Obudziłam się związana na kanapie. Zwykły sznur, łatwo się uwolnie. Nie słyszałam nikogo, więc stwierdziłam ,że mnie zostawili. Gdy usłyszałam sygnał odbierania telefonu przez moje, ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze.
- Szefie, mam ją ,zaraz wyśle adres.
- Cudownie, w końcu ją złapaliśmy. Ostatnia trybrydka, czekaj tam. Dobrze się spisałeś, Roger.
- Dziękuję, do zobaczenia.
A więc to nie był Gabriel ,miałam jeszcze szansę aby uciec, ale dokąd ? Jedyne sensowne miejsce ,które przyszło mi do głowy Dom Klausa. Po cichu zerwałam więzły. Roger jak dobrze zapamiętałam imię, skierował się w końcu do pomieszczenia w ,którym się znajdowałam. Nie zauważyłam wcześniej ,iż w całym pokoju zasłony były zasłonięte. Szybko zamknęłam oczy, aby nic nie podejrzewał. Podszedł do mnie i kucnął, dotknął mojej szyi i przesunął moje włosy. Nie mogłam dłużej czekać naskoczyłam na niego. Niestety poczułam niemiły ból w szyji, nie widziałam wcześniej ,że trzymał strzykawkę pełną jakiegoś płynu, pewnie unieszkodliwiającego. Szybko ją sobie oderwałam , połowa zawartości znajdowała się już w moim ciele. Popchnęłam go na ściane, a następnie zaczęłam go dusić z daleka. Coś było nie tak, moja moc nie działała, a ja czułam sie jak we śnie. Zaczełam bić się z tym kimś na pięści, ale byłam coraz bardziej osłabiona. Skorzystałam z chwili gdy pobiegł do skrzynki na szafce. Wyjął z niej jakiś kij, jak mniemam magiczny. Szybko wybiegłam z domu i skierowałam się w stronę rezydencji. Biegłam ale było coraz trudniej, wiedziałam ,że nie mogę się poddać, on podążał za mną i był coraz bliżej. Ja natomiast chciałam go zgubic ,puki nie znał miasta. Zrobiłam unik w krzaki a on pobiegł w inną stronę . Wyszłam od razu gdy zniknął z pola widzenia. Kierowałam się dalej. Zwalniałam, teraz szłam bardzo powolnym krokiem. Nie mogę tutaj rozłożyć się na asfalcie.W końcu zobaczyłam rezydencje. Użyłam ostatnich sił i podbiegłam do drzwi. Od razu opadłam na futrynę i oparłam się o drzwi. Zaczęłam lekko pukać w drzwi resztką sił, oby ktoś usłyszał. Ostatnim co zobaczyłam był łowca biegnący w moją stronę, a ja nie zrobiłam nic, tylko zemdlałam ze zmęczenia. Ostatnie co pomyślałam to, że spotkam się wreszcie ze swoim rodzeńśtwem. Niestety w taki sposób.
CZYTASZ
Pamiętniki Rosanny - Identical Creatures Klaus Mikaelson(Zakończone)
FanficA co jeśli przed pierwotnymi była jeszcze jedna bardzo potężna rodzina? Która wzrokiem umiała zabić ? Którzy byli istotami koszmarnymi, przerażającymi, dla innych ? Którzy łączyli wszystkie istoty w jednym gatunku? Byli to Whit 'owie urodzeni tysiąc...