Wychodząc z lasu skierowałam się do domu. Ten dzień był dosyć dziwny. Ściągnęłam buty i pognałam do kuchni. W lodówce nie było ani jednej torebki krwi, byłam głodna. Moje oczy i skóra twarzy natychmiast przyjęły niestosowne nastawienie, otworzyłam buzię a z niej natychmiast wysunęły się kły. Dałam sobie zasadę ,że nie zabijam więcej niż jeden człowiek w ciągu dnia. Mój posiłek nie wynosił nawet jednej szklanki. J3bany Mikealson sam pewnie pije przynajmniej 2 litry krwi dziennie. Nie miałam czasu aby wskoczyć do szpitala po krew. Usiadłam przy lodówce chowając twarz w rękach. Dam radę nie zjem nikogo więcej . Wyjdę od nich i pójdę prosto do szpitala , albo zjem , któregoś Mikaelsona. To by było przegięcie, ale nie wiecie na co mnie stać jak się nie pożywie. Opamiętana wstałam z podłogi, moje kły nadal były wysunięte, a na twarzy było widać żyłki wraz z żółtym kolorem oczu. Rosanna White się nie poddaje. Walczy. Natychmiast pobiegłam wampirzym tempem pod ich rezydencję.Wyglądałam strasznie. Zapukałam. Zaczym drzwi się otworzyły odwróciłam głowę w prawo.
- W końcu zapukałaś, mam pogratulować? (Klaus)
- Nie trzeba. (Rosa)
Nadal patrzyłam w tamtym kierunku .
Klaus zdezorientowany wyszedł zza futryny i zaczął spoglądać w tym samym kierunku co ja.- A widać coś tam ?! (Klaus)
-Nie ważne . (Rosa)
Odepchnęłam go i weszłam do domu mój stan pogarszał się . Byłam coraz bardziej zdenerwowana.
-Co tak agresywnie, mamy przecież rozejm. (Klaus)
- Jeszcze nie, od ciebie zależy czy nie wylądujesz w trumnie z kołkiem! (Rosa)
- O co ci chodzi ?! (Klaus)
- Miejmy już to za sobą i składaj obietnicę. (Rosa)
- Rebecah !!!
Wykrzyczał na cały głos,aż wkońcu ze schodów zeszła wampirzyca.
-Lepiej żeby dotrzymała umowy bo u brata jest coraz gorzej. (Rebecah)
Podeszła do kuchni po czym wyjęła nóż kuchenny.
- Umieście swoją krew na dłoniach, parę kropel ,następnie złączcie swoje ręce. Ty Klaus prawą a Rosa też. (Rebecah)
Niechętnie wzięłam od niej ostry nóż i przecięłam sobie mała ryskę krwi na dłoni. Podałam nóż Mikaelsonowi.
Ten zrobił to samo. W końcu musiałam odwrócić głowę w ich kierunku.- Uuu, widać ktoś tu nie w chumorze.(Klaus)
Zbyłam tą uwagę .Na widok jego krwi serce mi stanęło na sekundę.
Rosa dasz radę.
Złączyliśmy dłonie. Teraz mieliśmy wypowiedzieć słowa przysięgi.-Ja Rosa White obiecuje Ci Klausie Mikaelsonie, że pomogę spróbować złamać twoją klątwe, ulecze twego brata oraz ,że nie będę próbować Cię zabić.(Rosa)
- Ja Klaus Mikaelson obiecuje Ci Rosanno White, że oddam Ci wszystkie twoje księgi które mam w posiadanie, oraz ,że nie będę próbować Cię zgładzić. (Klaus)
- Obiecuje po kres moich dni. (Razem)
Rebecah ucięła sobie krew z nadgarstka a następnie przeniosła ja nad nasze złączone ręce. Krew spłynęła po nich. Moja buzia otwarła się sygnalizując że zaraz zaatakuję. Lecz popatrzyłam na Klausa i jego poważną minę mówiącą ,że mam nawet nie próbować. Podziałało.
- I ja jako świadek przysięgam tego dopilnować, po kres moich dni.
Nasza krew w jednej chwili zniknęła sprawiało wrażenie ,że wchłonęła w naszą skórę. Przysięga wypełniła się , podziałało . Jeśli jej nie wypełnimy zabije na od środka.
![](https://img.wattpad.com/cover/355412393-288-k171434.jpg)
CZYTASZ
Pamiętniki Rosanny - Identical Creatures Klaus Mikaelson(Zakończone)
FanfictionA co jeśli przed pierwotnymi była jeszcze jedna bardzo potężna rodzina? Która wzrokiem umiała zabić ? Którzy byli istotami koszmarnymi, przerażającymi, dla innych ? Którzy łączyli wszystkie istoty w jednym gatunku? Byli to Whit 'owie urodzeni tysiąc...