Rozdział 30

3.7K 216 6
                                    

Po powrocie Davida ze spotkania "o pracę" siedzieliśmy na kanapie wgapiając się tępo w ekran. Nie odezwałam się ani słowem o tym co usłyszałam nie mam na to najmniejszej ochoty. 

- Pójdę się położyć - mówię z bladym uśmiechem na twarzy. 

- Co się dzieje? - chyba był trochę zmartwiony ale miałam to w dupie.  Jak może mieć przede mną jakieś tajemnice?!

- Trochę boli mnie głowa - rzucam i chce wychodzić gdy zatrzymują mnie jego ręce na moich biodrach. 

- Pójdę z tobą - szepcze mi do ucha. Łapie moją rękę i prowadzi na górę. Od razu kładę się do łózka a on za mną przytulając mnie do siebie. Zamykam oczy i nie chce zasypiać muszę być czujna. 

Po godzinie leżenia w łóżku jego telefon zaczął dzwonić. Nie robiłam żadnych gwałtownych ruchów i modliłam się żebym usłyszała z kim rozmawia. Wstał, popatrzał czy śpię i wyszedł za drzwi nie zamykając ich więc wszystko słyszałam. 

Halo?.. Tak zasnęła.. Za pół godziny w kawiarni "słodkości"?.. Dobra to jesteśmy umówieni.. Pa 

Później słyszałam już tylko kroki po schodach i zamykanie się wejściowych drzwi. Nie zastanawiając się długo ubrałam czarne legginsy, czarną bluzę, trampki po czym popatrzał za okno czy jest jeszcze blisko domu ale go nie było. Szybko zbiegłam na dół i wyszłam z domu kierując się w stronę tej kawiarni. 

Po 15 minutach siedziałam na ławce w parku mając kawiarnie tak blisko aby widzieć co się dzieje. David musiał iść wolniejszym krokiem bo nie widziałam go ani w środku ani na zewnątrz. Chwilę potem zauważyłam go stojącego przed wejściem i rozglądającego się na szczęście nie popatrzał w moją stronę. Ale nadal cholernie ciekawi mnie na kogo czeka i z kim się umawia pod pretekstem wyjścia na rozmowę o pracę. Nie musiałam czekać długo na odpowiedź po zauważyłam podbiegającą do niego Chloe rzucającą się mu na szyję i namiętnie całującą w usta. Poczułam ukłucie w sercu i łzy rozmnażające się pod moim powiekami, nim zdążyłam mrugnąć spływa już po moich policzkach ale nie przerywałam tego. W tej chwili czułam się najgorzej na świecie.. nawet gorzej niż w tedy kiedy go zostawiałam. Mógł nie wracać tak było by najlepiej. Szłam drogą w stronę domu. Nie widziałam sensu iść do nich i pokazać się mu w takim stanie, poczekam aż wróci i wszystko mu wygarnę. 

Leżałam już w domu. Wylałam wszystkie moje smutki a teraz na ich miejscu pozostał już tylko gniew, który zamierzałam przelać tylko na jedną osobę. Usłyszałam otwierające się frontowe drzwi więc nie czekając długo postanowiłam iść obsypać wierszykami "mojego najwspanialszego chłopaka". Ale kiedy zeszłam na dół nie zobaczyłam Davida tylko kogoś, kogo nie spodziewałabym się tu nigdy. 

- Piter, Hanna! - powiedziałam z otwartymi ramionami - jak miło was widzieć - dodałam z szerokim uśmiechem na twarzy. Ale im raczej nie było do śmiechu. Kiedy do nich podchodziłam od razu chwyciło mnie dwóch napakowanych gości i przywiązało do krzesła. 

- Ciebie też miło widzieć, kochanie - powiedział Piter, a Hannie na to ostatnie słowo zrzedła mina. O zraniły ją jego czułe słówka do mnie. Kto by się spodziewał że nasza Hanna się zakocha. Zaśmiałam się pod nosem patrząc na nią. Naglę usłyszałam śmiechy w holu i moim oczom ukazał się David trzymający za rękę Chloe. Nie powiem podniosło mi się trochę ciśnienie zwłaszcza, że chłopak nie był nawet zdziwiony na widok Pitera. Czyli z nimi pracuję. ŚWIETNIE! Ukryłam swoje niezadowolenie. 

- David! Nareszcie! - powiedział Piter, patrząc cały czas na mnie. 

- Też się ciesze, że nareszcie możemy się spotkać 

- Widzisz. Już kiedyś ci mówiłem, że żaden nie pokocha cię tak szczerze jak ja - mówi patrząc mi głęboko w oczy - oczywiści bez  urazy David. 

- Na szczęście ja nikogo nie pokochałam szczerze bo według mnie to jedno wielkie gówno - skierowałam wzrok na zadowolonego z siebie Davida. Piter podszedł do mnie i złapał ręką moją brodę kierując mój wzrok na niego. 

- I już nikogo szczerze nie pokochasz - powiedział przez zaciśnięte zęby. Podniósł rękę a ja odruchowo zamknęłam oczy. Ale po chwili ktoś go obezwładnił to był David. O co tu do cholery chodzi? Słyszę jak ktoś wbiega do pokoju ale nie jest mi dane zobaczyć kto to bo na moim policzku ląduję ręka Hanny z nieprawdopodobną siłą. Czuję metaliczny posmak krwi w ustach i próbują uwolnić się z zaciśniętych węzłów na moich rękach jednak jak na złość nie udaje mi się to. Zadaję jeszcze kilka co raz mocniejszych ciosów. Po kolejnym mam mroczki przed oczami i piszczy mi w uszach. Tracę przytomność jak zawsze w odpowiedniej chwili!

....

Mam nadzieję, że was nie zawiodłam tym rozdziałem! Piszcie co o nim sądzicie w komentarzach! Jeżeli wam się podoba to dajcie gwiazdkę będę się czuła bardziej dowartościowana :D Miłego weekendu! 

Niebezpieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz