~Flowers~

99 7 1
                                    

Rano obudziły mnie huki dochodzące z kuchni. Nie miałam pojęcia co to. Wstałam przebrałam się i otworzyłam drzwi do pokoju. Przed nimi, a właściwie pod nimi, znajdował się bukiet kwiatów. Róż ,różowych zaśmiałam się ale ten gest mnie w jakiś sposób rozczulił, czyżby moja psychiczna część ,opuściła mnie ?
W bukiecie był mały liścik, od Klausa? Zdziwiło mnie to no, ale przecież mam mu złamać klątwe więc musi być miły. Natychmiast odwróciłam na drugą stronę, to co było na drugiej stronie dosyć mnie wkurzyło, a mianowicie ;
To nie twój pokój kochanie ;)
Zostawiłam bukiet w pokoju i poszłam do kuchni.

- Dzień-doberek (Klaus)

-Nie bądź taki miły ,bo skończysz w piwnicy, kotku.

-To groźba? Odpuść kochanie jestem w swoim domu. (Klaus)

Nazywanie mnie kochaniem doprowadzało mnie do furii. Teraz z rana nie wytrzymałam i rzuciłam się na niego , pewnie też z głodu. Przyszpiliłam go do ściany i moja prawa ręka już miała go uderzyć, gdyby nie jego podtrzymująca moją. Nie panowałam nad sobą, zaczęliśmy się miotać moje kły i twarz pokryły się w znajomy odcień na co Klaus się, uśmiechnął ? W końcu trafiliśmy na podłogę, pochyliłam się nad nim i wysyczałam w groźny sposób.

-Nie nazywaj mnie tak, bo mam pazury i nie zawacham się ich użyć. (Rose)

Natychmiast z niego zeszłam i jeszcze na mojej twarzy widać było żyłki, wystarczająco żeby Elijah to zobaczył.

-Jak dzieci ,no jak dzieci.

Po czym ominął nas i wyszedł z domu.

- Zechciałabyś zjeść ze mną śniadanie?

-Jak nalegasz to, mogę to zrobić. Idę po moje torebki z krwią.

- Ja wolę zapolować. Widać po twoim nastroju, że ty też byś chciała. Nie wiem jak ty, ale ja idę.

-Poczekaj chwilę, idę po kurtkę.


Pamiętniki Rosanny - Identical Creatures       Klaus Mikaelson(Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz