2

776 34 40
                                    

Dzień minął mi bardzo szybko, może dlatego, że miałam ręce pełne roboty. Dochodziła szesnasta, co oznaczało, że mogę w końcu odetchnąć i pójść do domu. Ogarnęłam na swoim biurku dokumenty z projektami chowając je do odpowiednich  segregatorów po czym odłożyłam do jednej z szuflad. Po skończeniu wszystkich obrzędów chwyciłam z uśmiechem torebkę i ruszyłam w stronę drzwi obrotowych. Płynnym ruchem ręki przyłożyłam do czytnika swój identyfikator i skierowałam się do swojego samochodu, który zaparkowałam na podziemnym parkingu. Gdy dostrzegłam swoje „maleństwo" jeszcze bardziej się uśmiechnęłam, ale to, co zobaczyłam po zbliżeniu się do niego sprawiło, że automatycznie ten uśmiech zniknął. Mój samochód został zastawiony przez jakieś BMW.

- To chyba żart! - powiedziałam sama do siebie z rezygnacją.

Rozglądając się we wszystkie strony ujrzałam mężczyznę. Bardzo postawnego mężczyznę. Ruszyłam w jego stronę, aby zapytać się czy to przypadkiem nie jest jego pojazd.

- Cześć, nie wiesz może czyj to samochód? - zagadnęłam.

- Myślę, że to mój samochód. W czymś problem? - stał z rękoma w kieszeniach centralnie przede mną nie zachowując zbyt wielkiego dystansu. - Ten Dodge jest twój? - zapytał ze zdziwieniem na twarzy.

- Tak, jest mój i czy łaskawie mógłbyś odjechać swoją beemką? - patrzałam na niego z taką irytacją myśląc, że zaraz wybuchnę.

- Nie rozumiem dlaczego aż tak się denerwujesz, nie możesz ładnie poprosić? To nie takie trudne. - pochylił się nade mną robiąc maślane oczka i mówiąc - Proszeeę.

Myślałam, że się odwinę. Ręka mnie swędziała, już się rozpędzała w jego kierunku, ale postanowiłam być ponad to i nie dać się sprowokować.
Wyprostowałam się i powiedziałam:
- Nie będę cię prosić o nic, odjedź bo chce pojechać do domu.

- Dopóki nie poprosisz, nigdzie się nie ruszam.

Mówiąc to stanął tak blisko mnie, że czułam jego oddech na włosach. Był wysokim, umięśnionym i bardzo eleganckim facetem. Ja mogłam go podziwiać jedynie z dołu, z moim 160cm w kapeluszu przy jego około 190cm wzrostu. Miał na sobie trzyczęściowy garnitur, który z resztą uwielbiałam u facetów. Miał czarne jak węgiel włosy, a oczy zielone jak szmaragd, które otaczała czarna linia gęstych i długich rzęs. Myślę, że niejedna, by zazdrościła jego wachlarzy.

Niedowierzająca temu, co się tu odwala wpadłam na genialny plan. No dobra, może nie genialny, ale wydawał się jedyną opcją ratunkową w tej sytuacji. Ruszyłam z miejsca w stronę swojego samochodu otwierając go i wsiadając od strony pasażera. Przegramoliłam się na fotel kierowcy i odpaliłam silnik wyjeżdżając z miejsca parkingowego starając się „przypadkiem"go nie rozjechać. Stał jak wryty nie wiedząc co zrobić, a na jego twarzy pojawił się lekki, zadziorny uśmiech, który uwydatnił rządek białych zębów. Powstrzymując się od patrzenia na niego ruszyłam w kierunku wyjazdu z parkingu, robiąc przy tym popisówę swoim V8.

Wróciłam do domu prawie o osiemnastej, gdzie zazwyczaj wracałam jakoś wpół do siedemnastej. Ogarnęłam, że ten cały cyrk trwał godzinę. Gdy weszłam do holu zastałam.. w sumie co ja zastałam? Ciszę. Nikogo nie było, co wydawało się być dziwne, bo zazwyczaj Aiden już był i urzędował w swoim pokoju puszczając głośną muzykę. Ruszyłam do kuchni, byłam strasznie głodna, mój brzuch wywijał jakieś piruety z powodu pustego żołądka.
Postanowiłam zrobić spaghetti, znowu, bo znowu, ale było to szybkie i zarazem pyszne danie.
Gdy już wszystko było gotowe, miałam nakładać na talerz makaron, aż tu nagle usłyszałam, jak drzwi się otwierają i śmiech dwóch osób. Byłam zdziwiona, bo Aiden rzadko przyprowadzaj jakieś kobiety do domu, a słysząc śmiechy mogłam śmiało wywnioskować, że jest to damski chichot. Weszli do kuchni, gdzie byłam ja i stanęłam jak wryta razem z dziewczyną, którą mój głupi przyjaciel przyprowadził. Ja wiedziałam, że lubił pakować się w kłopoty i nieodpowiednie towarzystwo ale żeby aż tak?!

FIRE ON FIRE|| DEVIL#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz