Poczułam mocne uderzenie czymś w moją twarz. Zerwałam się z szeroko otwartymi oczami i starałam ogarnąć, co tu się wydarzyło.
- Wstawaj leniu! Trzeba iść się najebać! - Aiden krzyczał z poduszką w ręce po czym znowu mi nią walnął w twarz. Wszystko było jasne, co mnie obudziło.
- Która jest godzina? - przetarłam dłońmi twarz po czym zaspanymi oczami wpatrywałam się w mojego przyjaciela.
- Wystarczająco późna, aby iść na miasto i zabalować. - spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja tylko z lekkim zażenowaniem przekręciłam głowę.
- Dwudziesta, moja droga. Dwudziesta. Na spory czas nam się oko przymknęło.
- Pięć godzin?! Czego żeś mnie nie budził?! - zerwałam się z łóżka jak poparzona.
- Może dlatego, że ja też spałem? - zaśmiał się i powędrował za mną do łazienki.
- No fajnie by było gdybyśmy coś teraz zjedli i przeszli się na miasto. Przynajmniej obeznać teren, co gdzie jest. Nie chcę żebyśmy się nawalili, bo prawdopodobieństwo dotarcia bezproblemowo do domku wynosi równe zero.
- Niby racja, ale wiesz, kto nie ryzykuje ten szampana nie pije.
- Nie dzisiaj. Dzisiaj zwiady. - Zachichotałam i cisnęłam go ręcznikiem.
Lekko się umalowałam i przebrałam. Wybrałam czarną, obcisłą sukienkę we wzorki małych stokrotek, włosy upięłam w niechlujnym koku, na nogi założyłam sandałki, a na wierzch zarzuciłam szarą jeansową katanę.
Aiden ubrał białe spodenki i czarną koszulkę na krótki rękawek, na szyi zawiesił sobie szarą bluzę z kapturem i do tego czarne vansy. Gdy oboje byliśmy gotowi, wyszliśmy z domku.Na dworze było jeszcze dość jasno, dopiero słońce zaczynało zachodzić.
Do centrum mieliśmy spacerem dziesięć minut drogi, na której roiło się od turystów i knajp nimi zapełnionych, z oddali słychać było głośną muzykę i wesołe miasteczko. Oczywiście jak tylko usłyszeliśmy wesołe miasteczko to odrazu mordy nam się uśmiechnęły. Wiedzieliśmy, że każda kolejka będzie nasza.Po dotarciu na plac gdzie odbywała się cała impreza byliśmy w niebo wzięci, przy zachodzie słońca wyglądało to bombowo. Wszędzie były porozstawiane jakieś kolejki, diabelski młyn stał na samym środku ozdobiony różnymi lampeczkami i światełkami. Budki z losami, jedzeniem, mrożonym piciem i alkoholem również były bardzo oświetlone. Dużo było budek do zabawy, tracenie pieniędzy na czymś takim to po prostu sama przyjemność.
Popatrzeliśmy się oboje na siebie i z uśmiechem wzajemnego zrozumienia wypisanym na naszych twarzach w podskokach podeszliśmy do stoiska stojącego najbliżej nas. Było to stoisko przy którym trzeba wystrzelać odpowiednią liczbę punktów, aby wygrać ogromnego pluszaka. Było pięć strzałów z wiatrówki i za pięćdziesiąt punktów był pluszak, za mniej był mniejszy.
- No to pokaż maleńka, na co cię stać. - powiedział Aiden życząc mi powodzenia.
Były dwie tarcze, do jednej strzelałam ja, a do drugiej mój przyjaciel.
Pierwszy strzał oddany, drugi, trzeci aż w końcu ostatni. Pan w tym stoisku ściągnął tarczę z wielkim zachwytem i podał nam je po czym pociągnął sznurek średnich rozmiarów dzwona i potrząsnął nim dzwoniąc głośno, aby zwrócić uwagę pozostałych ludzi. Na obu kartkach widniały same dziesiątki w milimetrowych odstępach. Wręczył nam dwa ogromne pluszaki, ja dostałam białego, a Aiden szarego. Były piękne i zasłużone. Co do strzelania to płynęło nam to we krwi, od lat trenowaliśmy i jeździliśmy na mistrzostwa zajmować miejsca na podium. Była to nasza forma rozrywki i relaksu, tak samo jak samochody.
CZYTASZ
FIRE ON FIRE|| DEVIL#1
Roman d'amourTrylogia DEVIL Rosalie jest córką jednych z bogatszych ludzi w stanie Kalifornii. Pomieszkuje wraz z swoim najlepszym przyjacielem w Los Angeles, pracując w firmie marketingowej. Jej życie nigdy nie było spokojne. Doświadczyła wielu krzywd i traum...