Rozdział 41

4K 200 9
                                    

Kiedy się budzę Alex jeszcze śpi. Wstaje po cichu i idę do kuchni zrobić śniadanie. Wyciągam wszystkie potrzebne mi składniki na naleśniki. Zabieram się za robienie masy i smażenie. Kiedy już kończę Alex wchodzi do kuchni. 

- Hej - mówi uśmiechając się blado. Wygląda jak trup i teraz dopiero zauważyłem że... ma podbite oko. Podchodzę do niej szybko i chwytam jej twarz w dłonie i uważnie się przyglądam. Szybko odsuwa głowę. Patrze na nią jeszcze chwilę. 

- Kto ci to zrobił? - pytam, a ona siada przy stole. 

- Naleśnik ci się chyba pali - zmienia temat. Ściągam patelnie z ognia i siadam obok niej. 

- Kto ci to zrobił? - powtarzam się co raz bardziej wkurzony. 

- To nie ważne - mówi - jestem głodna - wstaje od stołu i wyciąga talerz po czym nakłada na niego naleśnika. 

- Kto ci to zrobił?! - pytam bardziej podniesionym głosem - Brian?! - na te imię spuszcza głowę na dół i widzę jak po jej policzku spływa łza - zabije go - wstaje i idę na korytarz ubieram buty, kurtkę i wychodzę słysząc za sobą wołanie Alex. Wsiadam w auto i jadę. Jak ten dupek mógł ją uderzyć. Parkuje pod ich domem i chwilę później jestem pod drzwiami. Wale w nie tak mocno ile mam siły. Aż w końcu ten dupek otwiera drzwi. Nie zdąża nic powiedzieć bo moja pięść ląduję na jego twarzy. Już po chwili ja również obrywam w twarz. Okładam go pięściami, przykładając do tego tyle siły, że czuję jakie będę miał jutro zakwasy. Nagle jakieś małe, delikatne dłonie obejmują mnie w pasie. Czuję w ustach metaliczny posmak krwi. Próbuję ją odsunąć żeby przyłożyć mu drugi raz. 

- David proszę przestań - szlocha. Obejmuję ją i wtulam w swoją klatkę piersiową. Patrze ostatni raz na Briana i widzę jak dostaję od Toma w twarz. Wsiadamy do auta i całą drogę do domu nie odzywamy się do siebie ani słowem. 

Kiedy jesteśmy już w domu, siadam na kanapie i włączam telewizor. Jednak Alex podchodzi, wyrywa mi pilot z ręki i go wyłącza. 

- Co może teraz nie będziesz się do mnie odzywać co? - krzyczy. Marszczę brwi, nie mam ochoty z nią gadać. Teraz to ja wyrywam jej pilota i z powrotem włączam telewizor - nie zachowuj się jak dziecko! 

- Ja się zachowuje jak dziecko?! - wstaje i wskazuję palcem na siebie - dlaczego nie chciałaś się przyznać, że to Brian cię uderzył?

- Bo wiedziałam, że tak to się skończy! - wymachuje rękami - dostałam bo to ja wybrałam nie odpowiedni moment! 

- O czym ty mówisz? - pytam lekko zdziwiony 

- Był naćpany - przerwała - a ja z nim zerwałam, pokłóciliśmy się po czym chciałam wyjść z domu i dostałam - mówi przygnębiona 

- Czekaj - przerywam - zerwałaś z nim?

- Tak - podchodzi do mnie i łapie mnie za ręce - dla ciebie - składa na moich ustach lekki pocałunek i opiera swoje czoło o moje - kocham cię i nie chce nikogo innego 

- Ja ciebie też - czuję jedną wielką ulgę. Na reszcie nic nam już nie przeszkodzi w byciu razem. Żadnego Briana, żadnego Pitera. Tylko ja i ona. 

....................

Cześć wam! Zdaję sobie sprawę, że ostatnie rozdziały są do dupy! Przepraszam! A tak na marginesie został jeszcze tylko epilog! Dziękuję wszystkim za czytanie i mam nadzieję, że wpadniecie na moje nowe opowiadanie! "Jestem z tobą" zapraszam serdecznie! 

Niebezpieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz