- Rozumiem ,że krew ci w żyłach buzuje ale mogłabyś się uspokoić . Wyglądałaś jakbyś miała nas zaraz zabić. (Rebecah)
- Nie tobie obiad spierdolił ,więc się zamknij, bo jak nie, to twoje obawy mogą się jednak spełnić! ( Rosa )
- Zamknąć się, a ty chodź i spełnij przysięgę ,a obiecuje , iż jedna z ksiąg już dzisiaj będzie twoja. (Klaus)
- Zatem do roboty. ( Rosa )
Gdy szłam zaraz za Mikaelsonem przez chyba cały dom ,aby wkońcu dojść do Elijaha. Moje pragnienie jeszcze bardziej się nasyciło, gdy weszłam do pokoju w którym było czuć tyle krwi wampirzej. Prawie rzuciłam się na Elijaha. Muszę dać radę. Dam radę. Złożyłam przysięga ja dotrzymuję słowa. Podeszłam do ogromnego łoża.
- Witaj Elijahu, jak się trzymasz ?
Klaus parsknął śmiechem, po czym odrazu zakrył buzię dłońmi.
- Zaraz poczujesz silny wstrząs ,nie bój dupy, i nie drzyj mordy.
Po eleganckim wampirze nie było teraz ani śladu , w tej bezwładnej postaci ,która tu leżała była straszna i wysuszona. Może za mocno go potraktowałam ?
Nie.Szybko stworzyłam pole które miało uzdrowić Elijaha i poprawić jego świadomość w której nagmatwałam. Stosowałam przeróżne zaklęcia. Jego ciało podniosło się trochę, po czym opadło odrazu na łoże. Elijah otworzył oczy ,wstał szybko i pobiegł do lodówki ( tak myśle) po krew. Mi było coraz słabiej i coraz bardziej łaknełam krwi.
Opadłam na kolana łapiąc się za głowę. Nie wiem już co potem się stało ,bo nic nie pamiętam a raczej jak przez mgłe. Orócz bulu zapamiętałam tylko czarny ekran.
(Klaus)
Rosanna nagle upadla na kolana. Pewnie to jakaś sztuczka. Przynajmniej uzdrowiła Elijaha. Chwyciła się za głowę, a następnie krzyczała coś po nieznanym mi języku. Jej głos był przeraźliwy, kuł serce, bolał, aż zatkałem uszy. Nagle wstała i opuściła ręce z głowy. Popatrzyła się na mnie takim wzrokiem jakby miała nas teraz wszystkich pozabijać. Było coś nie tak. Jej oczy nie miały tego jej pięknego brązowego koloru ,tylko inny ,niebieski . Jakby to nie była ona. Wysunęła szybko zęby, juz myślałem ,że mnie zaatakuję. Wkurzona szybko pobiegła do Elijaha. Co jej się stało ? Szybko poszedłem do tej dwójki. Ło Kurwa. Co tutaj się odpierdala. Rosanna stała za kanapą, cicho się skradając do Elijaha ,który zjadał ostatnią torebkę krwi. Tylko nie to mnie wkurzyło, trzymała Kołek z białego dębu. Jeśli mnie zabije to za pomocą przysięgi sama zginie. Tylko po co to robi ?
Elijah odwrócił się przez co ją zauważył. Ona przygniotła go za pomocą magii do pobliskiej ściany, papląc coś pod nosem. Zbliżała się do niego szybko. Gdy miałem się z nią skonfrontować, wkroczyła Rebecah, idealnie zwracając jej uwagę. Szybko ją zastopowała zaklęciem, następnie upadając. Nie zauważyła mnie nawet, a ja skręciłem jej kark. Co tak łatwo z nią było ? Czyżby można było jednak ją pokonać w walce ?- Jak tam ? (Klaus)
- Żyjemy, chociaż ja osobiście nienawidzę suki ile razy będzie próbować nas zabić.( Rebecah)
- To nie ona. Mówiła po bardzo starym języku, ktoś ją opętał , duch wszedł w jej ciało. Może to informacja zza światów? Tłumaczycie to sobie jak chcecie, ale ja myślę ,że ten sojusz ,da nam same kłopoty. (Elijah)
Wszyscy popatrzyliśmy na Rossanne White.
Co ty jeszcze ukrywasz mała trybrydko?
CZYTASZ
Pamiętniki Rosanny - Identical Creatures Klaus Mikaelson(Zakończone)
FanfictionA co jeśli przed pierwotnymi była jeszcze jedna bardzo potężna rodzina? Która wzrokiem umiała zabić ? Którzy byli istotami koszmarnymi, przerażającymi, dla innych ? Którzy łączyli wszystkie istoty w jednym gatunku? Byli to Whit 'owie urodzeni tysiąc...