Jimin
Siedzieliśmy z V i Jk na kanapie w salonie oglądając jakiś głupi reality show którym Kook się podniecał.
- Widziałeś jak on to namalował? - powiedział najmłodszy w moją stronę, na co tylko kiwnąłem głową - Muszę też spróbować namalować niebo w taki sposób.
- W naszym pokoju jest chyba siedem obrazów samego nieba, po co ci kolejne ?- zapytał znudzony Tae
- No tak, ale każdy namalowany jest inną techniką. A tej jeszcze nie próbowałem - powiedział chłopak przewijając program aby uważnie przyjrzeć się jak powinien to zrobić.
- Mai?- zawołałem zauważając kobietę która szła z tacą z górnych pięter.
- Słucham proszę pana.
- To kolacja Y/N?
- Tak proszę pana, nie czuje się najlepiej, zjadła bardzo mało.
- Rozumiem, możesz odejść - powiedziałem wstając z kanapy.
- Dokąd idziesz Hyung?- powiedział V
- Muszę podać lekarstwa naszej bratowej.
- Idę z tobą, muszę się trochę zabawić bo umrę z nudów - powiedział Tae
- Idę z wami- dodał JK wstając z kanapy
- Y/N jest chora, nie powinniście jej dokładać - odparłem niechcąc robić jej krzywdy. To co usłyszałem stojąc w drzwiach sypialni Namjoona uświadomiło mi jak głupio i dziecinnie się zachowałem.
- Co z tobą bracie? Tylko trochę się zabawimy, co prawda jej kosztem, ale cóż - odparł Kook
- Dokładnie, o co ci chodzi Jimin?
- Poprostu znudziła mnie już ta zabawa - odparłem nie chcąc ujawniać tego co usłyszałam.
- Ale nas nie- powiedział najmłodszy
- A więc ze mną nie idziecie.
- Hyung nie umiesz się bawić - powiedział starszy tonem małego dziecka któremu ktoś zabrał lizaka.
- Jimin-shi pozwól nam- powiedział Kook tym samym tonem składając ręce jak do modlitwy.
- Po pierwsze przypominam ci, że jestem starszy od ciebie Jungkook-shi. Po drugie możecie iść jak obiecacie, że jej nie dotkniecie.
- Obiecujemy!- powiedzieli jednocześnie młodsi.
Rzuciłem im ostatnie srogie spojrzenie po czym zacząłem wspinać się schodami do sypialni lidera.
Zapukałem do drzwi czekając na zaproszenie.
- Po co pukasz Jimin?- zapytał Kook
- Bo jakbyś nie zauważył galaretowaty łbie, od kilku dni mieszka w tym pokoju kobieta- odpowiedziałem i weszłem do pokoju słysząc ciche "proszę".
Gdy przekroczyłem próg przywitała mnie salwa kaszlu dziewczyny.
- Och, chyba jednak faktycznie źle się czujesz bratowo - powiedział JK
- Byłem pewny, że udaje - odparł V- chodź z drugiej strony wzięcie go na litość to naprawdę dobra taktyka, chyba cię nie doceniliśmy szmato.
Spojrzałem ostrzegawczo na swoich braci i podeszłem do kobiety.
- Namjoon powiedział mi, że mam dać ci lekarstwo. Muszę zmierzyć temperaturę, otwórz proszę usta.
Dziewczyna zerknęła na mnie i zrobiła to o co prosiłem, po czym od razu wróciła do przyglądania się swoim dłonią spoczywającym na kolanach. W międzyczasie przygotowałem antybiotyk do wstrzyknięcia i wyjąłem termometr z ust dziewczyny. 38,7 stopni Celsjusza muszę podać jej paracetamol, ale najpierw lek który przygotowałem. W tym czasie moi bracia nie dawali za wygraną naigrując się z dziewczyny, z jej wychudzonego ciała, z tego że nasz brat wyrzuci ją na ulicę i tym podobne, oczywiście nie szczędząc wyzwisk w kierunku dziewczyny. Moja cierpliwość powoli się kończyła, a w myślach zacząłem gardzić sobą, że nic z tym nie robię.
Gdy podawałem pierwszy lek Jk zauważył książkę na szafce nocnej obok kobiety.
- Co moja książka tu robi szmato? - spytał chłopak
- Jin ją przyniósł - odpowiedziała cicho
- Moją książkę?! Nie masz prawa jej dotykać! Twoje brudne łapska na pewno już ją zniszczyły dziwko!
W momencie kiedy wyciągnąłem strzykawkę z wenflonu, JK zamachnął się i z całej siły uderzył rogiem książki w żebra dziewczyny. Ta pisnęła z bólu i zwinęła się w kłębek. A ja w tym momencie nie wytrzymałem, szybko zgarnąłem wszystkie rzeczy do torby i wytaszczyłem najmłodszego z sypialni trzymając go za szyję od tyłu. Tae szedł powolnym krokiem za nami trzymając ręce w kieszeni i głupio się uśmiechając.
Gdy dotarliśmy do pokoju najmłodszych wypuściłem go z mocnego uścisku popychając na łóżko. V wszedł za nami zamykając drzwi.
- Obiecałeś, że jej nie dotkniesz !
- Przecież nie dotknąłem, książka to zrobiła - odparł JK głupio się uśmiechając.
- Bardzo śmieszne, ciekawe czy będzie ci tak do śmiechu jak jutro Namjoon podniesie jej koszulkę podczas badania i zauważy wielki siniak na żebrach którego rano nie było!
- Nawet jeśli go zauważy, ona nie odważy się powiedzieć, że to Kook.
- Całe życie z debilami! - odparłem głośno przekręcając oczami - nawet jeśli nie powie, to naprawdę myślisz, że Hyung nie wie, że tylko nasza trójka jest w posiadłości? A jeśli będzie miał jakiekolwiek wątpliwości to wystarczy, że sprawdzi nagrania z kamer. Ciekawe co wtedy powiecie tępaki!
Spojrzałem na moich braci, którzy tym razem mieli nie tęge miny.
- Żeby była jasność Jungkook- shi - powiedziałem wychodząc z pokoju chłopaków - złamałeś obietnicę, nie chcę cię dziś więcej widzieć na oczy, masz siedzieć w pokoju i nigdzie nie wychodzić.
- Hyung! Ale kolacja.
- Mam to w dupie - powiedziałem zatrzaskując drzwi i kierując się do swojego pokoju.
CZYTASZ
RODZINA
Fanfiction" Nie zrobię Ci krzywdy, dopóki będziesz przestrzegać ustalonych zasad i norm. Patrz na mnie gdy do Ciebie mówię. Namjoon delikatnie podniósł głos biorąc w jedną rękę podbródek Y/N podnosząc go do góry, aby ta w końcu na niego spojrzała ." Opowiadan...