##Czy tylko ja mam taki zapieprz przed świętami?##
Dni zaczęły uciekać im przez palce. Minął listopad, potem połowa grudnia i nim się obejrzeli, a już były święta.
To był intensywny czas dla ich wszystkich. Louis codziennie po szkole jeździł do firmy Desmonda. Starał się jak najwięcej nauczyć. Do tego to na nim spoczęły wyjazdy na miejsca inwestycji. Powoli zaczynał sam ogarniać co z czym połączyć. W firmie też go znali. Pracownicy nie do końca ogarniało, kim był do czasu, aż nie wyszło oficjalne pismo, w którym Desmond przekazywał Louisowi władzę decyzyjną równorzędną z tą należącą do Stylesa. Tomlinson stał się nagle druga najważniejszą osobą w firmie i w przypadku, gdyby coś się stało Stylesowi, to on miał przejąć całą korporację. Starszy alfa musiał w końcu zabezpieczyć swoją rodzinę, gdyby go zabrakło.
Tematy prywatne Des zostawiał w domu. Dla tego nikt nie wiedział ani o jego chorobie, ani o tym, jakie są powiązania prywatne między obiema alfami. Dla tego zaczęły się spekulacje i domysły. W końcu Louis ot, tak pojawił się w firmie i w ciągu trzech-czterech miesięcy przeją nad nią władzę.
Louis musiał też poświęcić dużo czasu na przygotowania do egzaminów. Nie miał po prostu na nic czasu. Na szczęście miał wsparcie w Harrym oraz w przyjaciołach i rodzinie.
Sam brunet szybko się ogarnął po ataku paniki. Sam musiał szybko przejść z bycia beztroską nastoletnią omegą, do odpowiedzialnej omegi wspierającej partnera i ojca. Zaczął wcześnie wstawać, by zrobić śniadanie, przejął też dużą część obowiązków Anne. Kobiet w końcu ze spokojem jeździć z mężem na każdą wizytę lekarską.
Sam Desmond zaczął leczenie farmakologiczne, jak i jeździł raz na dwa tygodnie na chemioterapię. Na ten dzień Louis zawsze brał dzień wolny w szkole. Musiał wtedy na cały dzień sam zająć się firmą.
Po chemii Desmond stawał się przez kilka dni osłabiony. Zdarzały się mu wymioty. Częściej się męczył i szybciej stawał się senny. Jednak pozostał silny. Duma nie pozwalała mu pokazać słabości. Tylko przed rodziną i Louisem mógł na chwilę upuścić maskę.
Relacje z Tomlinsonem i starszym Stylesem zmieniły się znacząco. Już na się je nie warczeli. Des był wdzięczny Louisowi za pomoc. Zaczął też dostrzegać w młodszej alfie pozytywne cechy. Przestał się również obawiać aż tak o swojego syna. Wiedział, że Harry jest bezpieczny przy tak odpowiedzialnym i dojrzałym na swój wiek chłopaku, jakim był Tomlinson.
W końcu nadszedł 24 grudnia. Na ten dzień Stylesowie byli zaproszeni na kolację do Tomlinsonów. I od nich mogli liczyć na wsparcie. Jay często ich odwiedzała w ostatnim czasie. Wiedziała, że mają gorszy okres i potrzebują pomocy. Przyjeżdżała zawsze z czymś do jedzenia i z wielkim sercem, które zawsze wysłucha, pocieszy i da im siłę.
- Sto lat, sto lat... - Lottie weszła z tortem do salonu. Wszyscy podchwycili i zaczęli śpiewać razem z dziewczyną. Harry siedział na kolanach swojego chłopaka. W końcu mieli kilka dni tylko dla siebie. Mogli trochę odpocząć i nacieszyć się sobą.
- No Louis, pomyśl życzenie. No ok. W tym roku byłeś wyjątkowo grzeczny, więc możesz wybrać dwa. - powiedziała blondynka, kładąc ciasto przed bratem.
- Poddałbym dyskusji to czy był grzeczny... - mruknął Desmond. Najwyraźniej leczenie mu pomagało, skoro miał siłę na przekomarzanie się.
- Wybacz Des, ale o tym może tylko dyskutować twój syn. - odpyskował mu młodszy.
- Mnie w to nie mieszajcie. Jestem Szwajcarią. - odparł Harry, który zszedł z kolan alfy, aby ten mógł spokojnie zdmuchnąć świeczki. Usiadł koło swojego ojca i przytulił się do jego boku.
CZYTASZ
Secrets of the Styles family. ~A/B/O~
FanficStyles'owie - najbardziej znana i wpływowa rodzina w Londynie. Louis ma fascynację na ich punkcie. Albo raczej na punkcie pewnej kręconowłosej omegi o dużych zielonych oczach. Jaki sekret skrywają i czy Tomlinson'owi uda się przetrwać w ich świecie?