Zamówiliśmy pizze. Już dawno nie jedliśmy żadnego fast fooda, raz sobie pozwolić możemy. Z drugiej strony miałam w głowie, że bardzo zaniedbałam siłownię. W tym miesiącu byłam na niej może z pięć razy gdzie z reguły jestem około szesnaście.
Gdy tylko wrócimy z wakacji, odrazu pobiegnę do CrossFit i zacznę na nowo trenować. Świadomość, że regresuję mnie dobijała, ale to nic, bo Aiden tak samo będzie miał. Aż zaśmiałam się pod nosem. Jestem okropna ciesząc się niepowodzeniem przyjaciela, ale razem zawsze raźniej.- Co ty się chichrasz pod tym nosem? Śmieszy cię coś? - zapytał Aiden.
- A z ciebie się śmieję. Problem? - zaśmiałam się jeszcze głośniej podchodząc i wytykając go palcem.
- Ach tak? Co takiego jest śmiesznego we mnie? - zrobił wielkie oczy, a jego brwi powędrowały ku górze.
- To, że masz tu coś. - wskazałam mu palcem rzekome miejsce plany mieszczące się na jego lewej piersi.
W chwili, w której spojrzał się w dół, ja pstryknęłam go w nos i z głośnym śmiechem zaczęłam uciekać. Ten ruszył po chwili z miejsca i chwycił mnie w pasie okręcając wokół własnej osi.
Syknęłam cicho z bólu, ponieważ głośny śmiech i kręcenie się zdecydowanie nie było dobrym połączeniem dla mojego urazu.- Och... Przepraszam. - odstawił mnie powoli na podłogę i złapał dwoma rękoma za głowę.
Delikatnie przesunął dłonią po miejscu uderzenia, aby zobaczyć czy zaczyna się goić.- Wygląda na to, że powoli się pomniejsza. Myślę, że do tygodnia powinno przestać boleć. - pocałował mnie w czoło i odszedł, aby chwilę później klapnąć na kanapę i włączyć telewizję. - Pooglądasz ze mną?
- Nie, pójdę na górę się chwilę zdrzemnąć i usiądę do przygotowań na jutrzejszą przemowę. Miłego wieczoru. - poklepałam go po ramieniu odchodząc w stronę swojego pokoju.
Miałam dość wygodne ciuchy więc zmyłam tylko makijaż, nastawiłam budzik na siedemnastą trzydzieści i wskoczyłam pod pierzynę. Zakładając opaskę na oczy, pogrążyłam się we śnie.
***
Obudził mnie dźwięk budzika. Był tak wnerwiający, że moje uszy obumierały przez jego fale dźwiękowe. Wstałam i przeciągnęłam się ziewając przy okazji z dziesięć razy, aż mi oczy załzawiły.
Obmyłam twarz pod zimną wodą i przysiadłam do biurka wyciągając laptopa z torby. Uruchomiłam prezentację i zabrałam się do czytania.
Posiliłam się też papierami na, których miałam całość przemowy. Na prezentacji nigdy nie daje się całości. To by tylko zniechęciło do oglądania, a nie taki był cel.Po przeczytaniu tego po raz piąty, zachciało mi się kakao. Wstałam od biurka, rozprostowując kości i poszłam do pokoju naprzeciwko.
Po zapukaniu i dostaniu zgody na wejście otworzyłam drzwi.- Chciałbyś może ka.... - na widok mojego przyjaciela z nogą za głową aż zaniemówiłam. - Stary! Ty tak potrafisz?! - zaśmiałam się widząc jego twarz całą spurpurowiałą.
- No też jestem w szoku. Tylko jest mały problem. - dusił z siebie każde słowo jakby miał gule w gardle. - Dość łatwo poszło założenie jej za głowę, lecz trudniej jest ściągnąć. Weź mi pomóż, bo zejdę zaraz.
Stałam jak głupia i śmiałam się w niebogłosy.
- Już! - krzyknął ledwo łapiąc powietrze. Ruszyłam na ratunek.
Odrazu wieczór stał się lepszy na ten widok. Starałam się ściągnąć jego nogę do naturalnej pozycji, ale ta ani drgnęła. Gdy tak ciągnęłam ją w dół, Aiden przechylił się i upadł prosto na twarz.
Całe szczęście, zdążył ją odwrócić, bo gdyby rozkwasił swój nos to chyba do końca życia, by mi wypominał, jak to ja się przyczyniłam do upadku jego kariery. Ale sam widok gleby doprowadził mnie do jeszcze większego śmiechu. Głowa mnie rozbolała, brzuch cały się spiął, a policzki piekły z nieustannych śmiechów. W końcu jakoś się udało uwolnić nogę Aidena zza jego głowy.
Ten jak wpadnie na jakiś pomysł to kaplica.
![](https://img.wattpad.com/cover/359458791-288-k666170.jpg)
CZYTASZ
FIRE ON FIRE|| DEVIL#1 ( W TRAKCIE KOREKTY)
RomanceTrylogia DEVIL Rosalie jest córką jednych z bogatszych ludzi w stanie Kalifornii. Pomieszkuje wraz ze swoim najlepszym przyjacielem w Los Angeles, pracując w firmie marketingowej. Jej życie nigdy nie było spokojne. Doświadczyła wielu krzywd i traum...