Rozdział 34

800 47 6
                                    

##Wstawiam teraz... Kto wie kiedy będę mieć później czas... ##


Liam był świadkiem dziwnej sytuacji. Była przerwa, a Louisa nie było, więc czuł się zobowiązany wobec przyjaciela mieć na oku Harry'ego. Dla tego łaził za nim jak cień. No dobra czuł się winny z powodu Lottie. W końcu siostra przyjaciela to jak świętość. Jest po prostu nietykalna.

Ale wracając do sedna... Harry przechodził korytarzem, gdy ktoś go pchnął. Nawet nie jakoś mocno. Zwykłe zdarzenie podczas przerwy jak każde inne. Omega jednak skuliła się w sobie. Od razu też podszedł do niego Niall. Chwilę porozmawiali. Potem blondyn pociągnął przyjaciela w kierunku łazienek. To znaczy jednej z tych nieużywanych, gdzie jakiś idiota wrzucił petardę do kibla.

Horan wepchnął lokowatego do środka. Po chwili przyszedł Zayn, rozejrzał się i też wszedł do tej łazienki. Łazienki dla omeg. To go trochę zdezorientowało. Postanowił to sprawdzić.

Aż go zmroziło, gdy zobaczył tę scenę. Omega stała do niego tyłem. Bez swetra. W samym krótkim rękawku. Zayn klęczał przed brunetem i unosił mu bluzkę. To wyglądało strasznie dwuznacznie.

- Co wy odpierdalacie!?

Niall, który miał stać na czatach, był bardziej skupiony na tym, co Zayn robił Harremu. Horan podskoczył przestraszony. Tak samo Styles, który do tego syknął z bólu.

- Payne, debilu! Zamknij te drzwi. - Zayn był pierwszym, który zareagował. - Nie ruszaj się Harry. Już kończę. - zapewnił.

- Boli... - syknął w tym samym momencie co Niall. Blondyn naprawdę wyglądał jakby i jego to realnie bolało. Omegi jakby się zgrały pod tym względem. Syczeli dokładnie w tym samym czasie.

- Możecie mi powiedzieć w końcu, co wy odpierdalacie? - Liam dalej nie ogarniał, co się dzieje. - Czy to krew!? - zrobił wielkie oczy, widząc wacik w dłoniach mulata.

- Krew!? - Harry nagle zbladł. To był moment, gdy brunet stracił równowagę. Na szczęście Zayn był na tyle blisko, że złapał zemdloną omegę.

- I coś narobił!? On się boi krwi. - fuknął wkurzony blondyn. Zaczął wachlować Harry'ego jego bluzą.

- Ja pierdolę. Dzwoń po karetkę lub coś. - warknął Zayn, któremu omega po prostu przelatywała się przez dłonie.

Payne wyciągnął telefon i od razu wybrał numer alarmowy. Niall w tym czasie zaczął zbierać dowody zbrodni.

- Louis was zabiję. - stwierdził sarnooki.

- Louis o wszystkim wie. Z wyjątkiem tego, że doprowadziłeś jego omegę do omdlenia. - Niall przeszedł w fazę ataku. Tak już działał w stresujących sytuacjach.

- No dalej Harry. Nie rób nam tego. Tomo nas zagryzie... - mruczał Malik, unosząc nogi omegi do góry.

- Ccco się dzieje... - mruknął słabo brunet. Wszystko się kręciło.

- Jedno szczęście. - Niall kucnął koło zdezorientowanego przyjaciela. Podłożył mu bluzę pod głowę.

- Żadnych nagłych ruchów. - zastrzegł Zayn. Sam sięgnął po telefon i wybrał numer do Louisa. Lepiej by on go o tym poinformował, a nie ratownicy.

XXX

Harry był zawstydzony zamieszaniem, jakie spowodował. Przyjechała karetka, a zaraz po niej Louis. Wiedział, że do końca dnia będzie o tym wiedzieć każdy w szkole. Co za wstyd.

Na szczęście uprosił u Louisa, by nie jechali do szpitala. Tomlinson zabrał go ze sobą do domu. Kolejna rzecz, za która czuł się winny. Szatyn na pewno miał dużo pracy, a musiał się zajmować nim. Niebieskooki upierał się jednak, że miał jeszcze tylko poodpisywać na e-maile, a to może zrobić z biura.

Secrets of the Styles family.  ~A/B/O~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz