Uwielbiał się nimi bawić.
Nawet nie wiedział, jak to się stało, że zaczęli się całować. Louis wciągnął bruneta na swoje biodra. Po chwili omega oderwała się od ust starszego i wyprostowała się do siadu. Rumieniąc się, ściągnęła z siebie koszulkę, która służyła mu za piżamę. W końcu to planował, gdy alfa jechał do szpitala.
Louis nie mógł oderwać wzroku od delikatnego ciała omegi. Przekręcił ich tak, że tym razem o szatyn górował nad zielonookim. Zaczął całować Stylesa po szyi. Dłońmi błądził po szczupłym ciele omegi. Harry jęknął niekontrolowanie, gdy Louis otarł się o niego. To były niesamowity dźwięk, który naprawdę działał na starszego.
Zsunął z chłopaka spodnie i zapatrzył się na czarne, prześwitujące majteczki. Praktycznie było widać wszystko. Pochylił się i ucałował bruneta w brzuch. Językiem wytyczył okrąg wokół pępka.
- Jesteś pewny, że tego chcesz? - zapytał szatyn, unosząc się na dłoniach. Spojrzał w te zielone oczy.
- Yhym. - mruknął, odwracając głowę. Był zawstydzony.
- Kocham cię. - zapewnił, palcami zmuszając omegę do spojrzenia na niego. Harry rozchylił usta z zaskoczenia. Louis od razu to wykorzystał i wpił się w jego usta. Od razu też wsunął język do środka. Omega sapnęła mu w usta.
- Pachniesz nieziemsko. - mruknął, odrywając się od ust bruneta. Jednym płynnym ruchem ściągnął swoją koszulkę.
- Jest jak jest. - brunet przeczytał napis na klacie alfy. Palce automatycznie przejechały po jednym z wielu tatuaży na ciele szatyna. Bardzo mu się one podobały.
Dłonie alfy powoli sunęły po bokach omegi aż do krawędzi przezroczystej bielizny. Patrząc w oczy omegi, delikatnie zsunął materiał z bioder chłopaka.
Brunet przymknął oczy. Nie wiedział, czy chce widzieć, co się dzieje. To, że nie widział, nie znaczyło, że nie czuł. A czuł bardzo dużo. Każdy pojedynczy pocałunek po wewnętrznej stronie uda. Poddał się temu całkowicie.
- Wszystko ok? - upewnił się starszy, zaraz po tym, jak przejechał językiem po całej długości Harry'ego, a ten zadrżał.
- Więcej. - poprosił.
Kim byłby Louis, by mu odmawiać.
Harry jęczał pod nim, gdy powoli go rozciągał i drażnił ustami. Omedze podobało się to tak bardzo, że sam zaczął nabijać się na palce szatyna. Dzięki naturalnemu nawilżeniu wszystko szło sprawnie i bezboleśnie.
- Dlaczego przerwałeś? - zaprotestował, gdy Louis nagle zakończył zabawę. Spojrzał na alfę w momencie, gdy ten nakładał na swoje przyrodzenie prezerwatywę.
- Duży... - mruknął bezmyślnie.
Louis się zaśmiał na to stwierdzenie.
- Mówiłem, że ci się spodoba. - zauważył i ulokował się między udami lokowatego. Harry wcale nie był przekonany do tego, że to bydle się w nim zmieści.
Sapnął na nieprzyjemne uczucie rozciągania, gdy alfa wsuwał się w niego centymetr po centymetrze. Do oczu napłynęły mu łzy. To wcale nie było przyjemne. Próbował nawet uciec biodrami, ale Louis zatrzymał go w miejscu.
- Nie, nie, nie uciskaj mi kochanie. - zareagował, łapiąc omegę za biodra.
- Boli. - zaprotestował.
- Zaraz przestanie. Obiecuję. - pochylił się nad omegą i zaczął go całować, by choć trochę odwrócić jego uwagę.
Po chwili był już cały w brunecie. Dał mu chwilę, by omega mógł się przyzwyczaić.
Zaczął powoli się poruszać. Po chwili omega zaczęła jęczeć pod nim. Ułożył nogę Harry'ego na swoim barku. Dłonią stymulował przyrodzenie omegi.
- Blisko! - Jęczał młodszy.
- Daj mi to! - mruczał starszy. Ciało omegi zaczęło się niekontrolowanie trząść. Po chwili doszedł na swój brzuch.
Louis wysunął się z bruneta i ściągnął prezerwatywę. Zaczął się masturbować. Po chwili sam doszedł na brzuch Harry'ego.
Palcami zebrał trochę białej cieczy i przybliżył dłoń do ust bruneta. Harry potulnie zaczął zlizywać słoną ciecz z palców alfy. Louis nie mógł oderwać wzroku od tych nieziemskich zielonych oczu. Przepadł dla tej istoty.
CZYTASZ
Secrets of the Styles family. ~A/B/O~
FanfictionStyles'owie - najbardziej znana i wpływowa rodzina w Londynie. Louis ma fascynację na ich punkcie. Albo raczej na punkcie pewnej kręconowłosej omegi o dużych zielonych oczach. Jaki sekret skrywają i czy Tomlinson'owi uda się przetrwać w ich świecie?