Rozdział 5

625 30 1
                                    

Patrzę lekko zdenerwowana na zegarek który wskazuję godzinę 14:30. Chowam ostatnią z broni pod moją skórzaną ramoneskę.

- Pora zaczynać - kiwam głową a cała czwórka mi przytakuję. Wychodzimy z mojego pokoju kierując się prosto do aut. Ja wsiadam do swojego wraz z Tomem i Dominikiem, a Nina i Mike do jednego z wypożyczonych samochodów.

Po 15 minutach parkujemy auto niedaleko wieżowca. Wysiadam rozglądając się dookoła i idę do bocznego wejścia a zaraz za mną Dominic i Tom. Bez żadnego problemu wchodzimy do kuchni która o dziwo jest pusta. Wbiegamy po schodach które znajdują się zaraz za kuchnią. Gdy mamy do pokonania ostatnie piętro każdy z nas wyciąga broń i ładuje ją. Popycham wielkie metalowe drzwi i wchodzę na piętro. Rozglądam się ale nie widzę żadnych ochroniarzy. Coś tu jest nie tak - mówi moja podejrzliwa podświadomość.

- Sprawdźcie piętro wyżej - mówię do chłopaków i idę w poszukiwaniu pokoju 273. Gdy w końcu go znajduję staję przed drzwiami i biorę głęboki oddech. Nie miej żadnych skrupułów..

- Chce go zobaczyć - krzyczę cała zapłakana do jednego lekarzy.

- Niestety nie może pani. Nie jest pani nikim z rodziny - odpowiada jakby nic się nie stało. Jego postawa denerwuje mnie do tego stopnia, że mam ochotę mu przywalić. Tom cały czas trzyma mnie za rękę.

- Chce się z nim pożegnać! - wykrzykuje mu prosto w twarz próbując przejść obok ale chwyta mnie za nadgarstek i szarpie z całej siły tak, że stoję na miejscu na którym znajdowałam się przed chwilą.

- Chcesz jeszcze raz być nie przytomna czy się uspokoisz? - pyta wściekły. Szarpię się dalej - niech ją pan stąd zabierze - kieruje słowa do Toma. On rzuca mu na pożegnanie groźne spojrzenie i prowadzi mnie do wyjścia. To tylko głupi żart. David zaraz do ciebie przyjdzie - uspokajam się chociaż wiem, że tak się nie stanie.

..Z hukiem otwieram drzwi i wchodzę do środka. Piter stoi do mnie tyłem patrząc za okno.

- Nareszcie jesteś. Ile można się spóźniać? - drzwi za mną zamykają się, a raczej zamyka je nikt inny tylko Hanna - miałaś być o 15 prawda? - pyta patrząc na zegarek. Skąd on to do cholery wie.

- Przepraszam za 5 minutowe spóźnienie. Zdążyłeś po korzystać z życia? - mówię z cwaniackim uśmieszkiem - póki je jeszcze masz - dodaje, na co on zaczyna się śmiać.

- Kochanie... - przerywa i podchodzi do mnie bliżej więc zaciskam dłonie mocniej na pistolecie - jak mi coś zrobisz to nigdy nie dowiesz się co stało się z Davidem.. tak na prawdę.. nigdy już nie zobaczysz ukochanego - śmieje się dalej.

- Przez ciebie i tak już nigdy go nie zobaczę - mówię przez zaciśnięte zęby, uśmiech nie schodzi z jego twarzy.

- Zdziwiłabyś się - odpowiada Hanna celująca bronią we mnie. Mam przejebane - odłóż ten pistolet Clark - odkładam go na ziemie. Jestem w dupie.

- Usiądź - Piter kiwa głową na skórzaną kanapę.

- Nie dzięki postoje - mówię jak gdyby nigdy nic. Posyła mi groźne spojrzenie na które nie reaguje.

- A co jak bym ci powiedział, że David żyje? - mówi z chytrym uśmieszkiem, a ja na jego słowa zamieram na chwile - usiadłabyś? - unosi jedną brew do góry. Jeszcze przez chwile stoję w bezruchu ale po chwili się otrząsam i niechętnie siadam na kanapie.

- Jeżeli kłamiesz utnę ci jaja - zaciskam zęby.

Bierze pilot do ręki i siada obok mnie zarzucając mi rękę przez ramię. Przyciska jeden przycisk i telewizor się włącza. To co znajduję się na jego ekranie wbija mnie w kanapę a do oczu napływają łzy. Tam jest David. Przytomny, David. Oddychający. Co się właśnie do jasnej cholery dzieje? Patrzę na datę widniejącą w rogu ekranu wskazuje dzisiejszy dzień, godzinę też tą samą. To nie możliwe. Gapię się tempo w ekran. Łzy swobodnie spływają po moich policzkach. Na mojej twarzy widnieje szeroki uśmiech jednak gdy zauważa go Piter osoba po drugiej stronie ekranu uderza metalową rurką prosto w brzuch Davida.

- Nie! - krzyczę gdy to widzę. Wstaje z kanapy i szybko podnoszę pistolet leżący na ziemi - gdzie on jest?! - mówię wściekła celując w Pitera. Ale nie dostaje odpowiedzi, obrywam czymś ciężkim w tył głowy. Upadam na ziemię i patrzę w ekran telewizora ostatni raz. Obraz rozmazuje się, a ja tracę przytomność. Jak zwykle kurwa w odpowiednim momencie.

Niebezpieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz