-To będzie długa gadka ,więc mogę to wam rozpisać, albo wiecie co. Sami se piszcie. (Rose)
-Do rzeczy. (Elijah)
- Kto to był?! (Klaus)
- Jeden z łowców. Od czasów mojej młodości mnie ścigają, pierwotni łowcy. Mają obsesję na punkcie mojej rodziny, to przez nich zostałam tylko ja. Zabili moich bliskich i poprzysięgli ,że wybiją wszystkie trybrydy i hybrydy i inne złe istoty na świecie. Dorwali mnie i moją rodzinę. Przez moją nieuwagę .Byłam młoda i głupia. Ich nie interesują zwykłe wampiry czy wilkołaki. To nie zadanie dla nich. Oni są zbyt potężni, używają starych ,nowych i ulepszonych sztuczek. Szukają mnie od wieków ale ja im uciekam.Więc planuje... Ale to już nie wasza sprawa. Gabriel - to jeden z najlepszych łowców. Ten dzisiaj to był tylko jakiś nowy, nie doświadczony. Mieli mnie uśpić i uprowadzić . Jak widzicie nie udało im się.Hah (Rose)
Zaśmiałam się nerwowo
- On ? Niedoświadczony ? Prawie Cię zabił gdybyś tu nie przyszła! Jak ty na siebie uważasz!! (Klaus)
Zmarszczyłam brwi z zaskoczenia, co ja go kurwa obchodzę?
-Kochanie, nie martwię się o ciebie tylko o umowę. Żebyś się z niej wywiązała.(Klaus)
-Wal się.(Rose)
Odburknęłam-Tylko z tobą,kochanie. (Klaus)
Przewróciłam oczami na jego docinke.
- Czyli wszystko już wraca do normy, tak ? (Elijah)
-Niestety nie, to dopiero początek. Jeśli Gabriel się dowie ,że nie jadę do nich, pewnie sam tu przyjedzie, a to już będzie trochę źle, bo są trzy opcje.
Zaczęłam odliczać na palcach. (Rose)- Po pierwsze - zostaje tutaj,a on tu przyjeżdża i niestety mnie zabija, ale dotrzymuje obietnicy ze złamaniem klątwy i nie uciekam.
Druga opcja - uciekam z miasta, ale niestety wtedy nie dotrzymuje obietnicy z Klausem, więc zabije mnie klątwa użyta na przysiędze.
Po trzecie - jakoś tutaj się ukrywam licząc ,że mnie nie znajdzie żaden łowca. Ale wtedy przeszukuje całe miasto znajduje was, pierwotne wampiry i zabije.-Mam pomysł ale wam się nie spodoba, wszyscy przeżyją i to chyba najlepsze wyjście.(Elijah)
-Mam lepszy pomysł, skorzystam z opcji trzy ,a gdy zginiecie moja przysięga wyparuje i będę mogła stąd uciec.(Rose)
-Albo się tu przeprowadzisz. (Elijah)
- Co !?
Powiedzieliśmy w tym samym momencie, ja wraz z Klausem i Rebecah,która właśnie stanęła obok nas.-Jak mam z nią mieszkać !?
Wskazała na mnie palcem, ja już wolę szybciej spakować torby na wyjazd.(Rebecah)-Znowu wyjeżdżasz ? (Klaus)
Już nie usłyszał odpowiedzi bo szybko wyszła z pokoju.
-Czemu miałabym to zrobić ? (Rose)
-Ostatnio nie dałaś sobie zabardzo rady. Teraz będziesz mieć nas do pomocy a ty pomożesz nam i jakieś zaklęcia ochronne rzucisz, czy coś. Będziemy pewni że dotrzymasz przysięgi, może nawet dostaniesz jakąś księge jak będziesz grzeczna w stosunku do nas.
- No dobra, ale nie będę siedzieć w domu cały czas. Mam swoje sprawy i po coś tu przyjechałam. (Rose)
- Dobrze, krew załatwiasz se sama. Nie będziesz pasożytować na nas.(Klaus)
-Jak łowca będzie w mieście, natychmiast wracasz tutaj i nie wychylasz się.(Elijah)
-Dobrze, za to wy. Nie próbujecie mnie wydać, nie traktujecie mnie jak śmiecia, i jesteście dla mnie mili.
-Dobrze, to weź swoje rzeczy tutaj i życzę dobrego dnia. ( Elijah )
Rebecah właśnie teraz wyszła z domu, a ja myślałam o tym, jak tutaj przetransportować swoje rzeczy. Czeka mnie przynajmniej jeden straszny miesiąc w towarzystwie, pana Mikaelsona.
CZYTASZ
Pamiętniki Rosanny - Identical Creatures Klaus Mikaelson(Zakończone)
FanfictionA co jeśli przed pierwotnymi była jeszcze jedna bardzo potężna rodzina? Która wzrokiem umiała zabić ? Którzy byli istotami koszmarnymi, przerażającymi, dla innych ? Którzy łączyli wszystkie istoty w jednym gatunku? Byli to Whit 'owie urodzeni tysiąc...