Ogarnięcie z powrotem tych ciuchów, które wywaliłam do worka zajęło mi nawet lepiej niż godzinę zważając na to, że wszystko robiłam na jednej nodze i czasem z pomocą kul ortopedycznych. Gdy już całość była posprzątana, chciałam wyjść na balkon, już miałam otwarte drzwi i w tym momencie wszedł William.
- Co ty robisz?
- Chciałam wyjść na balkon zaczerpnąć trochę powietrza, bo duszno tu. Coś nie tak? Czy tego też mi nie wolno?
Może i byłam dla niego wredna, nie miła i irytująca, ale poniekąd zasłużył na to. Mógł mieć spokojne życie i nie porywać nikogo, a to że trafił na mnie to mu mogę tylko współczuć.
- Oczywiście, że ci wolno. Nie bądź już na mnie zła, chyba sobie wyjaśniliśmy tę kwestię? - podszedł do mnie pomagając mi wejść na balkon i usiąść na podwieszonym fotelu.
Sam usiadł obok na nie dużej kanapie i przyglądał mi się intensywnie.
- Wielu kwestii nie mamy wyjaśnionych, a bardzo bym się w końcu chciała dowiedzieć. - wywróciłam oczami i odłożyłam kule obok fotela.
- Wszystko ci powiem, przynajmniej się postaram tylko daj mi czas. Po powrocie dowiesz się prawdy. - jego mina zrzedła i zaczął nerwowo bawić się palcami jakby to, co miał mi powiedzieć go przerażało. W tym momencie mnie również dopadło złe przeczucie.
- Okej.
Nic więcej nie powiedziałam, po prostu odwróciłam wzrok w stronę budy, przed którą psiaki bawiły się w najlepsze, a ich rodzice przyglądali się im spokojnie wygrzewając w słońcu.
- Masz na coś ochotę? Zrobilibyśmy jakieś dobroci na kolację.
Miałam chyba przesłuchy. Na pewno źle zrozumiałam. On by nie zaproponował, żebyśmy zrobili coś r a z e m. Przecież ma tyle pracy, a później musi znowu pracować i mieć we mnie wyjebane. Tak właśnie było, przesłyszało mi się.
- Słucham? - odwróciłam do niego głowę napotykając na sobie wwiercające spojrzenie mężczyzny.
- Zapytałem się; co byś chciała zjeść na kolację? - jego kącik ust lekko powędrował ku górze dalej intensywnie wpatrując się w moje oczy.
Odchrząknęłam zdając sobie sprawę, że dobrze usłyszałam.
- Nie wiem, tak szczerze. Przez to wszystko, co się dzieje nie mam apetytu.
- Dobrze wiesz, jak się to ostatnio skończyło. Musisz jeść, nie każe ci pochłaniać dużych porcji, ale takie, żebyś się najadła i nie zagłodziła.
Jego uroda współgrająca z troską była zabójcza. Był przystojny, a gdy okazywał uczucia stawał się tak bardzo pociągający, że musiałam założyć nogę na nogę, aby uspokoić swoje popędy.
No nie! Boże, co ja ci zrobiłam?!- W takim razie zjadłabym grzanki z awokado.
- Świetnie, za pół godziny zaczniemy robić. Muszę jeszcze tylko wygonić Noah z domu i będzie idealnie.
- wywrócił oczami i się zirytował na wspomnienie o jego przyjacielu lecz po chwili na jego twarzy pojawił się szczery i przepiękny uśmiech ukazujący szereg prostych białych zębów. Mogłabym się w ten obraz wpatrywać godzinami, jak nie dniami...- Co masz na myśli „idealnie"?
Zaciekawiło i jednocześnie zaniepokoiło mnie to stwierdzenie, więc wolałam się dopytać zanim wpakuję się w jakąś nieprzyjemną sytuację.
Za dużo brudnych myśli.Moja ręka świerzbiła mnie, aby przywalić sobie plaskacza w czoło za nieokrzesane snucie historii, ale wyszło by na to, że jestem jakaś niedorozwinięta albo mam schizofrenię.
CZYTASZ
FIRE ON FIRE|| DEVIL#1
RomansaTrylogia DEVIL Rosalie jest córką jednych z bogatszych ludzi w stanie Kalifornii. Pomieszkuje wraz z swoim najlepszym przyjacielem w Los Angeles, pracując w firmie marketingowej. Jej życie nigdy nie było spokojne. Doświadczyła wielu krzywd i traum...