Rozdział 26

4.4K 237 5
                                    

  Stoję przed lustrem malując usta czerwoną szminką. Pokażę trochę mojego samouwielbienia i powiem, że wyglądam nieziemsko. Odwaliłam kawał dobrej roboty. Czarna sukienka bez ramiączek skrojona w kształt litery "A", czarne szpilki. Wszystkie moje atuty podkreślone. Ale się zmieniłam mówię w myślach patrząc na stojące na szafce nocnej zdjęcie z Tomem. Nie tylko przefarbowałam włosy na blond, ale zmieniłam się psychicznie. I jestem dumna z tej przemiany. Z rozmyśleń wyciąga mnie dzwonek sms. 

Dominic: Przyjdź do restauracji "doux plaisir". Coś mnie zatrzymało wyjaśnię ci na miejscu. 

Trochę się krzywię czytając treść. Ale nie mam innego wyboru. 

...

15 minut później siedzę przy stoliku pijąc czerwone wino. Osobiście wole mocniejsze trunki ale to wykwintna restauracja nie wypada kobiecie pić whisky. Śmieje się sama do siebie. Gdzie ten Dominic jest już 19:30. Wyciągam telefon i piszę.

Ja: Długo mam jeszcze czekać? 

 Na odpowiedź nie muszę tak długo czekać. 

Dominic: Poczekaj jeszcze pół godziny proszę. 

Ja: Mam nadzieje, że mi to wynagrodzisz. Do zobaczenia. 

Dominic: Pewnie księżniczko. 

Uśmiecham się czytając tą wiadomość. Zamawiam kolejny kieliszek wina i z nudów zaczynam przeglądać facebook'a. 

Poprzeglądałam już wszystkie portale społecznościowe które miałam na telefonie a Dominica dalej nie ma. Rozglądam się po sali z nadzieją, że zobaczę go wchodzącego do restauracji ale jak zawsze musi przeważać przysłowie "nadzieja matką głupich". Posiedzę tu jeszcze 15 minut jak do tego czasu nie wróci to się stąd zmywam. Przeglądam dalej telefon. Nagle ktoś odsuwa krzesło na przeciwko mnie. Podnoszę głowę szczęśliwa, że nareszcie przyszedł. Ale nagle uśmiech znika z mojej twarzy. To nie Dominic tylko... David. 

- Kope lat - mówi z sarkastycznym uśmiechem. 

- C..co ty t..tu robisz? - jąkam się i łzy napływają mi do oczu. 

- Myślałaś, że całe życie będziesz się przede mną ukrywać.. byłaś w błędzie - mówi wkurzony. 

- M..może wyjdziemy s..się przewietrzyć? - jąkam się dalej powstrzymując łzy. 

- Pod warunkiem, że wyjaśnisz mi wszystko od początku do końca. 

- D..dobrze - wstaję z krzesła, biorę torebkę i wychodzę a on za mną. W głowie mam tysiąc myśli. Co mam mu powiedzieć "zostawiłam cię bo leżałeś w szpitalu i nie chciałam żebyś wrócił do niego jeszcze raz" to nie ma najmniejszego sensu. Może lepiej będzie jak zmienię temat. Nie to beznadziejny pomysł. Powiem mu prawdę. Tak to najlepsze wyjście z sytuacji. 

- No więc? - mówi stając i krzyżując ręce na piersi. 

- J.. ja nie w..wiem od cz..czego mam z..zacząć 

- Od początku - mówi z jeszcze bardziej poirytowaną miną, a ja nie umiem dalej powstrzymać łez. Siadam na najbliższej ławce a łzy spływają po moich policzkach. - Dlaczego mnie zostawiłaś? Dlaczego nie dałaś znaku życia od tych kilku miesięcy? - teraz mówi z bardziej smutną miną. 

- Widziałam jak leżysz w tym szpitalu.. cały posiniaczony i ja - przerywam - nie mogłam pozwolić ci jeszcze raz tam wylądować.. w dodatku przeze mnie - nie umiem spojrzeć mu w oczy. 

- Nie wylądowałbym tam drugi raz.. nawet jeżeli to co z tego? Kilka siniaków i zadrapań to wszystko. 

- A jeśli następnym razem było to coś poważniejszego.. nie wybaczyłam sobie tamtego razu a co dopiero jak stało by ci się coś gorszego.. Musiałam cię zostawić.. jak jesteś przy mnie to ja czuję się dobrze ale twoje życie jest zagrożone.. 

- Ale dlaczego nie powiedziałaś, że chcesz wyjechać.. pojechał bym z tobą bo kocham cię nad życie.. - po tych słowach zaczynam szlochać. - zamieszkajmy tu razem. Bez żadnych natrętnych braci, psychopatycznych byłych - jego palec podnosi mój pod brudek tak, że teraz patrze mu w oczy - wszystko może być tak jak dawniej - mówi i składa na moich ustach pocałunek. 


Niebezpieczna miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz