-Moja rodzina była pierwszą ,która była obdarzona takimi darami. Nie wy.
Popatrzyłam się na Klausa,który teraz opierał się o framugę drzwi.
- Wiedliśmy beztroskie życie, u boku matki natury.
- W jaki sposób zostaliście przemienieni w... to czym jesteście. ( Damon)
Machnął na mnie palcami,.- Trybryda, jeśli już. Zostaliśmy już naznaczeni w łonie matki . Przez nią właśnie jesteśmy właśnie trybrydami. Matka była hybrydą wampira i czarownicy a ojciec wilkołakiem.
- Trybryda, sensowne.(Caroline)
- W skrócie, nasi rodzice nie wiedzieli o naszym "darze". Matka zmarła podczas ostatniego porodu,a ojciec z tęsknoty zabił się. Opiekę objął nad nami najstarszy brat Marcus.
- To ten ,który najpierw chciał zabić Elenę ,a potem ją uratował ? (Stefan)
- Tak kotku, to on.
- Opowiesz o nich coś np. kto najpotężniejszy itp. (Elena)
- Marcus władał cudowną magią, najpotężniejszą z całego rodzeństwa. Stworzył wiele znanych zaklęć, ale nie był najbardziej potężny czy niebezpieczny.Następna byłam Ja czyli Josephine, wymyśliłam dużo rzeczy dla was ważnych. Perswazje czy wyrwanie głowy zamiast kołka w serce, przemienianie innego wampira czy leczenie naszą krwią itp.
- Podziwiam, bardzo za pomysłowość a kto w końcu jest ... ( Klaus)
- Jakbyś nie przerwał to byś się dowiedział. Może chcesz powtórkę?
Zapadła cisza.
- Dziękuję. Gdy urodziła się Rosanna nadeszły kłopoty . To ona zyskała najpotężniejszą magię, obchodziła się z tym w bardzo lekki sposób, nie interesowało ją to jaki ma dar. Wolała inne rzeczy, np towarzystwo .Wymyśliła przekształcanie się naszej rasy w zwierzę albo innego człowieka. Pierścień światła był najlepszym z jej wynalazków. Mogliśmy poruszać się w dzień, dzięki Rose było o wiele lepiej. Niestety ,przez pierwsze lata podpalała ziemie czy lasy przez to ,że nikt nie dał jej zabawki. Potem wydoroślała zaczęła się z tym obchodzić poważniej. Władała zdradliwą magią ,każda para oczu się za nią odwracała, była najpiękniejszą z istot jakie widział ten świat.Wolicie jej nie spotkać na drodze, ale nie boje się jej. Ostatni był nasz brat, Regulus waleczny oraz wychowany. Elegant, dostojny, każda dziewczyna uganiała się za nim. Ten za to łamał serca. Kierował się żywiołami, wymyślał eliksiry, bardzo dużo przetrwało do dziś. Najmłodsze rodzeństwo zawsze jest najbardziej urocze. Gdy łowcy napadli na nas, on podał nam eliksir przez ,który ożyliśmy ale paręnaście wieków później, a teraz chcemy odzyskać nasze własności.
Trochę mi się nakoloryzowało ,bo nie tak na nas napadli i nie przeżyliśmy wszyscy.
Ale trudno nie muszą o tym wiedzieć.- Czyli mała szurnięta wiedźma z lasu to najpotężniejsza? Nieźle. (Damon)
- Rosanna ! Ale tak. I jeszcze raz powiesz ,że jest szurnięta to pożałujesz. Bardzo fajne całe to towarzystwo, ale czas mija a ja nadal nie mam naszych rzeczy.
-Obawiam się ,że ich nie dostaniesz kochanie. (Klaus)
- Kotku nie drażnij mnie albo stanie się coś czego nie chcecie.
Nagle wszyscy się do mnie zaczęli zbliżać jakby chcieli się na mnie rzucić.
- Wy myślicie ,że dacie sobie ze mną radę ?
- Oh, pewnie ,że tak jesteś jedna a nas tyle. ( Stefan)
- Troche mi was szkoda. Nie ,czekajcie co ja mówie ,mam was głęboko w dupie.
Moje oczy zmieniły kolor na ten który mają wilkołaki a moje zęby się wysunęły.
- Mogliście mnie mieć za przyjaciółkę, ale zdecydowaliście coś innego. Wasza sprawa.
Stefan rzucił się na mnie jako pierwszy, odepchnęłam go szybko ,pff, głupek.
- Kto następny ? Zapraszam ! Wasza śmierć będzie, bardzo bardzo ciekawa.
Po ich minach widać było determinację.
Następna rzuciła się Caroline wraz z Damonem. Po chwili wyszło na to ,że on miał skręcony kark, za to ona leżała z kołkiem drewna ,który z każdą sekundą był bliżej serca.- No błagam no ,nie ma dla mnie równego przeciwnika?
W tym momencie Rebekah próbowała zwiać z salonu. A to tchórz. Za pomocom zaklęcia znieruchomiłam ją.
- Jeszcze Elijah, Klaus i biedulka Elena!
- Jeszcze zapomniałaś o mnie! ( Bonnie)
Wepchnęła mnie za drzwi nie mogłam wejść do domu. Kurde nie miałam zaproszenia. W futrynie stanął Klaus z uśmieszkiem na buzi.
- I co kochanie teraz zrobisz ? (Klaus)
-Nic, oparłam się na niewidzialnej ścianie. Przybliżając do niego.Zaczęłam przemieniać się w swoją rzeczywistą postać.
- To tylko ona przyjechała, chciała zrobić iluzje ,że istnieje jej całe rodzeństwo. (Bonnie)
Wyjęłam z mojej kieszeni shuriken całkiem ostry bo z drewna. I rzuciłam w kierunku Bonity, trafiłam w szyję. Punkt dla Rosanny.
- I co tylko na tyle cię stać ? (Klaus)
- Kotku cierpliwości.
Z łatwością zniszczyłam zaklęcie chroniące ten dom i do niego weszłam. Skoczyłam odrazu w stronę Klausa. Na początku używałam tylko rąk, aby następnie użyć całego ciała w walce. W końcu, uderzyłam go tak mocno ,że upadł na podłogę.- Boli ?! Bo właśnie ma boleć ! Zaczęłam już krzyczeć.
Podniósł się ale ,od tyłu zechciał zaatakować mnie pan hrabia Elijah. Zanim się odwróciłam wykrzyczałam na cały dom.
- Eleganciku!!! Nie ładnie tak od tyłu damę atakować!
Odwróciłam się od Klausa zostawiając w pauzie ,aby następnie za pomocą perswazji odezwać się do Elijah.
- Boli Cię teraz wszystko, jesteś cały w pocie, a w twoim ciele znajduje się drewno, niestety jest blisko twojego serca. Śmierć jest blisko, ale mogę ci pomóc wystarczy ,że oddasz mi moje rzeczy. Przemyśl to. Macie czas do północy ! Inaczej on umrze, i wszystkie wampiry które stworzył tak samo. Cofnęłam zaklęcia pauzujące.
- Drogi Klaus będzie wiedział gdzie znaleźć małą czarownicę. Au revoir !
Wyszłam ,ale ja jeszcze dostanę te księgi!
A oni ,ani nikt inny, mi nie przeszkodzą. Zapytacie ,po co mi one ? W jednej z nich jest zaklęcie przez ,które może ożyje moje całe rodzeństwo.Zdziwieni kochani ?
Będzie nam bardzo wesoło.
Wszystkie trybrydy razem.
Cuudownie się zapowiada.
![](https://img.wattpad.com/cover/355412393-288-k171434.jpg)
CZYTASZ
Pamiętniki Rosanny - Identical Creatures Klaus Mikaelson(Zakończone)
FanficA co jeśli przed pierwotnymi była jeszcze jedna bardzo potężna rodzina? Która wzrokiem umiała zabić ? Którzy byli istotami koszmarnymi, przerażającymi, dla innych ? Którzy łączyli wszystkie istoty w jednym gatunku? Byli to Whit 'owie urodzeni tysiąc...