Prolog (druga część)

1.3K 25 0
                                    

Pół roku później:

Parkuję auto przed wielkim budynkiem należącym kiedyś do Pitera. Wszyscy myślą, że jest opuszczony łącznie z Tomem ale wiem, że to właśnie tam siedzi ktoś kto da mi informacje gdzie mogę znaleźć tego skurwiela. Patrzę na broń leżącą na siedzeniu pasażera. Przypomnij sobie tamtą noc! Nie możesz mieć wątpliwości - krzyczy moja podświadomość. Zamykam oczy i głęboko wdycham i wydycham powietrze...

Wbiegam do szpitala cała zapłakana. Biegnę przed siebie wprost na salę operacyjną. Gdy jestem już przy jej drzwiach chce wejść do środka ale dwóch lekarzy mnie zatrzymuję, podbiegając do mnie i chwytając mnie za ramiona.

- Puśćcie mnie - krzyczę w histerii. Przez małe okienko widzę Davida leżącego pod aparaturą.

- Nie może tam pani wejść - krzyczy jeden z nich. Ale nie dociera to do mnie szarpię się dalej. Nagle czuję ukłucie w ramię a potem widzę już tylko zamazany obraz Davida.

... Bez wahania chwytam broń do ręki i wychodzę z auta. Kieruję się w stronę wejścia uprzednio upewniając się, że przy drzwiach nikt nie stoi. Wchodzę do środka po drodze mijając dwóch ochroniarzy. Odblokowuję broń i strzelam im w nogi, jęczą z bólu upadając na ziemię. Robię tak z wszystkimi których spotykam w tym budynku. Zanim wchodzę do pokoju w którym ma znajdować się blond szmata, wyciągam magazynek i ładuję pistolet. Kopię z całej siły w drzwi które otwierają się z hukiem. Blondynka stoi odwrócona do mnie tyłem. Podchodzę bliżej z bronią wycelowaną prosto w jej głowę.

- Alex - odwraca się z chytrym uśmieszkiem - co cię tu sprowadza? A no tak zapomniałam, że Piter postrzelił ci chłopaka - śmieje się na co ja podchodzę do niej i z całej siły uderzam ją z pięści w twarz. Ląduję na ziemi wypluwając krew obok.

- Jeżeli nie chcesz przechodzić operacji plastycznej to lepiej powiedz od razu gdzie jest Piter - mówię ze spokojem stojąc nad nią.

- Nie - śmieje się. Kopię ją prosto w brzuch. Zaczyna śmiać się jeszcze głośniej - pożałujesz tego

- Przekonamy się - uśmiecham się. Uderzam ją pistoletem w głowę, tak że traci przytomność. Wyciągam telefon i wybieram numer Toma.

- Halo? - słyszę jego zachrypnięty głos

- Potrzebuję twojej pomocy, przyjedź do opuszczonego magazynu Pitera jak najszybciej - wiem, że chce zaprotestować ale nie daję mu dojść do słowa - Po prostu przyjedź! - mówię i rozłączam się.

...

Po jakiś 15 minutach Tom wchodzi do pomieszczenia w którym się znajduję. Widzę po nim , że jest wściekły ale olewam to.

- Coś ty kurwa zrobiła? - pyta krzyżując ręce na piersi.

- Weź ją i zanieś do bagażnika mojego auta - pokazuję już na związaną Mie - tylko rozłóż jakiś worek żeby nie upierdoliła tapicerki krwią - mijam go i idę w stronę auta tym samym zostawiając go osłupiałego.

Gdy Tom zamyka bagażnik chce wejść do auta ale zatrzymuje mnie jego ręka szarpiąca moje ramię.

- To ci nic nie da - mówi widocznie zmartwiony - skończ z tym zanim wpierdolisz się po uszy - patrzę na jego rękę i wyrywam się z uścisku. Nie mam zamiaru go słuchać sama wiem najlepiej co robię - policja go szuka jeżeli zauważą, że jego ludzie znikają ot tak wszystkie podejrzenia spadną na ciebie - słyszę za sobą jego słowa ale mam to po prostu gdzieś. Wchodzę do auta, odpalam silnik i odjeżdżam.

Po 20 minutach stoję pod garażem niedaleko mojego mieszkania. Parkuję w nim i wysiadam z auta w celu zamknięcia drzwi. Zapalam światło i otwieram bagażnik. Dalej jest nieprzytomna. Jednym zwinnym ruchem wyrzucam blondynkę z auta. Ląduję na ziemi, budząc się i jęcząc z bólu. Odwiązuję jej zakneblowane usta.

- Zaczniesz mówić czy może mam cię zastrzelić? - macham bronią przed jej twarzą za co blondynka pluje mi w twarz. Ocieram ślinę i kopie ją z całej siły w brzuch. Chodzę nerwowo w te i z powrotem. Podnoszę ją i popycham na krzesło. Przystawiam jej pistolet do głowy.

- Czekaj! - krzyczy - powiem ci gdzie jest tylko błagam nie zabijaj mnie - odkładam na chwilę broń - wyjechał z Hanną do Rosji, po tym jak zabiłaś jego brata. Szuka ludzi którzy cię zlikwidują... - przerywa, przystawiam jej znów pistolet do głowy.

- Mów dalej

- Związał się z jakąś mafią w Moskwie, podobno ci ludzie już cię szukają. Na twoim miejscu przestałabym żyć tym co ci zrobił tylko uciekała - na jej słowa wybucham śmiechem.

- Nie mam zamiaru już nigdy więcej przed nim uciekać. Mam zamiar się go pozbyć raz na zawsze - kończę moją przemowę i ładuję broń - jednak się do czegoś przydałaś, papa - kończąc strzelam prosto w jej głowę. Otwieram drzwi i wyjeżdżam z garażu zatrzymuję auto przed nim i biorę do rąk benzynę. Oblewam nią wszystko łącznie ze zwłokami i odpalam zapalniczkę. Jeszcze chwilę stoję patrząc jak wszystko staję w płomieniach. Zamykam drzwi i odjeżdżam w stronę mieszkania.

Niebezpieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz