32

347 17 20
                                    

Jakoś doczłapałam się z tymi kulami na górę, żeby w końcu w spokoju usiąść i się wyciszyć.
To jest dzień pełen wrażeń, które coś czuję, że nie dobiegły jeszcze końca.

- Jak się czujesz? - do pokoju wszedł William z intrygującą dla mnie miną. Był... smutny?

- Dobrze, kostka mnie boli, ale miejmy nadzieję, że za nie długo wszystko wróci do normy. - posłałam mu szczery uśmiech, na co on jedynie lekko uniósł kąciki ust.

- A ty jak się czujesz?

- O mnie się nie martw. Ważne żebyś ty wróciła do zdrowia. - podszedł do mnie i usiadł obok na łóżku uginając pod nami materac.

- Mogłabyś mi pomóc z zmianą opatrunku? Nie poradzę sobie z wyczyszczeniem tyłu ręki.

Wbił we mnie swoje szmaragdowe tęczówki, które pięknie uwydatniały się pod wpływem promieni słońca wpadającego do pokoju prosto na twarz mężczyzny. Odchrząknęłam, ponieważ przyłapał mnie na perfidnym gapieniu się na niego.

- Jasne, podasz opatrunki?

Podszedł do szuflady i wyciągnął z niej wszystkie potrzebne rzeczy kładąc je obok mnie.
Odkleiłam plaster z gazą ujrzawszy prawie wygojoną ranę, pięknie robiły się strupy lecz na sto procent pozostanie niezła blizna.
Gdy już wszystko przemyłam, zdezynfekowałam i założyłam nowy opatrunek. Lekko pogładziłam go po bicepsie zachwycając się jego aksamitną skórą. Dlaczego to zrobiłam? Nie mam pojęcia, ale wiem, że chciałabym dotknąć go jeszcze raz. Dłuższy czas. Większy obszar. Poczuć bliskość...

- Nie wspominałeś, że masz rodzeństwo. - postanowiłam przerwać niezręczną atmosferę panującą między nami.

Niepokoiło mnie to, że był taki cichy i niemrawy. Z reguły to on dowalał mi jakimiś tekstami bądź rzucał zalotne spojrzenia lecz tym razem był przygaszony, jakby coś go trapiło i zżerało od środka.

- Nie było okazji. Teraz będziesz miała czas ich poznać. - mówił wpatrując się ciągle w podłogę.

- Kim oni są? I jacy są? Może opowiesz mi coś o nich? - położyłam swoją dłoń na jego ramieniu, aby dodać mu otuchy przez, co w końcu uraczył mnie swoim pięknym aczkolwiek przygaszonym spojrzeniem.

- Chase jest najmłodszy i głupi, ale gdy chodzi o poważne sprawy czasem potrafi wydusić z siebie choć trochę powagi. Żartowniś z niego i lubi imprezować. Jasmine jest młodsza ode  mnie, ale czasem zagina mnie swoją inteligencją. Lubi zakupy i perfekcyjnie gra na moich nerwach, za to Adrien jest najstarszy i najsztywniejszy z nas wszystkich. - nachylił się do mnie i przyłożył dłoń do ust. - Czasem myślimy, że może być gejem. - wyszeptał po czym zaśmiał się pod nosem i pokręcił lekko głową.

Jego uniesienie nie trwało długo, ponieważ chwilę później znów przybrał zrezygnowany wyraz twarzy. Coraz bardziej mnie to nurtowało.

- Ile mają lat? - drążyłam temat, aby nie tracić okazji na jego otwartość.

Gdybym odrazu wypaliła z pytaniem; czemu jest smutny, to pewnie już bym nie miała, co liczyć na moje pytania w sprawie rodziny i innych rzeczy.

- Chase siedemnaście, Adrien trzydzieści jeden, a Jasmine dwadzieścia sześć.

- To między wami, a Chasem jest spora przepaść wiekowa.

- No cóż, on był akurat wpadką, ale ciiii. - znów uraczył mnie swoim pięknym uśmiechem, na który nie mogłam się napatrzeć.

Dołączyłam do niego i również się uśmiechnęłam towarzysząc mu i chcąc, aby nigdy go nie ściągał.
Był złym człowiekiem, wiedziałam o tym. Był nie odpowiedni dla mnie, nie stosowny i nie adekwatny ale... Zakazany owoc smakuje najlepiej.

FIRE ON FIRE|| DEVIL#1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz