25

363 18 15
                                    

Po dojechaniu do domu wybiła godzina dwudziesta trzecia. Byłam już śpiąca zważywszy na to, jak bardzo emocjonalny był ten dzień. Wysiadłam z samochodu i gdy już miałam wejść do domu, zatrzymał mnie głos Williama.
Był taki donośny i szorstki, ale jednocześnie czuły i troskliwy. Chcąc nie chcąc rozpływałam się pod jego wpływem.

- Mam sporo pracy, więc jak coś, to będę w gabinecie. Jeśli byłabyś głodna w lodówce jest sporo jedzenia, które ci z pewnością posmakuje. - Zamknął samochód przyciskiem na pilocie i podszedł kawałek w moją stronę.

Stałam jak ta idiotka w za dużej bluzie i wpatrywałam się w mężczyznę, jak w obrazek nieświadoma tego, że było to aż tak bardzo widoczne.

- Jeśli będziesz czegoś potrzebować, wiesz gdzie mnie szukać. - podszedł jeszcze bliżej i złożył krótki pocałunek na moim czole wchodząc do domu i znikając w ciemnościach.

Małe lampy wbudowane w ściany lekko oświetlały korytarze i niektóre pomieszczenia na parterze. Stałam jeszcze chwilę nie do końca wiedząc gdzie się znajduję i jak mam na imię. Z jednej strony było to dla mnie coś intymnego i miłego, ale z drugiej miałam ochotę mu za to przywalić w twarz. Zawsze, gdy żegnałam się lub witałam z Aidenem, całował mnie w czoło. Był to głównie jego czuły gest zapamiętany przez mój mózg, a gdy teraz to William robił, było mi z tym bardzo dziwnie. Czułam jakbym zdradzała własnego przyjaciela.

Weszłam śladem Williama do domu zamykając za sobą drzwi i przeszłam do kuchni po szklankę soku. Po wzięciu tego czego potrzebowałam, ruszyłam podświetlanymi schodami na górę prosto w stronę sypialni. Dopiero po wejściu do pokoju chwyciłam za telefon i spojrzałam na pasek powiadomień, na którym znajdowały się wiadomości od Aidena i mojej mamy.

Kliknęłam najpierw w te od przyjaciela, który napisał, że jest po sesji i jeśli miałabym ochotę, mogę zadzwonić. Wiadomość wysłał trzy godziny temu. Odpisałam mu, że zadzwonię jutro na spokojnie. Przyszła kolej na te od mamy, która napisała, że bardzo tęskni i chciałaby porozmawiać ze mną. Jej akurat nie wiedziałam, co odpisać. Czy byłam gotowa na rozmowę z nią? Czy nie złamałoby mi to serca? W końcu odważyłam się wystukać wiadomość i przekazać tym samym, że porozmawiamy nazajutrz, gdy wstanie. Dopisałam jeszcze, żeby sama zadzwoniła i będę czekać na telefon.

Odłożyłam urządzenie na szafkę nocną, chwyciłam za piżamę i poszłam do łazienki się przebrać. Po ogarnięciu położyłam się na łóżko i włączyłam telewizor odpalając jakąś komedię. Dziwna pokusa założenia z powrotem jego bluzy była zbyt duża i uległam jej. Było chłodno, więc idealnie się przydała.
Leżałam tak i oglądałam, jak jakaś para się kłóci aż w końcu oko mi się przymknęło pogrążając mnie we śnie.

  
                                               ***

Wybiła prawie czwarta nad ranem, a Williama jeszcze nie było.
Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało czy coś.

Postanowiłam zajść do niego i zobaczyć, co robi.
Zeszłam po schodach i udałam się ciemnym korytarzem wprost do drzwi, przez które kilka godzin temu wybiegła zapłakana kobieta. Nie wyróżniały się od innych; były czarne z srebrną klamka zamykaną na klucz. Bosymi stopami cicho zakradłam się pod ich konstrukcje i zapukałam niepewnie. Po chwili otworzyłam drzwi zanurzając lekko głowę do pomieszczenia.

Siedział z wyłożonymi nogami na biurku, a na kolanach miał umieszczony laptop. Gdy tylko mnie zobaczył zabrał nogi z mebla i usiadł wygodnie odkładając urządzenie na biurko.

- Czemu nie śpisz? - jego głos był zaspany, a twarz oświetlona przez padający księżyc za oknem.

Weszłam pewniej do środka chwytając dłońmi oparcie czarnego krzesła znajdującego się naprzeciwko biurka Williama.

FIRE ON FIRE|| DEVIL#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz