Wróciłam w końcu do rezydencji, po ogarnięciu swoich spraw. Byłam nawet w pobliskim szpitalu i zaopatrzyłam się w krew i małą lodówkę. Nie będę trzymać przecież krwi obok nich, jeszcze mi zabiorą. Do końca miesiąca, a w tym do upragnionej pełni zostały mi niecałe dwa tygodnie. Najpierw klątwa a potem rodzina. Powtarzałam sobie to cały czas, tyle wieków tyle lat, a to właśnie tutaj miałam odprawić rytuały. Jak mi się nie uda to nie mam pojęcia, co ja będę tu robić. W salonie zobaczyłam Klausa rozłożonego na kanapie z jakimś trunkiem. Chciałam już pójść do pokoju, ale przypomniało mi się ,że jeszcze mi żadnego nie dali.
- Bourbon ? (Klaus)
- Nie dzięki.
- Jeśli chcesz iść do pokoju, a pewnie tak to Elijah naszykował ci jakiś. (Klaus)
- A ty się nawet nie zainteresowałeś ?
- Jak widać, według mnie również dobrze mogłabyś spać na kanapie, jak i w moim pokoju. (Klaus)
Uśmiechnął sie zawadiacko.-No patrz, kotku. Nie masz nikogo innego jesteś sam, oo to smutne.
Natychmiast stanął przede mną.
-Przypominam, że to ty jako twoja siostra Josephine, jak pamiętam wmawiałaś,że coś między nami zaszło. Może liczysz na takie coś? Hm?!
Odległość między nami była o wiele mniejsza, i zmniejszała się z każdą sekundą. Klaus był ciut wyższy ode mnie i może to mi się w nim podobało. Ale tylko to, może jeszcze jego uśmiech...Nie dałam po sobie poznać ,że mnie to ruszyło.
-Będziesz potrzebować pocieszenia to daj znać, jestem obok.
I puścił oczko.Natychmiast skierowałam się w stronę schodów, aby udać się do sypialni. Jeszcze nigdy nie spotkałam takiego pewnego siebie aroganta.
CZYTASZ
Pamiętniki Rosanny - Identical Creatures Klaus Mikaelson(Zakończone)
FanfictionA co jeśli przed pierwotnymi była jeszcze jedna bardzo potężna rodzina? Która wzrokiem umiała zabić ? Którzy byli istotami koszmarnymi, przerażającymi, dla innych ? Którzy łączyli wszystkie istoty w jednym gatunku? Byli to Whit 'owie urodzeni tysiąc...