Kilka miesięcy później... Alex:
Budzę się w wielkim łożu małżeńskim.. sama z mega bólem głowy. Mogłam wczoraj tyle nie pić. Wstaje i idę wziąć prysznic. Ubieram strój kąpielowy, kombinezon, biorę torebkę, okulary i wychodzę. Dzisiaj wyjątkowo ładna pogoda.. jak codziennie. Kładę ręcznik na leżaku, ściągam kombinezon i kładę się. Jestem już czarna od ciągłego opalania się ale co robi się innego w lloret de mar. Nagle przerywa mi jakiś męski głos.
- Można się przysiąść? - zsuwam okulary na nos i uważnie skanuję wzrokiem osobę która przeszkadza mi w opalaniu. Brunet, o ciemnej karnacji i zielonych oczach. Wkładam z powrotem okulary.
- Jasne - mówię obojętnym tonem.
- Jestem Dominic - mówi leżąc i popijając piwo z butelki.
- Miło poznać - ciągle leże przodem do słońca, zamkniętymi oczami i w okularach. Jak inaczej pokazać, że nie jestem zainteresowana nowymi znajomościami?!
- Mi również mimo, że nie zapowiada się żebyś podała swoje imię - śmieje się pod nosem. A ja wstaje z leżaka i kieruję się w stronę morza. Uwielbiałam to miejsce, przez pierwszy miesiąc. Może czas znaleźć sobie nowe.
- To jak przedstawisz się? - słyszę za mną głos tego całego Dominica.
- Jasne, jes.. - odwracam się i trochę zaniemówiłam nie wiedziałam, że jest tak szalenie podobny do...
- A więc? - upomina się
- Jestem... Anastazja - mówię pierwsze lepsze imię jakie przyjdzie mi do głowy. A on przygląda mi się tylko i lekko się uśmiecha po czym znika pod wodą.
Szybko wychodzę biorę swoje rzeczy i idę do mojego domku. Całe szczęście znajduję się blisko plaży więc szybko będę mogła schować się w nim i zapomnieć o tym spotkaniu. Wchodzę do środka, łzy zaczynają napływać mi do oczu. Wycieram je i otwieram szufladę zaczynam w niej desperacko grzebać, aż w końcu znajduję zdjęcie moje i.. Davida. Patrze na nie, a łzy zaczynają spływać mi po policzkach jak groch. Szlocham co raz głośniej.. tak bardzo za nim tęsknie.. Kładę się do łóżka i zapadam w sen.
Budzę się około godziny 17, nie mam zamiaru przeleżeć w łóżku całego dnia jak jakaś kobieta po 40 z depresją bo rzuciła męża. Wstaje z łóżka ubieram białą sukienkę bez ramion, sandały, torebkę i wychodzę na miasto. Gdy zaczyna burczeć mi w brzuchu przypominam sobie, że nic nie jadła więc idę do najbliższego kebaba i kupuję największego jaki jest. Jestem tak głodna, że kebab znika w ciągu 3 minut. Najedzona i w świetnym humorze idę do clubu w którym jestem codziennie. Witam się ze znajomym barmanem siadając przy barze.
- To co zawsze Bruno - uśmiecham się do niego a on podaje mi whisky z cola.
- Nie nudzi cię ciągłe przesiadywanie w jednym miejscu samotnie? - pyta z szerokim uśmiechem.
- Nie samotnie mam przecież ciebie - śmieje się.
Znamy się zaledwie 4 miesiące, a ja czuję jakby był moim przyjacielem z dzieciństwa. Chociaż nie powiedziałam mu wszystkiego. Biorę łyka whisky i skanuję teren dookoła. Mój wzrok zatrzymuję się na jednym z boksów w którym siedzi koleś uśmiechający się od ucha do ucha .. Dominic. Odwracam się gwałtownie żeby mnie nie zobaczył. Piję zawartość szklanki na raz i proszę o drugą kolejkę.
- Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha - śmieje się Bruno.
- To nie jest śmieszne - mówię z udawaną poważną miną.
Po 6 kolejce whisky, nie myślę już trzeźwo i wydaje mi się że nie umiem też chodzić. Próbuję wstać z krzesła ale robię to tak nie udolnie, że ląduję na ziemi tuż przed stopami Dominica. Patrzy na mnie kiwając przecząco głową i podnosi mnie z ziemi. Prowadzi mnie na zewnątrz.
- Nie chcesz mnie chyba porwać? - bełkocze
- Nie mam takiego zamiaru spokojnie, gdzie mieszkasz? - pyta
- Zabawne myślisz, że podam ci mój adres mimo, że cię nie znam? - śmieje się
- Jesteś zalana w trupa nie masz bać się mnie tylko tym, że jak będziesz wracać sama to dorwą cię jakieś zbiry ale zostawię cię twój wybór - odwraca się i chce iść
- Stój! - odwraca się - przemyślałam sprawę i mieszkam tam - pokazuję mu w którym mamy iść kierunku.
- Cieszę się, że zmądrzałaś - uśmiecha się uwodzicielsko.
Całą drogę nie odezwałam się ani słowem i przyglądałam mu się. Próbowałam zrozumieć jak to możliwe, że on jest tak strasznie do niego podobny. Nagle Dominic zaczyna się śmiać.
- Co cię bawi? - pytam zdziwiona.
- Nie to, że się przyglądasz ale miny z jakimi to robisz - znowu uśmiechnął się tym uwodzicielskim uśmiechem i wzrokiem.
- To tu - mówię pokazując na cały oszklony domek - dzięki za odprowadzenie fajnie było ale dam już znać.
Kiwam mu głowom i próbuję iść ale przy pierwszym schodku wywalam się i kładę na ziemi głośno się śmiejąc.
- Jesteś pewna, że nie potrzebujesz pomocy? - mówi stając nade mną.
- Może troszeczkę - mówię patrząc mu głęboko w oczy. Podnosi mnie z ziemi, bierze na ręce i wnosi do góry. Otwieram drzwi wejściowe, wnosi mnie do środka i kładzie na łóżko.
- Chcesz herbaty? - pytam leżąc jak trup w łóżku.
- Chciałbym coś innego ale nie kręci mnie nekrofilia - mówi przyglądając się mi dokładnie.
- Dobranoc - mówię olewając to co powiedziała i zapadam w sen.
![](https://img.wattpad.com/cover/38709237-288-k785057.jpg)
CZYTASZ
Niebezpieczna miłość
Romantik- Nie możemy dłużej być razem - powiedziała z obojętnym wyrazem twarzy. Stałem oszołomiony wpatrując się w nią. Przez chwile nie umiały dotrzeć do mnie jej słowa. - Ale jak to? Dlaczego? - wydukałem zupełnie zdezorientowany. - Nic do ciebie nie czu...