Rozdział 18

6K 283 2
                                    

- Kochanie wstawaj! - budzi mnie cudowny głos Davida. 

- Jeszcze 5 min - mówię zakrywając twarz poduszką. 

- Nie ma mowy, wstawaj! - bierze ją z przed mojej twarzy. - ubieraj się za pół godziny wyjeżdżamy. Siadam na łóżko i patrze na niego z uniesionymi brwiami. 

- Nie pytaj gdzie.. niespodzianka. No ubieraj się już - mówi a ja jak na rozkaz idę się szykować. 

Po jakiś 15 minutach jestem już gotowa. Jem śniadanie patrząc na niego i zastanawiając się co wymyślił. Nienawidzę niespodzianek.. ostatnią niespodziankę zrobił mi Piter. Była to wycieczka do Iraku i ślub. Oczywiście wole mu tego nie przypominać. Nareszcie jest dobrze, nie do końca tak dobrze jak bym tego chciała no ale jest! 

Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy do auta i ruszyliśmy. Byłam tak nie wyspana, że od razu zasnęłam. Obudziłam się gdy dojeżdżaliśmy na miejsce. Gdy zobaczyłam gdzie jesteśmy myślałam, że oszaleje. 

- Zwariowałeś? Czechy?! - zaczęłam krzyczeć a on jakby nic się nie działo zaczął się śmiać. 

- Nie panikuj, wynająłem nam pokój w hotelu jutro rano wyjedziemy. - mówił nie przestając się śmiać. Zabije go chyba. Czemu ze mną tego nie ustalił. Ohhh nienawidzę niespodzianek. Zaparkowaliśmy przed zoo. David kupił bilety i weszliśmy do środka. Zatrzymywaliśmy się przy każdym zwierzątku po kolei. 

- Idealna klatka żeby cię zostawić - powiedziałam kiedy zatrzymaliśmy się przy szympansach. Zaśmialiśmy się oboje. 

- Zabawna jesteś. Może pójdziemy do twojej rodziny lam? - zrobiłam udawaną oburzoną minę. 

Kiedy już przeszliśmy całe zoo pojechaliśmy do wesołego miasteczka. Tego miejsca też nie cierpię. Panicznie boję się karuzeli. 

- Mo..możemy st..stąd je..jechać - zaczęłam z przerażanie się jąkać. Na co David mnie przytulił. Podszedł do budki z zabawą "zestrzel puszki i wygraj nagrodę". Wykupił jedną kolejkę. Strzelił raz nie trafił. Drugi nie trafił. Trzeci nie trafiony. Widząc jego oburzoną minę nie umiałam powstrzymać śmiechu. 

- Taka jesteś cwana. Poproszę jeszcze jedną kolejkę. - powiedział do pana który sprzedawał bilety też był nieźle rozbawiony. - pokaż na co cię stać - podał mi pistolet. Raz,drugi,trzeci i mina Davida była bezcenna. Pan podał mi wielkiego misia pandę a ja dałam go Davidowi razem z wielkim całusem w policzek. 

- Nie prowokuj kobiety kochanie - powiedziałam do niego z szerokim uśmiechem. Postanowiłam się przełamać i poszliśmy na rolercostera. Ale zabawa skończyła się zaraz jak z niego wysiadłam. Czułam się okropnie i zaczęliśmy kierować się w stronę wyjścia. 

David: 

Byliśmy już przy wyjściu kiedy Alex się zatrzymała i zaczęła śledzić wzrokiem jakąś postać. 

- Coś nie tak? - zapytałem

- Nie nic takiego, coś mi się przewidziało. Chodźmy - powiedziała jakoś dziwnie zmieszana. 

Jechaliśmy już do hotelu kiedy powiedziała, że mam skręcić na jakąś autostradę. Nie wiedziałem o co chodzi. Cały czas gapiła się w lusterka. 

- Przyspiesz - powiedziała lekko zdenerwowana. 

- Ale co się stało? 

- Po prostu przyspiesz. - podniosła ton. 

- Nie dopóki mi nie powiesz co się dzieje - zrobiłem to samo. 

- Widzisz ten samochód za nami? - popatrzyłem w lusterka faktycznie ten samochód jechał za nami od wesołego miasteczka - to teraz przyjrzyj się kto siedzi za kierownicą. - o kurwa to Piter. 

- Czemu za nami jedzie? - powiedziałem mega wkurwiony. 

- Nie wiem. Najlepiej go zgub. 

Po kilku minutach go zgubiłem ale wiedziałem, że to nie koniec. 


Niebezpieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz