~I don't know~

93 8 2
                                    

~Klaus
Zabrałem ją na imprezę by się napoiła, a za niecałą chwilę, straciłem ją z oczu. Pewnie znalazła kogoś kto przypadł jej do gustu i za bardzo się zatraciła. Zauważyłem tylko kątem oka jak wyprowadza jakiegoś chłopaka w stronę lasu, widocznie nie umiała pożywić się dyskretnie, bez zauważenia.Po dłuższym czasie zacząłem się denerwować co tak długo może robić, ale nie chciałem dopuszczać tego do myśli. Było to trochę niezręczne. Weszłem w końcu głębiej w las, po czym zobaczyłem tego chłopaka idącego prosto na mnie. Szybko do niego podszedłem i chwyciłem dłońmi za jego kark.

-Gdzie twoja towarzyszka, chłopcze?

-Co?

-Dziewczyna z którą tu przyszedłeś, która ci to zrobiła.
Wskazałem na jego szyję, bardzo widocznie pogryzioną.

-Nie wiem nie pamiętam.

Sprytna musiała użyć perswazji żeby nic nie pamiętał, w sumie to dobrze, że się zabezpieczyła. Zacząłem jej szukać bo przecież daleko nie poszła. Po chwili odpuściłem cały wkurwiony, pewnie wróciła do domu, mogła kurwa dać znać jak będzie gdzieś chodzić. Teraz jest pod naszą ochroną jak pierdolony kwiat. Bo cuż wracam do domu i oby się tam znalazła.

Weszłem do domu i zastałem ją na kanapie w pięknej opinającej jej talię sukience pijącej moje wino.

- Mogłaś dać znać jak będziesz się wybierać do domu czy gdziekolwiek indziej.
Zacząłem łagodnym tonem.

-Wypierdalaj ! Nie twoja sprawa ,jestem wolną istotą,  (Rose)

-Ale teraz jesteś pod moim dachem, pijesz moje wino, bez pytania i jeszcze ośmielasz się mi mówić ,że to nie moja sprawa.
Zacząłem tracić spokój i podniosłem na nią ton.

-Proszę bardzo. Za chwilę może mnie tu nie być, i znikną wszystkie twoje problemy. Wraz Ze Mną. (Rose)

- Ja tylko pilnuje żebyś nie zrobiła nic głupiego, i znowu nie wpadła w kłopoty.

-Nie martw się! Jeszcze nie ma tu żadnego łowcy więc jak widać daje radę.(Rose)

-Ale jak już tu będzie to nie będzie tak łatwo i kolorowo.(Klaus)

-Weź się odwal chłopie i zajmij sobą. Przez te wszystkie lata dawałam sobie, radę ,bez ciebie, oraz bez nikogo innego.
Więc zajmij się sobą a mi daj żyć.

Wstała z kanapy i niczym modelka z tymi lokami, ruszyła w stronę drzwi. Oczywiście wychodząc i trzaskając nimi jak najgłośniej, zwracając na sobie całą uwagę. Ze schodów zszedł Elijah widocznie zainteresowany co tu się dzieje.

-Nie mam do niej siły, zawsże musi postawić na swoim.

-Jest dokładnie taka jak ty, miej to na uwadze. Daj jej trochę wolności. Nie jest tu więźniem, ale w gościnie.Wypytaj o rodzinę, może się coś dowiesz. (Elijah)

Już nie dawałem z nią rady, cały czas chodziła mi po głowie. Nie wiedziałem,że będzie się to dziać u mnie coraz częściej.



Pamiętniki Rosanny - Identical Creatures    Klaus Mikaelson(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz