Harry siedział w swoim pokoju. Była sobota. Rano był z mamą na zakupach. Starsza omega upierała się, że powinni kupić kilka rzeczy dla Harry'ego. W końcu był już dojrzałą omegą połączoną z alfą. Oczywiście, że Desmond musiał jej przekazać tę informację. Oni chyba mieli konkurs. Kto bardziej zawstydzi ich syna.
Ostatecznie w jego szufladzie z bielizną wylądowało kilka koronek. Nadal czuł pieczenie na policzkach za każdym razem, jak o tym pomyślał.
Louisa nie było od rana. Ojciec znów go zabrał gdzieś. Z tego, co się dowiedział, to Desmond zabierał go do firmy i na plac nowej inwestycji. W taki sposób chciał przekonać Tomlinsona do stażu w jego firmie.
Tak więc Harry wykorzystywał ten czas na naukę. Chciał to zrobić teraz by później mieć więcej czasu dla Louisa.
Zbiegł ze schodów, gdy wyczuł powrót alf do domu. Naprawdę się stęsknił. Musiał też się upewnić, że alfy się nie pozabijały. W końcu kto tam ich wie.
Wtulił się w zaskoczonego szatyna. Starszy sam odczuwał brak omegi, więc bez sprzeciwy przyjął to powitanie. Zwłaszcza że Desmond kazał mu wstać rano o piątej. Nie miał serca budzić o takiej godzinie chłopaka, więc nie mieli możliwości się nawet pożegnać.
- Jak ci minął dzień, ptysiaczku? - oczywiście, że Louis podłapał tę ksywkę.
- Dobrze, a tobie? - zapytał.
- Produktywnie. - przyznał. Dużo wynosił z tych wyjazdów z Desmondem. Starszy alfa miał dużą wiedzę, którą chętnie się dzielił. A Louis chłoną nowe informacje jak gąbka.
- No już. Koniec tego przytulania. Obiad jest już na stole. Potem się poprzytulacie. - wtrąciła się Anne. - Cieszyło ją szczęście syna. - W końcu Harry będzie chciał ci coś później pokazać, Louis. - dodała.
Młodsza omega wciągnęła powietrze i spłonęła rumieńcem.
- Mamo! - oburzył się.
- Co chcesz mi pokazać? - nagle bardziej się tym zainteresował.
- Nic nie zobaczysz zbereźna Alfo. - prychnął brunet i ruszył do jadalni.
- Zbereźna? Harry! Koniecznie muszę to zobaczyć! - zaznaczył, podążając za młodszym. Jego usta same wykrzywiały się w uśmiechu.
- Alfy są głupie. - prychał pod nosem zielonooki.
Kolacja przebiegła spokojnie. Alfy nawet się nie pogryzły o jakąś pierdołę. Co było sukcesem samo w sobie.
W pewnym momencie zadzwonił telefon. Anne odeszła od stołu, by odebrać.
- Tak, dobrze się pani dodzwoniła... Harry jest w domu... Mam go poprosić do telefonu? - Anne już wracała ze słuchawką w dłoni.
- Kochanie. To pani Malik. Ponoć to matka twojego kolegi ze szkoły. Chcę z tobą rozmawiać. - powiedziała starsza omega, wyciągając dłoń z urządzeniem w kierunku syna.
- Ze mną? - zdziwił się, ale przyjął urządzenie. - Tak, słucham? - powiedział do telefonu.
Louis skupił na chłopaku swoją uwagę. Dlaczego Trisha dzwoniła do Harry'ego? Omega przez chwilę słuchał, co mówi kobieta.
- Nie, proszę pani. Nie widziałem go od piątku. Nie wiem, gdzie może być. - jego wzrok padł na szatyna. - Może Louis będzie wiedzieć coś więcej... Tak, jest tutaj. Zaraz go podam.
Harry odsunął telefon od twarzy i podał go zdezorientowanej Alfie. Wszystkie spojrzenia było skierowane na brunecie. Najwidoczniej oczekiwali, że coś powie.
- Zayn nie wrócił w piątek ze szkoły i nie mogą nigdzie go znaleźć. - powiedział przyciszonym głosem.
W tym samym czasie Louis rozmawiał z mamą przyjaciela. To zaniepokoiło rodziców Harry'ego. W końcu szczeniak to szczeniak. Nie ważne czy alfa, beta czy omega. Nie ważne czy maluch, czy dorosła osoba. Dziecko zawsze pozostanie dzieckiem w oczach rodziców.
- Nie. Nic mi nie mówił. - tłumaczył się szatyn. Jego oczy automatycznie znalazły te Harry'ego. W tym samym momencie pomyśleli o tym samym... Niall. - Ale chyba mogę wiedzieć, gdzie jest. Muszę to jednak sprawdzić. Zadzwonię do Pani jak już go znajdę. - Louis rozłączył się i położył telefon na stole.
- Niby jak chcesz to sprawdzić, huh? - oburzył się młodszy. Może i był płochliwą omegą, ale jeśli myśli, że pozwoli mu na odwiedzanie innej omegi w czasie gorączki, to się myli.
- Nie ja, tylko ty. - stwierdził spokojnie Louis.
Harry rozszerzył oczy i wyprostował się jak struna.
- No chyba żartujesz. Nie pójdę tam! - zaprotestował. A jak oni tam będą uprawiać seks i on to zobaczy? Nie ma mowy!
- Harry nie pójdzie w żadne podejrzane miejsce i to na dodatek po zmroku. - Desmond musiał zareagować.
- To nie jest żadne dziwne miejsce. Po prostu ja tam nie mogę pójść. - wyjaśnił omijająco Louis.
- Coś trzeba zrobić. W końcu zaginął chłopak. Jego rodzice się niepokoją. - Anne musiała powiedzieć swoje zdanie.
- Nie pojadę tam! - zaprzeczył Harry, cały się czerwieniąc. To głupota. Zwłaszcza że był niemal pewny, że Zayn tam był.
- Ja tam pojadę. - stwierdził Desmond. Obaj nastolatkowie spojrzeli na niego jak na idiotę.
- Do domu nastoletniej omegi w czasie gorączki? - zapytał, uśmiechając się kpiąco Louis.
- Harry ty tam pojedziesz. - od razu zmienił zdanie.
- Co!? I ty tato przeciwko mnie? - oburzył się zielonooki. No chyba żarty sobie z niego robią.
Niestety, ale Desmond też uważał, że jeżeli można pomóc rodzicom tego chłopaka, to trzeba to zrobić.
Tak więc pół godziny później siedzieli w trójkę w samochodzie. Desmond jako kierowca. Wolał mieć mimo wszystko Harry'ego na oku. Louis nie chciał posłać swojej omegi samej tam, gdzie była inna alfa i gdzie mogły się dziać seksy. Harry za to siedział naburmuszony na obie alfy. Tak na siebie warczą, ale gdy trzeba zmusić do czegoś biednego Harry'ego, to doskonałe wiedzą jak się dogadać.
- To tutaj. - stwierdził Louis. To on robił za nawigacje. Desmond spojrzał na dom, a potem na nastolatków.
- Żartujecie sobie ze mnie? To dom Horanów. - stwierdził.
- Harry idź sprawdzić, czy Zayn jest u Nialla. - zwrócił się do swojej omegi Louis.
- Nie chcę. A jak on tam jest? - zapytał.
- Żartujecie sobie? Niall? Na serio? - Desmond nie potrafił wyjść z szoku.
- Nic ci nie będzie. Tylko tam wejdź. Jeżeli on tam będzie, to od razu to wyczujesz. Wtedy od razu wyjdziesz. - poinstruował go Louis.
- Wisisz mi dużą paczkę żelek. Ogromną! - mruknął na odchodne, wychodząc z auta.
CZYTASZ
Secrets of the Styles family. ~A/B/O~
FanfictionStyles'owie - najbardziej znana i wpływowa rodzina w Londynie. Louis ma fascynację na ich punkcie. Albo raczej na punkcie pewnej kręconowłosej omegi o dużych zielonych oczach. Jaki sekret skrywają i czy Tomlinson'owi uda się przetrwać w ich świecie?